wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 47 ♥


WAŻNE! PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!
-Zayn?
-Tak?
-Przecież ty jesteś muzułmaninem…
-I co w związku z tym?
-No… wy macie inna wiarę. Nie jesteście chrześcijanami.
-To, że mój ojciec jest z pochodzenia muzułmaninem nie oznacza, że od razu wierze w Islam. Co prawda jako mały chłopak, jeszcze wychowywałem się w tej wierze…
-To chyba skomplikowane…
-To, że jestem muzułmaninem nie oznacza, że wierze w Islam.
-Aham, chyba zrozumiałam. Na którą mamy być w kościele?
- Kościele?
-Ślub bierze się w kościele…
-Rose, przepraszam, pomyliło mi się.
-Co?
-Ślub w kościele weźmiemy jak wrócę, żeby wszystko było idealne i wszyscy znajomi…
-Czyli bierzemy ten ślub? Ja już cię nie rozumiem?!
-Uspokój się. To będzie ślub cywilny…
-Nie mogłeś tak od razu… W każdym bądź razie nic nie może popsuć tego dnia. Idę się przebrać, ale..
-Ale?
-Przecież ślub cywilny zresztą jak i każdy ślub trzeba załatwiać minimum miesiąc przed wybranym dniem…
-Mam rodzinnego znajomego w tym urzędzie, wie w jakiej jesteśmy sytuacji i zgodził się wszystko załatwić.  
-Um, dobrze.
Ucałowałam Zayna jeszcze i pobiegłam do sypialni znaleźć jakąś możliwą sukienkę. Christopher był cały czas z Niallem, więc zobaczymy się dopiero pod urzędem. Kilkanaście minut później czekaliśmy przy drzwiach na samochód.  Moja sukienka miała odcień jasnego beżu. Tylko taką znalazłam w szafie, inne nie nadawały się na tak ważny dzień. Delikatny krój do kolan podkreślał jeszcze zgrabną sylwetkę, a brak ramiączek eksponował tatuaż na lewym obojczyku. Od pasa tylną część spódnicy oraz boki pokrywa beżowy, nieco dłuższy tiul. Włosy zaplotłam w warkocz, przypominały luźną koronę. Zayn wyglądał po prostu bosko. Jego fryzura była wielkim nieładem na głowie, ale dodawała mu seksapilu. Do tego lekki zarost i dopasowany smoking, który podkreślał jego perfekcyjne ciało. Stałam wpatrzona w niego i przyglądałam się jak ze stresu pociera dłońmi i przygryza wargę. Po chwili usłyszeliśmy klakson samochodowy. Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze ze świstem. Złapałam rękę Zayna i ruszyliśmy do samochodu, uprzednio zamykając dom. Na miejscu wszyscy już czekali.
-Liam!
Krzyknął Zayn, a po chwili obok nas stanął Payne.
-Masz obrączki?
-Mam.
-To dobrze, dzięki stary.
-Stawiasz mi piwo.
-I to nie jedno.
Oboje się zaśmiali i popatrzyli po sobie.
-A mówili, że to ja będę pierwszy. Kurcze, taka niespodzianka. Nasz Bad Boy się żeni. Cieszę się bracie.
-Ja bardziej, dzięki Liam.
-Mama!
Usłyszałam głos synka i odwróciłam się w stronę, z której dobiegał głos.
-Chris! Chodź do mnie słoneczko.
Przytuliłam synka i złapałam go za rączkę, po czym ruszyliśmy do środka. Nigdy nie widziałam ślubu cywilnego i nawet nie wiedziałam czego mam się spodziewać. 10 minut później byliśmy już w środku sporej sali, a pracownik urzędu zaczął nam wszystko tłumaczyć.
- Wy siadacie naprzeciwko kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, za Wami Wasi goście, a po boku świadkowie. Gdy wszyscy zajmą miejsca i siądą, wejdzie kierownik. Najpierw da krótką przemowę o roli małżeństwa po czym, poprosi o powstanie i zacznie się główna część tej uroczystości. W pierwszej kolejności kierownik Urzędu Stanu Cywilnego zapyta Was czy zamierzacie zawrzeć małżeństwo i czy uczynicie wszystko, by Wasze małżeństwo było trwałe i szczęśliwe. Oświadczenia o wstąpieniu w Związek Małżeński w Urzędzie Stanu Cywilnego będziecie powtarzać po kierowniku. Zacznie Pan Młody, a później to samo powtórzy Pani Młoda. Po tym kierownik wygłosi swoją formułkę, a na jej koniec założycie sobie obrączki. Następnie kierownik dalej będzie mówił i wtedy podpiszecie akt małżeństwa.  
-I tyle?
-Tak. Wszystko zrozumieliście czy coś jeszcze powtórzyć?
-Dziękujemy, nie trzeba.
-Dobrze, więc czekamy na kierownika.
-Dobrze.
Mężczyzna wyszedł i nastała cisza. Jestem tak przejęta tym wszystkim, że już nie pamiętam co ten facet mówił. Christopher cały czas rozglądał się zaciekawiony wszystkim i co chwila pytał o coś wujka Nialla jednocześnie wskazując palcem. Chłopak spojrzał w moją stronę i szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam gest i złapałam Zayna za rękę, dodało mi to otuchy.
-Zayn?
-Tak?
-Ten znajomy rodziny to kto?
-Kierownik.
-Kierownik?! Nie mówiłeś, że masz takich znajomych rodziny…
-Nigdy nie pytałaś.
Uśmiechnął się zawadiacko, a po chwili pojawiła sie osoba, na którą czekaliśmy. Przemowa nie była zbyt długa, w końcu przyszedł czas na przysięgę. Każdy ze skupieniem nam się przyglądał. Zayn z dokładnością powtarzał słowa przysięgi.
- Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Rosalie McLaughter i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Cały czas patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Zdążyłam na chwilę zapomnieć o przykrym wypadku. Rodzice na pewną są ze mnie dumni, nie ważne co ktoś może sobie myśleć. Mam nadzieję, że Erin wyjdzie z tego cało. Po chwili przyszła kolej na mnie. Z uśmiechem na twarzy powtarzałam wypowiedziane przez kierownika słowa.
- Świadom praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny uroczyście oświadczam, iż wstępuję w Związek Małżeński z Zaynem Malikiem i przyrzekam, że uczynię wszystko, aby nasze małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe.
Dobrze, że regułka nie jest zbyt długa, ponieważ głos zaczął mi się powoli załamywać. Niewielkie łzy szczęścia przysłoniły widoczność, ale uśmiech nie schodził z naszych twarzy.
-Wobec zgodnego oświadczenia obu stron, złożonego w obecności świadków, oświadczam, że Związek Małżeński Pani Rosalie McLaughter i Pana Zayna Malika został zawarty zgodnie z przepisami. Jako symbol łączącego Państwa związku wymieńcie proszę obrączki.
Nasze ręce lekko się trzęsły przy wkładaniu obrączek, ale na szczęście nikomu nie wypadły, a mężczyzna kontynuował.
-Dokumentem, który stwierdza fakt zawarcia Związku Małżeńskiego jest Akt Małżeństwa sporządzony w Księdze Małżeństw pod nr 669, proszę Państwa o podpisanie tego aktu.
Złożyliśmy nasze podpisy, które przypieczętowały nasz ślub.
-Od tego momentu stanowicie pełnoprawny Związek Małżeński. Pan Młody może pocałować Panią Młodą.
Koniec z wątpliwościami rodziców Zayna. Koniec z problemami. Zaczyna się nowy rozdział w naszym życiu, przeszłość musi zniknąć w zapomnieniu. Zayn odetchnął z ulgą po czym zachłannie mnie pocałował, a wszyscy zaczęli bić brawo. Na koniec otrzymaliśmy gratulacje od kierownika i ucięliśmy z nim krótką pogawędkę. Przecież jest przyjacielem rodziny. Na koniec wszyscy pojechaliśmy do rezydencji chłopaków. Nawet nie wiedziałam, że Eleanor i Danielle przygotowały jakieś zamówione potrawy. Zrobiliśmy skromna imprezkę. Była naprawdę skromna i dość cicha. Każdy wiedział, że wciąż jestem w beznadziejnej sytuacji rodzinnej. Cieszyliśmy się ślubem, a jednocześnie byliśmy smutni z powodu zbliżającej się trasy chłopaków. To już za tydzień. Niestety nie było dane mi w pełni cieszyć się przyjęciem. Jakąś godzinę później byłam pod szpitalem. Zadzwonił lekarz i powiedział, że stan mojej siostry się pogorszył. Niewiele myśląc wsiadłam w samochód i przyjechałam jak najszybciej. Zayn został z małym i resztą w domu chłopaków. Na miejscu od razu pobiegłam do pokoju Erin.
-Wypełniła Pani dokumenty, które były w aktach?
-Przepraszam, jeszcze tego nie zrobiłam. Miałam ślub i…
-Wiemy. Wszystkie newsy mówią tylko o waszym ślubie.
-Jak to? Zresztą nie ma na to czasu. Co jest mojej siostrze?
Podeszłam do jej łóżka i delikatnie złapałam za dłoń. Drugą ręką pogłaskałam ją po rozpalonym czole.
-Jej ciało jakby odrzuca leki. Musimy przejść do transfuzji. Pomyśleliśmy, że lepiej będzie jeśli Pani się o tym od razu dowie.
-Rozumiem… Panie doktorze?
-Tak?
-Ona z tego wyjdzie, prawda?
-Czas pokarze.
-Jest chociaż nadzieja?
-Nadzieja jest zawsze…
-Rozumiem.
-Przepraszam, że przerywamy w ślubie.
-Teraz i tak mieliśmy tylko małe przyjęcie.  Jakim cudem media o tym mówią?
-Nie ogląda Pani telewizji?
-Nie ma na to czasu, a jak włączę to jakiś film czy bajki dla Christophera…
-To wiele wyjaśnia. Nie ma Pani bladego pojęcia o…
-Panie doktorze! Przyjechał pacjent z wypadku samochodowego. Około 50-letni mężczyzna, natychmiastowa operacja.
-Przepraszam, muszę już iść.
-Dobrze.
Co on miał na myśli? Nie wiem o czym? Boże dlaczego jestem skazana na takie niepowodzenie?! Przecież to miał być nowy rozdział. Nowy rozdział… Czy będzie tak samo beznadziejny jak poprzedni?

_______________________________________
Witajcie czytelnicy!
Wracam po baaardzo długiej nieobecności.
Rozdział zostawia chyba więcej pytań niż odpowiedzi,
ale taki mój urok pisania.
Dziękuję tym, którzy życzyli mi powodzenia na testach.
Na pewno pomogły ;P
Chciałabym do wakacji skończyć już to opowiadanie,
ale w głowie tyle pomysłów i tyle nie wyjaśnionych
spraw. Ehh... Niby po testach i zaraz koniec roku to
powinny być luzy w szkole, a nas jeszcze bardziej cisnął
i co najlepsze mówią... TO MOŻE BYĆ NA MATURZE xD
Kocham swoich nauczycieli. SARKAZM!
No, ale koniec głupot.
Czekam na komentarze, mówcie co wam nie pasuje
w opowiadaniu. Cokolwiek piszcie, bo jak widzę
tyle komentarzy to aż chce się pisać ;p

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D