poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 35 ♥


Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 6.30. Zayn jeszcze spał a w domu było kompletnie cicho. Próbowałam zasnąć ponownie, ale z marnym skutkiem. Powoli wstałam i poszłam się ogarnąć w łazience. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w wygodne ciuchy czyli czarne legginsy i niebieski T-shirt z głową ciasteczkowego potwora. Założyłam skarpetki i niebieskie conversy. Włosy spięłam w luźnego koczka podkreśliłam oczy kredką. Wzięłam telefon i klucze po czym poszłam do Tesco, które było niedaleko. Kupiłam mleko, ser, jajka, trochę warzyw i świeże pieczywo. Zapłaciłam i wróciłam do domu. Poszłam do kuchni i włączyłam wodę do gotowania. Naszykowałam kubek na kawę po czym ją sobie zaparzyłam. Czekając aż moi chłopcy się obudzą zaczęłam małe sprzątanie. Kiedy skończyłam salon usłyszałam, że Christopher się obudził. Szybko poszłam do jego pokoju. Mały usiadł na łóżku i przecierał oczka.
-Dzień dobry moje słoneczko. – ucałowałam go w główkę – Jak się spało?
Ziewnął i znowu przetarł oczka. Chyba miał ochotę jeszcze pospać, więc wzięłam go na ręce i przytuliłam. Ponosiłam chwilę i chciałam odłożyć go powrotem do łóżka.
-Do taty.
-Dobrze.
Poszłam z małym do naszej sypialni i położyłam go obok Zayna. Przykryłam kołdrą i poszłam do jego pokoju. Wytarłam kurze, zaścieliłam łóżko, uchyliłam okno i poustawiałam zabawki. Wyjęłam z jego szafki skarpetki, czarne dżinsy i luźną czerwoną koszulkę. Postawiłam obok małe czerwone conversy i wróciłam do kuchni i stanęłam przed oknem. Po chwili poczułam ciepłe dłonie na moich biodrach, które objęły mnie w pasie.
-Dzień dobry. Jak się spało?
-Dobrze. A co ty już na nogach? Sobotę mamy. - położył brodę na moim ramieniu.
-Nie miałam ochoty na spanie.
-A mały sam przyszedł?
-Nie, przyniosłam go. Obudził się, ale jeszcze chciał pospać tylko u ciebie.
-A, no to chodź. Poleżysz z nami.
-Niee.
-Czemu? Chodź. Poprzytulamy się. - chłopak poruszył śmiesznie brwiami i pocałował mnie.
-Chodź zanim mały się obudzi i zobaczy, że jest sam.
-No dobrze.
Poszliśmy do sypialni. Mały spał smacznie na łóżku a my położyliśmy się po jego obu stronach.
-Czemu jesteś tak daleko?
-Ciii.
-Przecież mówię bardzo cichutko.
-Ciii. – uśmiechnęłam się
-Masz szczęście, że mały jest między nami.
Pogłaskałam Chrisa po główce i złapałam Zayna za rękę. Leżeliśmy tak wpatrzeni w siebie dopóki mały się nie obudził. Otworzył lekko oczka sprawdzając gdzie jest poczym je potarł i ziewnął.
-Kochanie, wstajesz już? – ucałowałam go w główkę
-Juss.
Przeciągnął się i przytulił się do mnie. Usiadł na łóżku i oparł się o mój brzuch pleckami. Spojrzał na swojego tatę i szeroko się uśmiechnął.
-Czeeść szkrabie. Jak ty się tu znalazłeś?
Mały zaczął się śmiać i wygłupiać z nami na łóżku.
-No dobrze chłopcy. Trzeba wstawać i ubrać się. Zjemy śniadanie i pojedziemy z tatą, który ma za jakieś dwie godziny próbę z zespołem.
-O jacie, totalnie zapomniałem. – złapał się za głowę – dobrze, że cię mam.
Pocałował mnie i poszedł do łazienki a ja wzięłam małego i poszłam go ubrać. Opłukałam mu twarz wodą i uczesałam czarne włoski i postawiłam lekko na żel, przez co wyglądał jak mini wersja swojego taty, po czym we trójkę poszliśmy na śniadanie.
-Nie jadłaś wcześniej?
-Nie miałam ochoty.
-Czemu?
-Po prostu nie byłam głodna. – uśmiechnęłam się
Kiedy zjedliśmy, posprzątaliśmy i umyliśmy razem zęby. Prawie zapomniała o lekach Chrisa, gdyby nie zaczął ciężej oddychać. Szybko podałam mu dwie tabletki jakiś dziwnych leków w kolorze ciemnoróżowym i zielonym a jedną białą włożyłam do większego inhalatora i podałam małemu, który z niesmakiem zaczął wciągać powietrze. Mniejszy inhalator włożyłam do torebki. Po skończeniu mogliśmy wychodzić. Wsiedliśmy do srebrnej mazdy rx8 Zayna i pojechaliśmy na miejsce. Chłopak wziął synka na ręce i chwycił moją dłoń, kiedy zaatakował nas tłum paparazzi. Na szczęście kilku ochroniarzy nas osłaniało , więc mogliśmy normalnie wejść. Mały wczepiony był cały czas w swojego tatę i dopiero kiedy zobaczył Nialla zszedł mu z rąk.
-Wujek Niall!
Krzyknął i pobiegł do niego. Doprowadziłam go wzrokiem i zaśmiałam się.
-Co tam mały? Jadłeś już śniadanie?
-Tiak!
-Dobre było?
-Tiak!
-Mama robiła?
-Tiak!
-Nie przywiozłeś mi?
-Njee.
-O ty. Zaraz cię złapie!
-Czy on zawsze musi gadać o jedzeniu? – spytałam Zayna
-Przecież to Niall. On zawsze myśli tylko o jedzeniu.
Ruszył głowa w stronę reszty i poszliśmy się przywitać.
-Rose!
-Cześć wam.
Automatycznie rzuciła się na mnie pozostała trójka ‘dzieci’.
-Hey, hey, ale wiecie zaraz się uduszę.
-No tak.
-Ja też tutaj jestem. – pomachał Zayn
-Ty jesteś zawsze a twoja dziewczyna i mały to nie za często.
-No właśnie, co to za okazja, że zaszczyciliśmy się twoim widokiem?
-Żadna. Pomyślałam, że odwiedzę was dzieciaki. – zaśmiałam się
-Oo, dorosła się odezwała.
-Może i dorosła nie jestem, ale na pewno doświadczona. – wypięłam język w ich stronę
-Dajcie spokój, lepiej bieżcie się za małego bo Niall już się zmęczył.
-Wujek Lou i wujek Li i wujek Haly!
-Cześć słońce.
Po kolei go przytulili i przez jakąś dobrą godzinę zamiast próby wszyscy się świetnie bawili. Dopóki nie przyszedł Paul….
-Co to ma być?! – krzyknął w drzwiach – to nie przedszkole a wy mieliście ćwiczyć!
-Wyluzuj Paul.
-Zobacz kto nas odwiedził? – uśmiechnął się Louis
-Widzę. Matka Teresa i jej…
-Nie wiem czy wiesz, ale mówisz teraz o mojej dziewczynie i moim synu, więc lepiej zamknij te parszywe ryjsko i wróć skąd przyszedłeś!
Zayn naprawdę się zdenerwował i gdyby nie Liam i Harry to pewnie rzuciłby się z pięściami na Paula.
-A róbcie co chcecie, nic mnie to nie obchodzi. Macie tylko wyjść na koncercie jak na ludzi przystało! – machną ręką i wyszedł
-Parszywy…
-Niall, może by tak nie przy Chrisie, proszę?
-Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.
-Zayn do ciebie też kieruję swoje słowa.
-Nazwał cię matką Te…
-Słyszałam gorsze obelgi kierowane w moją stronę, nic nowego…. No już, lećcie ćwiczyć a my tu się sami trochę pobawimy i pooglądamy was.
Po niecałej godzinie bawienia się samochodami Chris się znudził i zaczął marudzić. Pobiegł do chłopaków i zaczął tańczyć przy nich. Kilka sekund później tańczyli tam wszyscy w szóstkę. Wyciągnęłam z torebki telefon i zaczęłam ich nagrywać. Chris dorwał się do gitary Nialla i zaczął pociągać za struny, później pobiegł do perkusji i z całych sił w nią uderzał.
-Muzykalność ma po tacie,
Powiedział Lou a ja, cały czas patrząc na synka, zaczęłam się śmiać.
-Jeszcze zrobi taka karierę muzyczną, że pobije w popularności was i Biebera razem wziętych.
-Phi, no pewnie. Przecież to mały Malik!
Harry zaczął podrzucać małego do góry krzycząc jego nazwisko.
-Harry! Harry! Harry!
Wołałam, żeby się już uspokoili, ale z marnym skutkiem. Wszyscy zaczęli biegać i ganiać się w kółko a przecież mały nie może się tak męczyć. Po chwili Zayn zobaczył moja zmartwiona minę i złapał małego. Przyniósł go do mnie i posadził obok na kanapie.
-Nie martw się słońce. – pocałował mnie i wrócił do chłopaków
-Kochanie, wiesz, że nie możesz tyle biegać.
Christopher był taki zziajany, że nie mógł złapać tchu a kropelki potu świeciły się na jego czole. Zespół wrócił do próby a ja chwilę odczekałam i podałam synkowi inhalator. Chris siedział wtulony we mnie a ja trzymałam policzek na jego główce. Po kilku sekundach na sali zrobiło się kompletnie cicho. Kiedy uświadomiłam sobie, że każdy na nas patrzy, spojrzałam w ich kierunku. Wszystkie oczy wpatrzone wprost na nas, na ich twarzach wymalowane zdziwienie i… współczucie. Tylko jeden Zayn, ze spuszczoną głową, przyglądał się swoim dłoniom jakby nigdy wcześniej ich nie widział. Uśmiechnęłam się niepewni i schowałam inhalator z powrotem do torebki po czym przytuliłam malca ponownie i w spokoju wytrzymaliśmy do końca próby.
-Mamusiuuu.
-Tak słońce.
-Jeść.
-Już kochanie, tatuś zaśpiewa jeszcze jedną piosenkę i już idziemy na obiad.
-Czy ktoś coś mówił o jedzeniu?! – wyrwał się głodny Niall
-Christopher.
-Oho, koniec próby! Mój synek jest głodny a to już coś. On nigdy nie jest głodny.
Powiedział Zayn i podszedł do nas.
-No to ja idę z wami! – krzyknął głodomór i podbiegł
-Jak wy to i ja.
Powiedział Louis.
-Ja jestem umówiony dzisiaj po próbie.
-Z Danielle?
-Yhym
Odpowiedział zgaszony po czym pożegnał się z nami i  wyszedł.
-Ja… Ja też mam plany.
-Plany? – spytałam – czy ty przypadkiem niczego nie ukrywasz przed nami?
-Ja? Skądże.
Zaśmiał się łobuzersko podszedł do małego i pocałował jego główkę po czym mnie przytulił.
-Cieszę się, że cię dzisiaj spotkałem.
Machnął chłopakom i wyszedł w pośpiechu ze spuszczoną głową.
-Co mu jest?
Spytał zdziwiony Lou.
Zayn wzruszył ramionami i wziął synka na ręce po czym złapał moją dłoń i razem kierowaliśmy się do wyjścia.
-Ostatni zamyka!
Krzyknął Niall i śmiejąc się jak dziecko zaczął biec.
-Czekam przed wyjściem!
-Ja zamknę.
-Ooo, nasz tatuś.
Lou zrobił słodkie oczka i pobiegł za Horanem.
Wyszliśmy a ja wzięłam klucze on Zayna i zamknęłam budynek. Kluczyki oddałam mu z powrotem. Przed budynkiem stało kilka dziewczyn, które wytrwale czekały do końca próby. Na szczęście zbytnio nas nie zauważyli, więc wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy kawałek. Zayn napisał do chłopaków do jakiej knajpy jedziemy i ruszyliśmy dalej.
-Ciekawe co z Harry.
-Tsam, to było dziwne.
-Mam nadzieje, że wszystko jest w porządku.
-Czy on w ogóle ma dziewczynę?
-Z tego co wiem to nie, ale kto go tam wie. Ostatnio zrobił się… tajemniczy. Nie mówki gdzie idzie ani gdzie a tym bardziej z kim.
-I tak to później wiadomo z telewizji czy gazet.
-No niby tak, więc nie wiem czemu tak to ukrywa, przecież jesteśmy jak rodzina.
-Daddy musi z nim porozmawiać.
-Daddy już nie jest tym samym Daddym. Od kiedy ma te ‘sprzeczki’ z Dan wszystko nie jest takie same kiedy sobie o niej przypomni.
-‘Sprzeczki’? Co masz na myśli?
-Podobno Danielle ma dosyć całego tego szału One Direction i swojej kariery tanecznej. Ma dosyć fanek i ich gróźb i tych niepotrzebnych głupot.
-Przecież ona wie, że to nie prawda.
-Wie, ale poza tym nie chce tych długich rozłąk z Liamem. Ona praktycznie nie jeździ w trasy, to tylko dla teledysków czy programów a my…
-Jejku z wszystkimi jest coś nie tak. Liam ma problemy z Danielle, Harry coś ostatnio się odosobnił a ty... Widziałam jak uniknąłeś patrzenia na nas kiedy przestaliście grać…
-Bo ja… ja nie wiem…
-Zayn… Proszę cię, przestań wmawiać sobie rzeczy, które nie są takie istotne.
-Ale ja tak nie potrafię…
-Spróbuj, dla mnie.
Pocałowałam go w policzek a kilka minut później dotarliśmy na miejsce. Zaczekaliśmy na Nailla i Louisa i w piątkę poszliśmy na fast foody.
-Co zjesz synku?
Spytał Zayn kiedy kelnerka podeszła do naszego stolika.
-Corn doga! Nje dwa corn dogi!
-A do picia?
-Nic gazowanego Chris.
-No tio sok.
-A więc niech będzie sok, dwa corn dogi a dla mnie pepsi, tortilla i pita.
-Dobrze.
-A dla ciebie kochanie?
Spojrzał w moją stronę z uśmiechem.
-Ja poproszę Lasagne i szklankę soku.
-Oczywiście.
Później zamówienie złożył Lou a na końcu Niall, który chyba zamówił ich całe zapasy. Kelnerka nie nadążała z zapisywaniem wymienionych posiłków. Kiedy się już z tym uporała z ogromnym uśmiechem wróciła do kuchni. Kiedy dostaliśmy swoje zamówienia, trzeba było je zjeść. Niestety odeszła mi ochota na jedzenie, więc tylko wzięłam kilka kęsów i wypiłam sok. Później siedzieliśmy tam do czasu aż małemu zaczęło się nudzić. Zapłaciliśmy za wszystko i wróciliśmy do siebie. Po drodze Christopher zasnął.

___________________________________
Hej, hej, hej! Co tam moi drodzy?
Ja dzisiaj jestem po sprawdzianie z historii
z całej 2kl. i jeśli mam być szczera to wszędzie 
strzelałam. No nic. W związki iż i tak długo
nie dodawałam rozdziału, postanowiłam
skrócić wasze cierpienie i dodać ;P
Cieszycie się? 
A no i takie krótkie wiadomości.
Nie wiem jak bd z rozdziałami bo 
z czasem ostatnio krucho a grypa już męczy
mnie tydzień, ale tak do końca nie mogę jej
wyleczyć. Właśnie rzucił się na mnie kaszel
więc upijam się syropami xD
Postaram się dodawać co tydzień w soboty,
ale jeśli nie dodam co tydzień to
postaram się dodawać co dwa, ale w
tedy dłuższe, nie martwcie się.
Na drugim blogu czekam na chociaż 
jeszcze jednen komentarz a
w tedy postaram się wstawić rozdział. 
Co tam u was? Jak w szkole?

CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D

niedziela, 15 września 2013

Przepraszam ♥

Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Napisałam, że rozdziały będą dodawane w niedzielę, ale niestety w obecną nie. 
Powód? Zły stan zdrowia. Jakaś grypa mnie wzięła, ale myślałam, że dodam. Niestety nawet jutro (poniedziałek) do szkoły nie idę. Dobrze, że mam przełożony sprawdzian z polaka. Uff. 
Tak, więc jeszcze raz przepraszam.  
A i jeszcze... Prawie bym zapomniała. 
Gdzie są moi czytelnicy...
Wcześniej było jakoś chociaż troszeczkę więcej komentarzy a teraz?
Nie wiem, może znudziło się wam moje opowiadanie, albo... albo, no nie wiem. W każdym bądź razie nie chcę robić czegoś takiego jak np.: 10 komentarzy i rozdział bo może moje opowiadanie na tyle nie zasługuje, ale proszę was bardzo, KOMENTUJCIE :)
To bardziej mnie mobilizuje do dodawania rozdziałów a co ważniejsze, do ich pisania. 
Mój drugi blog: http://we-can-mend-that.blogspot.com/ nie cieszy się zbytnia popularnością i ciągle nurtuje mnie pytanie "Czy powinnam go usunąć czy zostawić?"
Odpowiedź zostawiam wam (tym co go czytają). 
 Zapraszam na opowiadania, które prowadzę z przyjaciółką i prosiłabym o komentarze (jeśli czytacie) bo nie ma sensu prowadzić blogów, które nikt nie czyta: 
A i mam jeszcze wielkie pytanie do was (oczywiście jeśli ktoś to czyta) czy opowiadanie: http://parade-of-lights.blogspot.com/ które prowadzę z moją kochaną Wiki (obecnie ustaliliśmy, że usuwamy, ale z wielkiej prośby Anity jakoś nie mogę się do tego skłonić) czy mamy to naprawdę usunąć? 
Proszę doradźcie bo sama nie wiem co mamy robić bo jak już wcześniej pisałam, jaki sens jest w pisaniu jeśli nikt nie czyta.
Proszę o szczere odpowiedzi i jeszcze raz przepraszam za brak rozdziału. Postaram się go dodać najszybciej jak to możliwe ^^
3-majcie się :*****

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 34 ♥


-Zayn?
-Tak skarbie?
-Podasz mi ręcznik z szafki?
-Już idę.
Kiedy mały zasnął poszłam wziąć odprężającą kąpiel.  Przed sprawą nie było na to czasu i nawet nie miałam na nią ochoty. Dobrze, że już jest po wszystkim. Z tego wszystkiego zapomniałam, że zebrałam wszystkie ręczniki do prania a zapomniałam przynieść świeże do łazienki.
-Wchodzę.
Chłopak lekko uchylił drzwi i zajrzał.
-Zayn… Mamy razem dziecko a ty boisz się wejść do łazienki kiedy się kąpie?
-No... Tak jakoś…
Zrobił się lekko czerwony, więc pewnie się zawstydził.
-Nie masz się czego wstydzić… Teraz to ja czuje się głupio… Podasz ręcznik?
-Em, przepraszam…
Podszedł i podał mi ręcznik szybko się odwracając. To było dziwne uczucie… Nie chciał się na mnie patrzeć bo jestem brzydka? Może za gruba? Jestem prawie jego wzrostu a na grubą nie wyglądam. Wzięłam ręcznik i wyszłam z wanny owijając się w niego.
-Możesz już wyjść, dziękuję za ręcznik.
Rzucałam pospiesznie i podeszłam do szafki. W tym czasie chłopak wyszedł a ja wyjęłam krem nawilżający. Założyłam bieliznę i posmarowałam się. Wytarłam włosy ręcznikiem, rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone aby wyschły same. Założyłam moją pidżamę i już chciałam wychodzić, ale zatrzymałam wzrok na wadze elektronicznej. Podeszłam w jej kierunku. „Nie jestem gruba” mówiłam sobie w myślach, ale ciekawość wzięła gorę i stanęłam na urządzenie. W okienku pojawiła się liczba 58. „58 kilo? Muszę zrzucić jeszcze ze 3 kilo i będzie dobrze.” Powiedziałam sobie w myślach i wyszłam z łazienki. Udałam się do kuchni po szklankę wody. Zobaczyłam stojącego przy oknie Zayna. Niepewnie do niego podeszłam i objęłam rękami w pasie. Cicho zamruczał.
-Uważasz, że jestem gruba?
-Co?
Nagle odwrócił się do mnie z poważna miną a w jego oczach jarzyła się iskierka złości.
-No… W łazience… Nawet nie chciałeś na mnie spojrzeć… Czy myślisz, że jestem gruba?
-Co ty wygadujesz? Jesteś idealna i cudowna, piękna i kochana a nawet jeszcze lepiej by było gdybyś nabrała takich swoich kobiecych kształtów.
-Czyli uważasz, że jestem za chuda?
-Nie, broń Boże! Słuchaj…. Nie chciałem żebyś źle mnie zrozumiała…. Jesteś idealna w każdym calu a nawet jak będziesz grubsza to i tak będę kochał cię tak samo mocno. Dla mnie to nie ma znaczenia ile ważysz...
-A wtedy?
-Po prostu nie widziałem cię nago od tamtego…
-Chodzi ci od urodzin?
-Tak.
-Ale przecież jesteśmy razem.
-Wiem, przepraszam, po prostu…
-Chyba nie rozumiem?
-Boże bałem się, że się tam na ciebie rzucę i pożrę wzrokiem i dotykiem i…
Odwrócił się i spojrzał w okno. Zaczęła się tak głośno śmiać, ale pomyślałam, że Christopher się obudzi, więc trochę się ściszyłam.
-Co jest takie zabawne?
-Ty.
-Ja?
-Tak, ty.
-Niby co we mnie jest takiego śmiesznego?
-Twój tok myślenia. Boże rzuciłby się na mnie…?
Pocałowałam go w szyję i poszłam po planowaną szklankę wody. Upiłam łyk a potem drugi.
-Możesz iść się myć, ja idę zobaczyć co u Chrisa.
Rzuciłam przez ramię i poszłam. Nie dam się nabrać na takie głupie wytłumaczenie. Przecież to Zayn Malik, on ma wszystko czego tylko chce, więc jeśli chciałby się na mnie „rzucić” to zrobiłby to bez wahania. Coś na pewno jest nie tak. Powoli uchyliłam drzwi. Na suficie świeciły się jeszcze naświetlone gwiazdy i półokrągły księżyc a mały wtulony w swojego pieska pluszaka smacznie spał. Oparłam się o ramę i przyglądałam się. Kto by pomyślał, że tak będzie wyglądało moje życie. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam do sypialni. Ułożyłam się wygodnie w łóżku i próbowałam zasnąć. Po kilku minutach usłyszałam jak Zayn wchodził do pokoju. Myślałam, że się położy, ale usiadł na brzegu i wypuścił powietrze ze świstem. Coś naprawdę było nie tak. Wygramoliłam się spod kołdry i objęłam go ramionami z tyłu po czym położyłam swoja głowę na jego ramię.
-Co cię gryzie kotek?
-Nic.
-Nie kłam, wiem, że coś jest nie tak.
-Wszystko w porządku.
Zabrałam głowę z jego ramienia i zastanawiałam się co ukrywa.
-Nie chcesz to nie mów, pamiętaj, że cokolwiek zaprząta ci głowę możesz mi o tym powiedzieć.
Pocałowałam go w policzek i wróciłam na swoje miejsce. Po chwili chłopak położył się obok mnie i przytulił.
-Kocham cię. – wyszeptał do ucha
-Ja ciebie też.
Leżałam tak i wprawdzie mówiąc nie miałam najmniejszej ochoty na spanie. Poleżałam w łóżku jeszcze kilka minut, żeby Zayn zasnął i wyszłam spod kołdry. Odsunęłam szklane drzwi i wyszłam na podwórze. Chłodny wiatr owiał moją skórę. Już za dwa tygodnie Chris skończy trzy latka. Powinnam zrobić mu jakieś przyjęcie urodzinowe. To będzie nie duże przyjęcie, tylko z najbliższymi osobami.
-Co ty tutaj robisz?
-Oo, Zayn. Nie mogłam zasnąć…
-O czym myślałaś?
-Myślałam właśnie o tym, że skończyłam już 23 lata a mały ma za dwa tygodnie urodziny i trzeba my zrobić przyjęcie.
-Ojacie, to już będzie miał cztery lata? Jezus…
-Co się stało?
-Po prostu to wszystko tak szybko zleciało…
-Tsa, wiem to dokładnie.
-No nic, nad wszystkim pomyślimy jutro a teraz chodź spać.
-Dobrze.
Po czym udaliśmy się do sypialni i zasnęliśmy zmęczeni dosłownie wszystkim w swoich objęciach.

______________________________________
Hej, hej kochani!
W związku iż poprzedni rozdział dodałam późno,
teraz dodaje już normalnie. Padło pytanie,
o której dodaje rozdziały. Wtedy kiedy mam czas,
czyli godziny wieczorne. Raczej po 19. 
Kolejna wiadomość. Mogę was pocieszyć,
że opowiadanie powinno skończyć się Happy Endem.
Jak na razie nie przewiduje szybkiego końca bo...
Musicie mi uwierzyć, że będzie się jeszcze działo.
I to ohoho będzie się działo xD
Także zachęcam do czytania i do komentowania.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D 

*Leeroy mmm*

środa, 4 września 2013

Rozdział 33 ♥


Ile trwa tydzień? Dla przeciętnego człowieka, który żyje bez problemów to tylko tydzień. Dla mnie to była niekończąca się wieczność. Ilość kropli łez, które wypłakałam w poduszkę lub czyjeś ramiona, które bezustannie mnie obejmowały, można porównać do ilości kropli wody w morzu. Tortury, które zadawał każdy dzień, każda godzina, każda minuta i każda sekunda mojego życia są nie do opisania. To jedno nieskończone cierpienie. Nikt kto nie ma dzieci nie wie co przeżywa rodzic, kiedy jego dziecko zostanie porwane. Czy to ma znaczenie ile ma się lat? Czy dziecko było planowaną decyzją czy tylko wpadką? Nie. Liczy się tylko i wyłącznie miłość do tego właśnie dziecka. Przywiązanie i oddanie tej małej istocie, która ledwie zaczęła używać świata. Moje serce nie jest już pozostałością szkła, które spadło z bardzo wysoka. Od kilkunastu godzin jest już całym lecz wraz szklanym sercem, które na nowo odżyło.
-Proszę Pani ? Pani Rosalie McLaughter, czy wszystko dobrze ?
-Um, tak. – przycisnęłam syna mocniej do klatki piersiowej aby upewnić się, że nadal przy mnie jest.
Moje małe wystraszone maleństwo nie chciało być teraz gdzieś indziej jak tylko ze mną. Nie wychodził z moich objęć jedynie co do swojego taty, ale to trwało zaledwie chwilę. Był wystraszony i roztrzęsiony, ciągle przeżywał to straszne wydarzenie. Poczułam, że ktoś obejmuje mnie ramieniem. Wszędzie poznam ten zapach, który rozszedł się właśnie w moich płucach. Zayn...
-Na pewno? Pobladła Pani.
-Wszystko porządku.
Zobaczyłam przestraszony wzrok Zayna. Szczerze mówiąc byłam tak zmęczona, że bolała mnie każda część mojego ciała. Myślałam tylko, żeby ten koszmar w końcu się skończy. Chcę być już w domu.
-Proszę nam opowiedzieć jak to się wszystko wydarzyło. Potrzebuję szczegółów, Panno Ewans.
-A więc…
-Tak ?
-Wysoki sądzie, ja przepraszam…
-Proszę mnie nie przepraszać tylko odpowiedzieć na pytanie.
-A więc… um.… Mam problemy rodzinne. Wyjechałam do ojca. Tam poznałam pewnego chłopaka i tak wyszło, że dostałam od niego narkotyki. Uzależniłam się… Na początku on załatwiał towar, ale później… zaczęłam kupować sama. Kiedy zabrakło mi pieniędzy brałam na… można by powiedzieć kredyt. Nazbierało się tyle, że nie wiedziałam jak to spłacić… Wtedy pomyślałam o Rose… Ojcem jej dziecka jest Zayn a on nie narzeka na brak pieniędzy… Tak obmyśliłam plan zostania opiekunką…
-Ufałam ci a ty? Musisz ponieść za to konsekwencje! – wewnętrzny głos wyrwał mi się z ust.
-Proszę się uspokoić.
-Przepraszam Wysoki Sądzie.
-Proszę kontynuować Panno Ewans.
- Tak obmyśliłam plan zostania opiekunką… Nie wiedziałam, że mały znaczy Christopher jest chory… Zabrałam Chrisa do miejsca, w którym miała odbyć się wymiana, ale mężczyzna od którego dostawałam narkotyki powiedział, że weźmie go do budynku obok, żeby się pobawił czy coś takiego. Zaczęłam protestować i wtedy dostałam w głowę… Nie wiem co się stało, że dostał ataku, przysięgam… Obudziłam się kiedy przynieśli go do mnie bo powiedzieli, że zaczyna się dusić… Wtedy zabrałam go do szpitala, ale tam była już policja, która go szukała…
-Dobrze proszę usiąść.
W tym momencie łzy znowu zaczęły torować sobie ścieżkę na moich policzkach. Ukojenie znalazłam w objęciach Zayna, który nawet na chwile mnie z nich nie wypuszczał. Przestałam słuchać o czym mówią na rozprawie, tonęłam w myślach. Po jakimś czasie sędzia opuścił salę i udał się na naradę. Po powrocie z ciężko bijącymi sercami wysłuchiwaliśmy werdyktu.
-Niniejszym Sąd Główny uznał Pannę Lilli Ewans winną popełnionego czynu. Zostały postawione trzy zarzuty. Zakupywania i spożywania środków odurzających, porwania syna Państwa Rosalie i Zayna oraz nieumyślne spowodowanie zagrożenia życia oto tego chłopca, który jest z nami na sali. Sąd skazuje Panią na karę pięciu lat pozbawienia wolności, zakaz pracy z dziećmi oraz zakaz zbliżania się do rodziny poszkodowanej w odstępie 200 metrów. To wszystko, zamykam rozprawę.
Uderzenie młotka i wolność jakiej nie czułam od dłuższego czasu. Ulga jakiej nie czułam nigdy wcześniej. Lilly spojrzała w moją stroszę swoimi czerwonymi oczami i wyszeptała lekko ‘przepraszam’, kiedy ochrona wyprowadzała ją do aresztu. Gdyby tylko powiedziała mi o swoich problemach to spróbowałabym jej pomóc, ale to co zrobiła było niewybaczalne. Moi rodzice nie mogli być na rozprawie z powodów służbowych a Erin musiała podjąć się przymusowych kursów w innym mieście, które trwają dwa tygodnie i nie może ich opuszczać. Po wszystkim wróciliśmy do domu, we trójkę. Zayn mieszkał ze mną przez ten tydzień i wątpię czy pozwoliłabym mu się wyprowadzić przynajmniej do czasu aż sprawa trochę ucichnie. Było o tym głośno w wiadomościach, gazetach i w Internecie. Media nie dawały nam spokoju. Jak na razie wszystko zaczyna powolutku wracać do normalności tyle, że Christopher jest chory, ma astmę. Lekarze przepisali mu spory arsenał leków i nakazali wykupienie inhalatora. Jego koszmar właśnie się zaczyna, biedne maleństwo. 
 
___________________________________________
Tak, wiem... Miałam dodać rozdział w niedzielę. 
Niestety mój najukochańszy (sarkazm) internet
nie chciał działać i byłam odcięta od świata.
Później robiłam przemeblowanie w pokoju i dzisiaj
skończyłam. Musze jeszcze odrobić lekcje
i pouczyć się bo jutro pyta :/ 
Przepraszam, teraz postaram się dodać w niedzielę 
kolejny ;)
Wy też macie tak, że nauczyciele już robią wam 
kartkówki i pytają przy tablicy?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D