niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 24 ♥

Proszę wejdźcie.
Jeśli są beznadziejne to chociaż napiszcie, że takie są ;)
http://we-can-mend-that.blogspot.com/
http://balletandlove.blogspot.com/ 
http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/ 


=Co ?! =

-On nie śpi tylko nie chcesz żebym się z nim widywał !
-Po pierwsze uspokój się bo nie mam zamiaru krzyczeć. Po drugie idioto, jakbym nie chciała żebyś się z nim spotykać to sama bym tego nie proponowała, więc ogarnij się i zrozum, że Chris śpi. Obudzi się za godzinę albo później.
-Dobra.
Rozłączyłam się i bezsilnie położyłam głowę na stole w kuchni. Nie poujmuję jak można być takim bezrozumnym. To nie ten Zayn w którym podkochiwałam się od zawsze.
-Zayn ?
-Taa.
-Co chciał ?
-Spotkać się z małym.
-Um.
Woda zaczęła piszczeć, wiec wstałam i zrobiłam herbatę a małemu rumianek.  Z Nickiem zawsze miło spędzam czas a do tego dobrze dogaduje się z małym. Bawią się, śmieją, wyglądają razem tak słodko, że można byłoby powiedzieć, że to syn i ojciec. Nie wszyscy mężczyźni tak potrafią.  
-Już niedługo mały pójdzie do szkoły.
-Nareszcie zacznę normalną pracę.
-A jak ci idzie w tej ?
-Dobrze, robię wszystko gdy mały śpi a tego jest naprawdę dużo.
-Koleżanka mojej ciotki pracuje jako fotograf. Może mogłaby cię wziąć do pomocy.
-Mm, dobry pomysł, ale…
-Coś się stało ?
-Nie, chodzi o to żebyś nie robił sobie problemów i w ogóle.
-Nie przejmuj się, nie robię nic wbrew swojej woli.
Uśmiechnął się i zmieniliśmy temat. Przegadaliśmy tak godzinę aż Chris się obudził. Nakarmiłam go i bawiliśmy się we trójkę.
-Ja chyba będę już uciekał.
-W sumie późno już.
-Nik, Nik !
-Co jest mały ?
Chłopak kucnął przy dziecku i poczochrał jego czarne włoski.
-A psyjedzies jesce ?
-No pewnie.
Uśmiechnął się i powoli wstawał, gdy Chris wtulił się w niego. Chłopak chyba dziwnie się poczuł co można było wyczytać z jego miny, ale mimo wszystko wyściskał małego. Pożegnaliśmy się i wyszedł.
-Synku idziemy się kąpać ?
-Myc, myc, myc !
-Biegnij po pidżamki a ja naleję wodę.
-Juss ide
Postanowiłam, że spróbuję spotkać się jutro z Zayn’em. Co prawda jego zachowanie było dziwne, ale może ma po prostu zły dzień.
-Goląca !
-Nie jest gorąca, jak doleję zimnej to będzie za zimna.
Chris siedział w wannie aż woda całkiem wystygła. Osuszyłam go ręcznikiem, posmarowałam lekko kremem i ubrałam.
-Baja !
-Chcesz bajkę ? Jaką ?
-Toj stoly
-Toy Story ? Oglądaliśmy niedawno.
-Ja chcie tą.
-No to biegnij po podusię a ja włączę.
Usiadłam na sofie i posadziłam synka na kolanach. Wtulił się we mnie, ale cały czas oglądał. To chyba jego ulubiona bajka. Ma różne zabawki z niej i nikomu nie pozwala się nimi bawić. Chociaż nie, ja i Nick jesteśmy wyjątkiem. Uśmiechnęłam się pod nosem. Chris gładził paluszkiem różek jego poduszki i powoli zasypiał. Ściszyłam dźwięk i przeniosłam go do jego pokoju po czym poszłam pod prysznic. Trudne jest życie nastoletniej matki, ale  cieszę się, że mam tak duże wsparcie w rodzinie. Teraz i tak jest dobrze kiedy mały jest większy. Jutro przyjeżdżają moi rodzice chyba, że coś im wypadnie. Poza tym za dwa tygodnie mam bilans Chrisa po którym będzie mógł iść do przedszkola, więc poszukam nowej pracy. Tutaj przychodzi z pomocą Nick, może zacznie się wszystko powoli układać ? Zacznę kurs na prawo jazdy, może załapię się na przyspieszony tryb. Wynajmę komuś mój stary dom i zacznę spłacać rodziców. Dużo mi pomogli a ja będę czuła się głupio jak chociaż nie oddam im połowy. Wytarłam się ręcznikiem i ubrałam pidżamy. Włączyłam jeszcze laptop i skończyłam notatkę do najnowszego numeru. Było późno, gdy skończyłam, więc zasnęłam dość szybko. Następnego dnia obudziłam się wcześnie ale wstałam i ubrałam się. Naszykowałam śniadanie synka i sama coś zjadłam po czym trochę posprzątałam. Wstawiłam pranie i zrobiłam listę zakupów. Po skończeniu usiadłam na kanapie i wzięłam do ręki gazetę, ale usłyszałam kroki małego.
-Już wstałeś ?
Wzięłam go na ręce. Ziewnął i wtulił się jeszcze w mnie, ale zaraz się rozbudził bo był głodny.
-A pójdzjemy do palku dzisiaj ?
-Pójdziemy do parku a później na zakupy. Trzeba cos do jedzenia kupić.
Ubrałam go i podałam śniadanie. Rozdzwonił się mój telefon, więc odebrałam jedną ręką a drugą zaparzałam świeży rumianek.
-Halo ?
-Cześć skarbie.
-Cześć mamuś. Coś się stało, że dzwonisz ?
-Nie nic się nie stało, ale nie przyjedziemy dzisiaj bo znajomi z pracy Ehtan’a zaprosili nas na urodziny i nie pasuje żeby nie iść.
-Rozumiem.
-A jak mały ?
-A dobrze, śniadanie wcina.
-Daj go do telefonu.
-Kochanie przywitaj się z babcią.
-Baba !
-Mój skarbu lek. Co jesz dobrego ?
-Jajo.
-A kiedy przyjedziesz do babci ?
-Mama, nie wiem.
-A kochasz babcię ?
-Tiak.
-Babcia też cię kocha misiu.
-Jedz już Chris i zaraz idziemy. Trzymaj się mamo. Udanej zabawy.
-No papa.
Kiedy Chris zjadł poszliśmy do sklepu. Na dworze ładnie grzało słońce, więc szybko się uwinęliśmy z zakupami i zanieśliśmy je do domu.  Na wyświetlaczu telefonu wyświetlił się numer, więc odebrałam.
-Cześć Rose, masz dzisiaj czas na spotkanie ?
-Cześć, Zayn. No w sumie mam czas.
-Mogę wpaść do ciebie ?
-Spotkajmy się w parku bo Chris chciał iść.
-Dobrze.
Wzięliśmy suchy chleb dla kaczek, które mały uwielbiał karmić i poszliśmy. W parku było dużo dzieci, więc Chris od razu pobiegł ze swoimi zabawkami do nich a ja usiadłam na ławce. Po chwili przyszedł Zayn.


______________________________
Dziękuję za tyle pozytywnych
komentarzy, które zachęcają do pisania.
Nie jestem do końca zadowolona
z mojej "pracy", ale ocenę
zostawiam wam.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D


niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 23 ♥

UWAGA !
Proszę, przeczytajcie notkę pod rozdziałem :)

=Wycedziłam przez zaciśnięte zęby...=

-Kochanie idź do samochodu, zaraz do ciebie dojdę.
-Ym ? No dobrze, pośpiesz się.
Mimo, że już szłam w stronę drugiej polany w parku dokładnie słyszałam ich rozmowę. Szczerze, aż mi się niedobrze robiło, więc potrząsnęłam głową i postawiłam chłopczyka żeby pobiegł bawić się piłką dalej a ja usiadłam na ławce. Po paru sekundach obok mnie usiadł chłopak.
-Mówiłam, to jakaś pomyłka.
-Rose dlaczego się tak zachowujesz.
-Jak ?!
Może i byłam wściekła, ale ograniczałam się do trochę głośniejszej mowy a nie krzyku.
-Przestań.
-Weź podnieś z tej ławki swój zacny tyłek i spierdzielaj stąd bo nie mam ochoty się na ciebie patrzeć…
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Proszę.
-Eh, masz 5 minut bo muszę zaraz wracać do domu.
-Okey.
Zamiast rozmowy zaczęła się cisza. No kurde chciał rozmawiać, więc słucham a tu cisza.
-Mamusi, mamusi, zobac jak wysoko.
-Ślicznie kochanie.
  Uśmiechnęłam się do synka a potem spojrzałam na Zayna.
-Słuchaj, jeśli mamy tak milczeć to lepiej już sobie idź.
-Na początku miałem ci tyle do powiedzenia, ale teraz nic już nie pamiętam.
-Na pewno pamiętasz, wyduś to z siebie.
-…To jest mój syn ?
-Miałeś się nie dowiedzieć…
Wbiłam wzrok w Chrisa, który biegał za piłką i śmiał się.
-Dlaczego ?
-Bo… bo na to nie zasługujesz…
-Co ?!
-Tak Zayn, to. Kazałeś mi go zabić a ja tak naiwnie uwierzyłam, że to jedyne wyjście.
-Bo tak powinno być. Wychowujesz go sama ?
-Tak powinno być ?! Idź ty się kurwa gdzieś powiesić. A tak w ogóle to mam dużo pomocy. Rodzice, Nick, Dan, El, chłopaki…
O kurwa, ale się wpieprzyłam, świetnie. Powiedziałam mu już, że wszyscy oprócz niego wiedzieli o Chrisie.
-Co ?! Oni wiedzieli ?!
-Po pierwsze to się uspokój bo skończymy rozmowę. Po drugie dziewczyny wiedziały już na samym początku a chłopaki… to był wielki przypadek. Ja im tego nie powiedziałam. Po trzecie…
-Dobra, nie ważne, z nimi pogadam w domu…
-Uspokój się Zayn, nawet jeśli byś wiedział to co byś zrobił ?
-No…
-No właśnie, nic.
-Opiekowałbym się nim.
-Ty jesteś cały czas w trasie, jak chcesz się nim opiekować ?
-Zabrałbym go ze sobą.
-Czy ty myślisz zanim coś powiesz czy lecisz tak spontanicznie ?
Mały przybiegł do nas, położył głowę na moich kolanach i zaczął ziewać.
-Oo, widzę, że ktoś jest śpiący. Wracamy do domku kochanie?
-Tiaak.
-Nasza rozmowa chyba się na tym zakończy Zayn.
Wstałam z ławki i wzięłam synka na ręce po czym zobaczyłam Nicka, który szedł w naszą stronę. Zdawało się, że był zły a do tego szedł bardzo szybko, więc podeszłam do niego.
-Nikk !
-Cześć mały.
Mój synek wystawił do niego rączki a chłopak pocałował go w główkę i wziął ode mnie.
-Wszystko w porządku Rose ?
-Tak, czemu pytasz ?
-No wiesz, on tutaj stoi.
-Teraz to on, wy jesteście w jakiejś zmowie czy co ? Dlaczego tylko ja nie wiedziałem o dziecku ?
-Może zasłużyłeś.
-Daj spokój Nick. Wracamy do domu bo mały jest śpiący. Idź już dogonię cię.
-Rose ?
-Co jest ?
-Mieszkacie razem ?
-Oszalałeś ?
-Dlaczego mój syn cieszy się, gdy go widzi a mnie się boi ?
Walnęłam się otwartą ręką w czoło bo miałam wrażenie, że Zayn totalnie zgłupiał. Zawsze miał w głowie nie ten tego ale teraz ? Totalny idiota łamany przez głupek.
-Człowieku, nie będę ci nic tłumaczyć.
-Ale to mój syn !
-Tylko ze strony biologicznej.
-Chcę się z nim widywać !
-A czy ja mówię nie ?
-No nie wiem…
-Nie wystarczyłoby zapytać ? Daj telefon.
-Po co ?
-Po pstro, dawaj ?
Chłopak posłusznie mi go podał a ja wystukałam mój numer.
-Zapisz go sobie i odezwij się jak znajdziesz czas dla syna…
-Dobrze.
Odwróciłam się i zaraz doszłam do Nicka. Chciałam wziąć małego na ręce, ale zasypiał, więc nie chciałam go wybudzać.
-Teraz wszystko wyjaśnione…
-Taa.
-Nie jesteś zadowolona ?
-On chce się z nim widywać…
-Przecież to totalny dupek !
-Wiem, ale to jego syn a obiecałam sobie, że nigdy nie zabronię mu się z nim widywać.
-Dlaczego ?
-Bo to jest jego prawdziwy ojciec… Chris ma nawet muzułmańskie imię.
-Przecież Christopher to nie jest muzułmańskie imię.
-To nie, ale Isaac tak.
-Isaac, to jest drugie imię małego ?
-Taa.
-Dlaczego mu dałaś takie imię ?
-Dan mnie poprosiła.
-Um.
Gdy szliśmy mały zasnął na rękach Nicka  a w domu położyliśmy go do łóżeczka. Wstawiłam wodę na herbatę i usiedliśmy przy stole. Nagle rozdzwonił się mój telefon, więc żeby nie obudzić Chrisa szybko odebrałam mimo, że numer na wyświetlaczu nie był mi znany.
-Halo ?
-Rose ? Tu Zayn.
-Tak. O co chodzi ?
-Mogę się zobaczyć z małym ?
-Śpi.
-W dzień ?
-To jest małe dziecko.
-Kłamiesz !
-Co ?!

___________________________
Pisałam już wam wcześniej, że jestem 
współwłaścicielką dwóch innych blogów.
Potrzebuję waszej pomocy.
http://balletandlove.blogspot.com/ 
Został na razie zawieszony, ponieważ
nie mieliśmy czytelników. 
http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/ 
Czekamy na szablon, ale proszę przeczytajcie chociaż
jeden rozdział i napiszcie w komentarzach
czy powinnyśmy coś zmienić, aby więcej
osób go czytało ? Proszę pomóżcie jeśli podoba
się wam moje opowiadanie :)
Zapraszam również do zakładki 
"moje drugie opowiadanie" są już rozdziały :P
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D



niedziela, 14 kwietnia 2013

Rozdział 22 ♥


=Patrzyliśmy się w swoje oczy i tonęliśmy w chwili…=

-Nie… Przepraszam. Nie powinnam. Nie bądź zły, ale lepiej będzie jeśli zostaniemy tylko przyjaciółmi.
-Rozumiem.
-Ja po prostu nie chce się angażować w żaden związek.
-Rozumiem, nie musisz mi tego tłumaczyć.
Po jakimś czasie Chris się obudził i wspólnie się z nim się bawiliśmy. Po południu zrobiliśmy wspólnie obiad i zjedliśmy go. Do pocałunku już nie wracaliśmy. Pożegnałam się z chłopakiem i resztę dnia spędziłam z Danielle, która przyszła chwilę później. Podjęłam się pracy w miejscowej gazecie. Pracuję w domu ze względu na syna. W weekendy odwiedzają mnie rodzice. Z Erin rozmawiam przez skyp’a, z Nick’em spotykamy się co jakiś czas. Zazwyczaj tylko chodzimy na spacery, gadamy i bawimy się z Chris’em a z Dan, El oraz chłopakami spotykamy się w moim domu zazwyczaj w piątki wieczorem bo w tedy Zayn jest ze swoją dziewczyną, Perrie. Jest mi czasami żal, że tak potoczyło się nasze życie a Chris może nie pozna swojego biologicznego ojca, jednak staram się tego nie pokazywać. Momentami tęsknię za nim, nie był perfekcyjny, ale zawsze mogłam na niego liczyć. Teraz wygląda na to, że każdy musi iść przez swoje życie sam a co najważniejsze nie oglądać się za siebie.
Chris szybko rósł i był bardzo był niesforny. Jak tylko pojawiły się pierwsze ząbki nie chciał nic jeść, a każdy posiłek musiałam wyrzucać. Potrafił przeżyć cały dzień na zwykłej przegotowanej wodzie i jakiś chłodnych jogurtach. Martwiłam się strasznie o niego bo dużo płakał i nie chciał się bawić. Siedział cały czas na moich kolanach wtulony i do nikogo nie chciał pójść chociaż na chwilę. Na szczęście po dwóch ząbkach, jakie wyszły mu na dole, Chris nie męczył się już tak bardzo i nawet się bawił. Kiedy zaczął chodzić, zaczęły się z nim problemy. Wszystko trzeba było układać wysoko na pólkach, żeby niczego nie ściągnął i nie zbił. Jakiegoś dnia mały bawił się w salonie a ja pisałam notatkę do gazety, gdy Chris przytrzasnął sobie palca w szafce. Nawet nie wiem kiedy do niej podszedł bo wcześniej bawił się samochodem. Oderwał sobie paznokcia i wyglądało to strasznie a co gorsze, gdy mu przyklejałam plaster opatrunkowy to ściągał go i gojenie się przedłużało. Po jakimś czasie paluszek się zagoił a on stał się bardziej uważny. Jedyne co bardzo mnie bolało, to, że Chris jest strasznie podobny do ojca. Ma jego brązowe oczy i czarne włosy a do tego ten cudowny uśmiech jak Zayn’a. To łamie moje serce, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego. 
Czas leciał bardzo szybko a Chris co chwilę wyrastał z nowych ubrań. W sobotę kilka dni po trzecich urodzinach synka, wybraliśmy się na zakupy. Kilka par spodenek, bluzek, koszul i nowe buty. Dla siebie tez coś kupiłam. Gdy szliśmy przez centrum handlowe Chris zobaczył na wystawie niedużą czerwoną piłkę.
-Mama ! Piła !
-Chcesz piłkę ? Masz już kilka w domu.
-Nie. Piła, plosie.
-Kochanie, masz podobną w domu…
Kucnęłam przed nim i próbowałam jakoś wytłumaczyć, że nasz dom może nie pomieścić tych wszystkich piłek.
-Mamusiu, plose. 
-Eh, no dobrze.
Wzięłam małego za rączkę i weszliśmy do sklepu. Chris zaczął uśmiechać się sprzedawczyń a one nie mogły oderwać od niego wzroku. Ma trzy latka a działa na kobiety jak magnes to ciekawe co będzie jak skończy dwadzieścia. Kupiliśmy piłkę, więc trzeba było ją przetestować, ale na początku Chris musiał zjeść obiad, więc poszliśmy do domu a później poszliśmy do parku z nową piłką. Mój synek bardzo się cieszył gdy biegał za piłką i razem ją kopaliśmy a widok jego uśmiechniętej buźki sprawiał, że czułam się najszczęśliwszą mamą na świecie. Patrzyłam się jak dobrze się bawi, że nie zwróciłam uwagi, gdy nagle kopną ją w kierunku dziewczyny siedzącej na ławce. Chris szybko do mnie podbiegł i wtulił się w moje nogi.
-Mama pseplasam.
-Nic się nie stało, ale trzeba teraz iść i przeprosić.
-Dobse.
Wzięłam go za rączkę i podeszliśmy do ławki.
-Mogłabyś bardziej pilnować to dziecko.
-Słucham ?
-Głucha jesteś. Uważaj bardziej.
-Przepraszam łaskawą panią, że mój trzy letni synek niechcący walną panią piłką.
Byłam po prostu wściekła w to co usłyszałam. Rozumiem, że może jest na niego zła, ale w końcu to jest małe dziecko a nie dorosły człowiek. Nie musiała od razu na niego naskakiwać a ja nie mam zamiaru odpuścić. Nikt nie będzie obrażał mojego synka. Po chwili dziewczyna spojrzała na Chris’a, który kurczowo trzymał się mojej ręki a potem znowu na mnie. To była ona. Wiedziała, że znam ten głos. Perrie we własnej osobie.
-Pilnuj tego bachora bo jeśli jeszcze raz dotknie mnie ta jego piłka to ją przebiję.
-Daj spokój. To tylko wypadek.
Próbowałam się uspokoić i załagodzić sytuację bo jeśli dziennikarze wiedzą, że ta gwiazdka tu jest to na pewno ją obserwują. Nie chce trafić do gazety za bójkę z wokalistką. Powinno to raczej wyglądać na zwykłe spotkanie dwóch kobiet.
-Czy ty wiesz kim ja jestem ?! Zabieraj stąd tego twojego syna i zejdźcie mi z oczu.
-Co tu się dzieje ?!
Nie zwracałam uwagi na chłopaka, który właśnie do nas podszedł. Przytulił ją, więc byłam pewna, że to Zayn.
-Nic.
Spuściłam wzrok, wzięłam piłkę i Chrisa na ręce i chciałam odejść.
-Nic ?! ten ludzki pomiot kopną we mnie piłką.
Koniec, miało być normalnie, ale „ludzki pomiot” to już przesada. Odwróciłam się w ich kierunku.
-Jeśli myślisz, że możesz sobie robić co ci się żywnie podoba to się grubo mylisz rozpuszczona gwiazdeczko. Nie masz żadnego prawa odnosić się tak do mojego syna i gówno mnie obchodzi czy ktoś to właśnie nakręca czy się przygląda, ale w każdej chwili mogę strzelić ci w tą plastikową gębę i żadna operacja plastyczna ci nie pomoże ! Myśli że, kim ty do cholery jesteś co ?! Naskakiwać na małe dziecko, nie masz za grosz człowieczeństwa. Kiedy mnie ktoś zdenerwuje to ja nie zamierzam żartować a w szczególności jeśli chodzi o osobę, która jest dla mnie najważniejsza.
Wow co za monolog, sama nie jestem pewna czy już skończyłam, ale może wystarczy bo się biedna Perrie popłacze. Wystarczy, że wtuliła się w Zayn’a i nic nie mówi.   
-Rose…
Wzięłam przestraszonego Chris’a na ręce.
-Rose.
-Znasz ją kochanie ?
-To na pewno jakaś pomyłka. Przepraszam muszę już iść a ty dziewczyno lepiej uważaj co mówisz do ludzi.
Zayn stał obok niej i ciągle mi się przyglądał a mój synek najwidoczniej się bał bo wtulił swoją główkę w zagłębienie na mojej szyi.
-Obyśmy się więcej nie spotkali.
Wycedziłam przez zaciśnięte zęby...


_______________________________
Dziękuje za komentarze :D
Zapraszam na mojego drugiego bloga, 
znajdziecie go w zakładce:
"moje drugie opowiadanie"
oraz
zapraszam do czytania:
http://balletandlove.blogspot.com/
http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/
to są opowiadania mojego współautorstwa :P
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D


niedziela, 7 kwietnia 2013

Rozdział 21 ♥


=Nick, to jest mój syn Christopher…=

-Co ?! Twój syn ?!
Chis spojrzał na niego brązowymi oczkami i uśmiechną się do niego.
-Tak. Mój i…
-Iii ?
-Nie ważne. Muszę iść, mały jest głodny.
-Rozumiem.
Chłopak odwrócił się i chciał odejść.
-Nick ?
-Tak ?
Spojrzał w moją stronę a ja podeszłam do niego w wtuliłam się w jego umięśniony tors na tyle ile mogłam by nic nie zrobić dziecku.
-Tęskniłam.
Na początku chłopak nic nie powiedział, ale później przytulił mnie mocniej
-Nawet nie wiesz jak bardzo ja tęskniłem.
-Może wejdziesz do środka ?
-Jeśli to nie będzie problem.
-Przestań.
W domu Nick zabrał się za robienie herbaty a ja poszłam nakarmić Chrisa. Mój przyjaciel wymężniał przez te kilka lat. Kiedyś był bardo przystojny, ale teraz jest zabójczo przystojny. Cieszę się, że wrócił bo brakowało mi go. Chris zasnął na moich rękach, więc włożyłam go do łóżeczka i poszłam do kuchni. Chłopak patrzył się trochę na mnie nic nie mówiąc. Czułam się trochę niezręcznie, więc spojrzałam na podłogę.
-Wiesz, jeśli przyjdzie twój chłopak, narzeczony, mąż czy ktokolwiek, to mogę źle skończyć ?
W tym momencie nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać ze śmiechu, ale mały śpi w pokoju niedaleko, więc tylko promiennie się uśmiechnęłam. Wzięłam zakupy i zaczęłam je układać na miejsca.
-Nie ma takiej osoby…
-Jak to ? A ojciec ?
-Eh.
Nie wiedziałam co powiedzieć, ale to było do przewidzenia. Kiedyś musi o to zapytać.
-Ojciec ? Pewnie gra gdzieś jakiś koncert, niewiedząc o istnieniu syna.
-Aha… CO ?!
-Tak Nicholas, too prawda. Nie przesłyszałeś się.
-Chcesz mi powiedzieć, że przespałaś się z gwiazdą ?
-I to nie byle jaką.. To był mój jeden z dwóch najlepszych przyjaciół.
Chłopak powoli interpretował wszystkie wiadomości. Kiedy dotarło do niego najważniejsze, spojrzał prosto w moje oczy.
-Zayn…
Wyszeptał pod nosem. Udałam, że nie słyszę i dalej rozpakowywałam zakupy. Nicholas podszedł do mnie i odwrócił w swoją stronę i złapał za ramiona.
-To Zayn prawda ?
-Eh. Tak.
-Wiedziałem… Tylko on byłby takim dupkiem, żeby cie zostawić.
-Nigdy nie byliśmy razem. To była wpadka…
-Jak to ?
-Ja potajemnie kochałam jego a on mnie. Na mojej 18-stce nas poniosło. Kiedy okazało się, że jestem w ciąży Zayn zobojętniał. Kazał zrobić mi aborcję, miałam już umówiona wizytę, ale jakaś kobieta powstrzymała mnie w ostatniej chwili.
-Co za dupek…
-Do tego nie powiedział mi, że pali a mój synek urodził się 4 tygodnie za wcześnie. Jego płuca nie były do końca rozwinięte, więc może być chory na astmę, albo pojawi się gdy będzie starszy.
Chłopak od razu mocno mnie przytulił a ja nie zważając na nic popłakałam się. Było mi trochę dziwnie takie uczucie wstydu, ale przecież to mój przyjaciel.
-Straciłam ciebie, potem miałam przyjaciółkę, którą też straciłam. Znikną Zayn, ale mam El i Dan. Mój synek jest teraz jedyną osoba dla, której żyję.
-Drugi raz nie popełnię tego błędu. Nie zostawię cie.
-Obiecujesz ?
-Obiecuję.
Spojrzałam na niego i znowu się wtuliłam. Staliśmy tak jakiś czas dopóki Christopher nie zaczął płakać.
-Muszę iść się nim zająć.
-Dobrze, zaczekam.
Wzięłam małego i trochę go ponosiłam, aż mu się drugi raz odbiło i znowu poszedł spać a ja wróciłam do Nick’a.
-Jest ci pewnie ciężko ?
-Teraz jest już lepiej, ale były takie momenty, że nic mi się nie chciało.
-Jak tam twoi rodzice ?
-Trochę mieli do mnie żal, ale to raczej minęło. Wspierają mnie.
-A Erin ?
-Jest dobrą siostrą no i od niedawna ciocią. Wyjechała do szkoły, ma fajnego chłopaka. Dobrze się jej powodzi jak na młodszą siostrę. Była u mnie jak urodził się mój synek.
-Cieszę się.
-To ja się cieszę, że wróciłeś.
-Wróciłem i od teraz będę ci pomagał.
-Dziękuję.
Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił się tym samym.
-Rose ?
-Tak ?
-Nie miej mi tego za złe, ale nie wytrzymam…
-Cze…
Nawet nie zdążyłam dokończyć bo poczułam te delikatne wargi chłopaka na swoich. Chciałam się odsunąć, ale jakaś wewnętrzna siła mi nie pozwoliła. Czyżby pierwsza miłość była tą ostatnią ? A może po prostu stara miłość nie rdzewieje ? Teraz to stało się nie istotne. Rozchyliłam wargi i odwzajemniłam pocałunek. Nasze wargi idealnie do siebie pasowały a my mogliśmy tak trwać w wieczności. Oderwaliśmy się od siebie po jakimś czasie. W oczach Nick’a kłębiły się miliony iskierek i wielka radość. Patrzyliśmy się w swoje oczy i tonęliśmy w chwili… 

___________________________
Dziękuję za tyle pozytywnych
komentarzy :D
Zapraszam do głosowania w ankiecie
po lewo oraz do odwiedzania blogów
mojego współautorstwa :)
http://balletandlove.blogspot.com/
http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :P