niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 32 (ostatni) ♥


-Co ty tu robisz ? Wyjechałaś przecież.
-Tak się jakoś złożyło.
-Nie sądziłam, że lubisz dzieci. Sama proponowałaś mi aborcje…
-Te kilka lat mnie odmieniło.
-Rozumiem.
-Tsa.
-No to fajnie, że Chris będzie miał taką fajna opiekunkę. – spojrzałam na synka
-Ja też się cieszę.
W rozmowie wszystko ustaliłyśmy a Lilly miała zacząć od jutra. Po rozmowie wymieniłyśmy się numerami telefonów i pożegnałyśmy się. Wzięłam synka za rączkę i udaliśmy się do wyjścia.
-Chyba za długo zejdzie nam kolacja do zrobienia w domu. Idziemy coś zjeść w restauracji ?
-Ciastoo !
-Na deser zamówimy ciasto. – uśmiechnęłam się
Po kilkunastu minutach zaparkowałam przed restauracją i ruszyliśmy do wejścia.
-Witamy w Maishle Desert.
-Stolik dla dwóch osób, poproszę.
-Dla dwóch nie ma już.
-A dla trzech ?
-Um, tak.
-Wiec niech będzie.
Usiedliśmy i nie wiedziałam co chciałabym zjeść.
-Co zjesz Chris ?
-Nje wjem.
-Ja też nie wiem… Może Lasagne ?
-Cio to ?
-Płaty makaronu z sosami i mięsem.
-Nje.
-Czemu ? Jadłeś jak babcia zrobiła.
-Nje ce.
-No to spaghetti ?
-Nje.
-Chris musisz coś zjeść, kelner zaraz przyjdzie i powiesz mu co chcesz.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Co podać ?
-Ja poproszę mix ze świerzych sałat i szklankę lemoniady.
-Dobrze. Coś jeszcze ?
-Chris wiesz już co zjesz ?
-Nje.
-Wiec poproszę szklankę soku pomarańczowego i pierś z kurczaka z ryżem i sałatą tylko jeśli można jakąś małą porcję.
-Dobrze.
-Dziękuję.
-Jeśli zawsze będziesz tak kombinował Chris to następnym razem nie przyjedziemy do restauracji.
-Ciastoo !
-Jak zjesz kolacje.
-Telas !
-Zamówimy ciasto jak zjesz kolację.
Po chwili dostaliśmy zamówienie. Oczywiście nie obeszło się bez marudzenia małego bo nie chciał zjeść, ale w końcu zjadł i zamówiliśmy deser. Po skończeniu zapłaciłam i wróciliśmy do domu. Opadłam bezsilnie na kanapie i żałowałam, że nie mam masażysty. Jednak błogim odpoczynkiem nie mogłam się nacieszyć, takie życie samotnej mamy. Musiałam zająć się synkiem. Napuściłam wody do wanny i nalałam płynu. Dokładnie umyłam chłopca i zaczekałam aż nachlapie się w wodzie. Osuszyłam go ręcznikiem i poszliśmy do salonu na bajkę. Pobawiłam się jeszcze z Chrisem w salonie i położyłam go do łóżeczka spać. Przeczytałam mu bajkę na dobranoc a gdy zasnął sama wzięłam gorącą kąpiel i poszłam spać.
Następnego dnia już nie zaspaliśmy. Powoli wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Opłukałam twarz i stanęłam przed lusterkiem. Wyglądałam okropnie, zresztą jak zawsze, więc zrobiłam lekki makijaż składający się z podkładu, lekkiego cienia, kreski pod oczy i różu na policzki. Ubrałam się jak zwykle do pracy i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Po chwili usłyszałam kroki Chrisa, który już wstał. Umyłam mu twarz i przeczesałam czarne włoski stawiając delikatnie na żel. Ubrałam go w spodnie z szelkami i niebieską koszulkę. Nałożyłam mu trampki i poszliśmy zjeść śniadanie po czym wspólnie myliśmy zęby. Zawiozłam go do szkoły i razem poszłam do nauczycielki powiadomić, że mojego synka będzie odbierać opiekunka. Ucałowałam go w główkę i pojechałam do pracy. Większość czasu rozmyślałam co teraz robi i nie mogła się skupić na pracy, ale na szczęście dzień był luźny.
-Nie martw się, przecież Lilly to twoja „przyjaciółka”.
-No wiem, wiem…
-Kawy ?
-To ja powinnam zaproponować.
-I tak zazwyczaj ja pytam – uśmiechną się
-Dzięki – wzięłam kubek z gorącą kawą
-Chyba ci ciężko samej.
-Nic nie mów, ja nie wiem jak niektóre kobiety mają czas dla siebie i wyglądają tak… są takie zadbane, nie to co ja.
-Ale o co ci chodzi ?
-Zobacz jak wyglądam. Gruba, brzydka i jeszcze… ugh.
-Przestań ! Ja widzę szczupłą, piękną, młodą mamę z brakiem czasu.
-Tsa, też tak chce to widzieć.
-Słuchaj, przestań tak mówić bo nabawisz się kompleksów jeszcze większych a co dopiero będą ludzie mówić jak zobaczą dziecko z kobietą, która wygląda jak anorektyczka hym ?
-Może i masz rację.
-Może to jest…
-Głębokie i szerokie. – zaśmiałam się
-No właśnie.
Chłopak podszedł bliżej mnie i mocno mnie przytulił. W tym samym momencie ktoś wszedł do budynku i usłyszałam ten głos.
-Rose ?
-Um, Zayn – odsunęłam się od Patricka – Co ty tu robisz ?
Chłopak nic nie odpowiedział tylko spojrzał się tępo na mnie i spuścił wzrok. Machnął ręką i wyszedł.
-Zayn, zaczekaj ! Zayn.
Chciałam wyjść za nim, ale dłoń Patricka mnie zatrzymała.
-Co ty ?
-Nie możesz teraz wyjść, jesteś w pracy.
-Ale… ale to…
-Nie pamiętasz, mówiłem ci o czymś nie ?
-No tak…
-No właśnie. Po pracy z nim porozmawiasz.
-Um, dobrze.
Wróciłam do swoich wcześniejszych zajęć. Po pracy szybko wróciłam do domu. Byłam taka szczęśliwa gdy zobaczyłam tak wesołego Chrisa bawiącego się z Lilly. Odetchnęłam z ulgą i przywitałam się z nimi.
-Mama !
-Czeeść skarbie. – wzięłam go na ręce – Jak było z Lilly ?
-Fajnie ! Byliśmy w palku i karmiliśmy kacki !
-Oo, no to super.
-Zrobiłam obiad, pewnie nie jecie w domu.
-No nie często, dzięki. – odstawiłam małego na podłogę. – Jak ciebie nie było musiałam zrywać się wcześniej z pracy… Dobrze idę się przebrać i zaraz przychodzę.
Przebrałam się w coś luźniejszego i wygodniejszego. W lusterku znowu zobaczyłam tą nudną Rosalie i… przypomniała mi się sytuacja w pracy. Musze do niego zadzwonić i wszystko wyjaśnić.
-Mm, co to za ładny zapach ?
-Zupa warzywna i zapiekanka warzywna.
-Oo warzywa, uwielbiam warzywa.
Jak zwykle musiałam „szantażować” Chrisa, żeby zjadł trochę, ale udało się kiedy powiedziałam, że pojedziemy do taty. Pomogłam Lilly posprzątać i chciałam z nią trochę porozmawiać, ale jej telefon zadzwonił i musiała już iść.

~~*~~
Boże, co ja robię ?! Nie dam rady ! On jest zbyt dobry, zbyt mały, zbyt delikatny, zbyt kochany. Takimi słowami na pewno sobie nie pomogę, ale nie mam czasu. Muszę to zrobić jutro. To ostateczny termin, musi się udać. Mam nadzieję, że… Nie na pewno mi tego nie wybaczy, ale jestem w kropce. Wróciłam do swojego „domu” a raczej pokoju znajomych. Do jakiego stanu ja się doprowadziłam, do czego mnie to doprowadziło. Straciłam rodzinę, sprzedałam dom, uzależniłam się i jeszcze to… Musze jakoś się od tego uwolnić, musi się udać. Otworzyłam dom kluczem bo jak zwykle nie było w nim nikogo. Wzięłam szybką kąpiel i zamknęłam się w pokoju, czytając książkę, którą dostałam od mamy a jeszcze jej nie przeczytałam. Nawet nie wiem kiedy moje powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam.

~~*~~
Zabrałam małego i pojechaliśmy do domu Zayna. Może ich nie być bo przyjeżdżam bez uprzedzenia, ale najwyżej wtedy zadzwonię. Podeszłam do drzwi, które same się otworzyły.
-Czego ?
-Czeeść Liam ? Jeest Zayn ?
-Nie ma go.
-Słuchaj, cokolwiek wam po…
-Powiedział nam wszystko i nie jesteśmy z tego zadowoleni. Jak mogłaś Rose ?! Wiesz jak on się załamał.
-Muszę z nim porozmawiać. On nie wie wszystkiego…
-Teraz już wie wszystko !
-Boże czy mamy się kłócić przed drzwiami ?! Christopher przyjechał zobaczyć się z tatą…
-Nie dzisiaj.
-Nie dzisiaj ?! On jest gejem Liam !
-Kto ?
-Patrick ! – przytuliłam do boku wystraszonego synka
-Co ?
-Jezu Liam nie udawaj idioty ! Chłopak do którego się przytuliłam jest gejem ! Myślisz, ze zrobiłabym coś takiego Zayn’owi. Uważacie mnie za taką dziwkę ?! Dobra, nie ważnie. Skoro tak od razu mnie osądziliście i nie daliście szansy tego wszystkiego wyjaśnić to żegnam !
Odwróciłam się od chłopaka i wzięłam synka na ręce. Szybkim krokiem pod wpływem adrenaliny doszłam do samochodu i pojechałam do Patricka. Tam spędziliśmy miły wieczór i wróciliśmy do domu późnym wieczorem aby umyć się i spać.
Kolejny dzień zaczął się podobnie, tyle że Chris cały czas marudził. Nie chciał powiedzieć czy cos go boli, ale wiedziałam, że jest cos nie tak. Pomyślałam, że zabiorę go do szpitala, ale po śniadaniu poczuł się lepiej. Zawiozłam go do szpitala a sama pojechałam do pracy. Przed wejściem zebrał się tłum ludzi. Nie wiedziałam o co chodzi, ale przecież nie mogłam się spóźnić. Weszłam do środka bo przepuściła mnie ochrona a moim oczom ukazał się wielki bukiet kwiatów i… Zayn. Obojętnym wzrokiem minęłam go i usiadłam za swoim biurkiem przygotowując się do pracy.
-Będziesz tak udawać, że wcale mnie tu nie ma ? – odezwał się
-Nie rzucę ci się na szyję i zacznę cię przepraszać. – wywróciłam oczami
-Normalnie ten sarkazm było czuć na kilometr.
-Stoisz bliżej niż kilometr, więc skąd wesz jak dale kogo było czuć ?
-Będziemy tak sobie docinać ?
-Chyba tak, wiesz… nie mam ochoty na rozmowę z tobą.
-Przepraszam.
-Słucham ?
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Znowu zachowałem się jak kompletny dupek i wszystko spieprzyłem. Jestem o ciebie tak cholernie zazdrosny, że sam siebie nienawidzę.
-Tsa, jesteś dupkiem… Chris był prawie nie obecny wieczorem i rano bo tak bardzo mu zależało na spotkaniu z tobą. – spojrzałam w stronę chłopaka
-Jezu, co ja narobiłem…
-Jezus ci nie pomoże bo to była twoja decyzja… Osądziłeś mnie o zdradę z… przepraszam Patrick… z gejem.
-Wiem, wiem, Liam mi powiedział. Dzwoniłem wczoraj do ciebie. Czemu nie odbierałaś ?
Spojrzałam na telefon, rozładowany. Pokazałam chłopakowi, który tylko spuścił wzrok.
-Przestań zachowywać się jak mały chłopiec, który obraża się na świat, gdy nie dostanie zabawki jaką chciał, zacznij być mężczyzną, który musi zatroszczyć się o syna.
-Tak, wiem, przepraszam.
-Znowu przepraszasz. To jest… za często to robisz.
-Wiem, wiem, przepraszam.
-I znowu. – podeszłam do chłopaka – Nie wiem co robisz, że tak na mnie działasz, ale nie mogę się już na ciebie złościć bo wyglądasz jak bezdomny pies.
-To znaczy, ze nie jesteś już zła ?
-Jeszcze jestem.
-A co mam zrobić, żebyś już nie była ?
-Pocałuj mnie.
Bez chwili wahania wpił się w moje usta a ja widziałam tylko błyski fleszów spod zamkniętych powiek. Szczerze to wcale mi to nie przeszkadzało, liczyło się to, ze między nami wszystko wyjaśnione. Pożegnałam się z chłopakiem i umówiliśmy się na kolację u niego w domu razem z resztą, więc zabrałam się do pracy. Po skończeniu cała zadowolona i w skowronkach wróciłam do domu. O dziwo drzwi były zamknięte co wzbudziło u mnie obawy. Otworzyłam je i weszłam do środka, zapaliłam światło i zobaczyłam kartkę:

Jeśli chcesz odzyskać synka, dostarcz 250 tysięcy do opuszczonego magazynu handlowego w hali numer 28, który znajduje się poza miastem. Czekam do 22.22, śpiesz się bo inaczej twój syn zginie.

CIĄG DALSZY NASTĄPI… 

_________________________________________
Tak, więc to już ostatni rozdział mojego "cudownego"
opowiadania. Dziękuję za wszystkie tak bardzo motywujące
komentarze, które pomogły mi w pisaniu.
Doceniam to, zechciało się wam tu zaglądać i czytać "to coś". 
Jeszcze raz wielkie DZIĘKI :*****

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 31 ♥


Obudziłam się dość późno jak na mnie. Po domu rozchodził się zapach świeżo zaparzonej kawy i tostów. Przeciągnęłam się na łóżku i spojrzałam na zegarek. No ładnie zaraz 12. Wstałam odsłoniłam zasłony i moim oczom ukazał się nieciekawy widok. Ciemne zachmurzone niebo i deszcz. Do tego silny wiatr i pustka na ulicach. – Świetnie – powiedziałam pod nosem i poszłam się ubrać. Czarne długie legginsy i zielona boxerka a na to ciepły beżowy sweter i trampki. Najwygodniej w każdej postaci. Spięłam włosy w koczka i zrobiłam lekki makijaż prawie nie widoczny po czym zeszłam na dół. Stanęłam w progu kuchni i oparłam się o ramę. Mój dom był przepełniony taką radością i dobrym humorem nie zważając na pogodę za oknem. Rodzice rozmawiali przy kawie a Erin jadła z Chrisem śniadanie. Oparłam głowę i napawałam się radosną atmosferą. Po chwili mały spojrzał w moją stronę.
-Mama ! – wyrwał się z rąk cioci i przybiegł do mnie a ja wzięłam go na ręce
-Cześć szkrabie – ucałowałam go w główkę – co jesz dobrego ?
-Mm, tosty. Ciocia zlobiła.
-Um, a ja dostanę jednego ?
-Siadaj, zaraz zrobię kawę. – powiedziała mama a ja usiadłam z synkiem do stołu.
-Brzydka pogoda dzisiaj.
-Tsa, a mówili w pogodzie, że 28 stopni ma być.
-Może pojedziemy na kręgle ?
-A może pójdziemy spać ?
-Oj przestań, dopiero wstałaś !
-Dobra już dobra. Kochanie chcesz na kręgle ? – spytałam małego
-Tata ! Tata  tes.
-No oczywiście, że tata pojedzie z nami.
-Mamo możesz nie odpowiadać za mnie ? A jeśli jest zajęty to wytłumaczysz to później Christopherowi ?!
-Nie denerwuj się już tak tylko zadzwoń.
Wzięłam głęboki wdech i złapałam dłonią za skronie. Dostanę zaraz jakiejś migreny.
-Dobra. Idę.
Rodzice zabrali wnuka do salonu a ja wybrałam numer do Zayna.
-Heey.
-O cześć kochanie.
-Um, co robisz ?
-Zaraz idziemy z chłopakami do kina, wiesz całą siódemką. Miałem do ciebie zadzwonić czy idziesz z nami.
-A… Nie, nie.
-A coś się stało ?
-Nie nic, tak tyl… - Erin wyrwała mi telefon z ręki.
- Cześć Zayn, tu Erin. Rose dzwoniła z pytaniem czy pójdziesz z nami na kręgle bo mieliśmy takie plany a Chris się wypytywał o cieb…
-Boże Zayn nie słuchaj jej. Jesteś zajęty własnymi sprawami nie przeszkadzam już, cześć.
Szybko się rozłączyłam i walnęłam siostrę w ramię.
-Co ty sobie myślisz ?! Jeśli jest zajęty to jest zajęty, z małym spotka się kiedy indziej !
-Boże Rose, ogarnij się ! Co ty taka jesteś cięta ostatnio ?!
-Czy wszyscy muszą pakować się w nie swoje sprawy ?!
Wyszłam z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i uderzyłam pięścią w ścianę. To pomaga mi najlepiej. Usiadłam na łóżku i nagle rozdzwonił się mój telefon. Zayn. Świetnie i normalnie zajebiście.
-Tak ?
-Będę za kilka minut.
-Plany się zmieniły i JA nigdzie nie jadę.
-Czemu ? Coś się stało ?
-Oj, szkoda gadać.
Z dołu rozległo się wołanie.
-Rose ! My jedziemy a ty ?
-Nie ! Bawcie się dobrze.
Usłyszałam jeszcze jakieś rozmowy i zatrzaśnięcie drzwi.
-Dobra Zayn będę kończyć.
Rozłączyłam się bez słowa i padłam na łóżko. Boże co za dzień ?! Na wszystkich tylko wrzeszczę i wrzeszczę. Nawet nie mam powodu. Może faktycznie powinnam się rozerwać i wyjść się gdzieś zabawić ? Cały czas jakiś stres się we mnie piętrzy aż w końcu wybucham bez potrzeby. Mimo brzydkiej pogody otworzyłam okna w domu bo deszcz przestał padać. Umyłam lusterko w łazience i posprzątałam w kuchni po śniadaniu. Do drzwi rozległo się pukanie, więc poszłam otworzyć.
-Co ty tu robisz ?! Mówiłam, że plany się zmieniły.
-No właśnie, a ja wolałem przyjechać do ciebie i rozgonić te szare chmury.
-Nie musiałeś. – otworzyłam szerzej drzwi by wszedł
-Chciałem.
Objął mnie swoimi silnymi ramionami i namiętnie pocałował przyciągając moje biodra do siebie.
-Jesteś niewyżyty ?
-Przy tobie zawsze. – zaśmiał się zawadiacko i jeszcze raz wpił się w moje usta.
Poszliśmy do kuchni na kawę.
-Coś cicho tu u ciebie.
-Bo jestem sama miszczu ?
-Sama ? – poruszał śmiesznie brwiami
-Weź bo cię wygonie.
-Wygonisz swojego chłopaka i ojca dziecka ?
-No chyba…
-Jesteś niedobra. - podszedł do mnie przypierając do kuchennego blatu.
-A ty natarczywy. – założyłam ręce na jego barki
-Wiesz, że właśnie się obrażamy a ja mam zamiar cię pocałować ?
-No co ty ? Nie wiedziałam….
Zaczęłam się śmiać. Zayn nie wytrzymał i zaatakował mnie łaskotkami. Skończyło się na ganianiu po domu niczym małe dzieci aż woda w czajniku zaczęła piszczeć i musieliśmy przestać.
-On to ma wyczucie czasu. – narzekał chłopak i usiadł powrotem przy stole
-Aj tam, nie jest tak źle.
-Co to ?
-Katalog.
-Tatuaże ?
-Yep. – postawiłam kawę na stole i dosiadłam się do Zayna
-Chcesz zrobić czy już zrobiłaś ?
-Um, dzisiaj miałam zrobić. – upiłam łyk gorącej cieczy
-Po co ci ? Twoje ciało i tak mi się podoba.
-A mi nie. Chcę czegoś trwałego co nie zniknie. Pamiątka i znak uciekającej chwili.
-Zmieniłaś się wiesz ?
I tego się obawiałam, zapadła żenująca chwila ciszy. Ja piłam kawę, Zayn dalej przyglądał się tatuażom na zdjęciach a na dworze znowu się rozpadało. Dobra koniec milczenia musze się odezwać albo wyskoczyć przez okno.
-Co masz na myśli mówiąc, że się zmieniłam ?
-Jesteś taka… dojrzała i rozważna a twoje słowa normalnie aż czasami nie rozumiem, są takie…. Wyszukane jak z jakiegoś słownika.
-Dużo się zmieniło. Życie dało mi prawdziwą nauczkę i zmusiło do pójścia na swoje. Ciągłe ucieczki, przeprowadzki i cała ta… wpadka. Szczerze to zrujnowałam sobie życie na całej linii.
-Tsa.
-Wcale nie tsa. Twoje życie zmieniło się tylko w ostatnich miesiącach a moje już prawie cztery lata temu.
-Przepraszam.
-Nie mnie przepraszaj bo ja już się z tym pogodziłam, ale… troszcz się o swojego syna bo straciłeś sporo w jego życiu. On potrzebuje przykładu, potrzebuje ojca… Cały czas mówi tylko o tobie i wypytuje gdzie jesteś, czy przyjdziesz, kiedy przyjdziesz.
-Jak paparazzi ?
-Tak, dosłownie. – zaśmiałam się
-To co to ma być za tatuaż ?
-Chyba zrobię dwa od razu.
-Od razu ?
-No tak, nie mogę się zdecydować.
-No to wstawaj.
-Co ?
-Wstawaj, jedziemy zrobić tatuaż ?
-Pojedziesz ze mną ?
-Oczywiście.
Wstałam uśmiechnięta i cała w skowronkach. Podeszłam do chłopaka i namiętnie go pocałowałam.
-Mm, nie przestawaj.
-Chodź już bo chce tatuaż. A i dziękuję.
-Zawsze kochanie. Od teraz zawsze.
Ostatnie zdanie wypowiedział bardzo cicho, prawie nie słyszalnie. Może to jakiś dobry początek początku i wszystko się jakoś ułoży. Zebraliśmy się i jeszcze położyłam kartkę na stole gdzie jestem w razie jakby wrócili przed nami po czym pojechaliśmy. Na miejscu weszliśmy do sporego budynku i udaliśmy się do zapisu.
-Zayn – zatrzymałam chłopaka
-Słucham ?
-Chyba mam pietra.
-Nie martw się, ja będę z tobą. – pocałował mnie w usta i poszliśmy
-Witaj John.
-Czee Malik. O Pani Rosalie.
-We własnej osobie, ale po prostu Rose.
-A ty do mnie nie po nazwisku.
-A więc, Rose, wybrałaś już wzór.
-Właściwie to dwa.
-Jesteś pewna ?
-Eh… dwa.
-Jak na pierwszy raz to…
-Pierwszy czy niepierwszy, zrobię je.
-Dobrze, pokaż które.
Wskazałam tatuaże i poszłam na specjalny fotel a Zayn usiadł obok mnie i złapał moją rękę.
-Skąd znasz tatuażystę ?
-On robił mi kilka tatuaży.
-Aam. Możesz nie ściskać tak mojej ręki bo odcinasz mi dopływ krwi.
-A no tak, tak.
-Ej, Zayn ty się boisz ?
-Nie… Ja nie lubię się na to patrzeć.
-Nie musisz, możesz wyjść.
-Nigdzie nie idę.
Pocałował mnie w usta i zaraz byłam gotowa. Na pierwszy ogień poszedł lewy bark a na nim napis: Only time will tell…. Po krótkiej przerwie zabraliśmy się za dłoń. Pomyślałam o ptakach, one najlepiej ukazują przemijający czas. Z nich najlepiej brać przykład i cieszyć się każdym dniem jakby był ostatnim.
-Skończone.
-Mogę zobaczyć przed opatrunkiem ?
-Oczywiście.
Przyglądałam się im uważnie i chociaż ból był straszny nic nie pobije narodzin Chrisa. Zaśmiała się do siebie.
-Z czego się śmiejesz ? – spytał Zayn
-Kiedyś może ci powiem. Są cudowne, dziękuje John.
Jeszcze tylko założył mi opatrunek i wyszliśmy. Cel dom.
-No to jedziemy coś zjeść a później odwiozę cię do domu co ?
-Nie trzeba. I tak zmarnowałeś sobie dzisiaj wypad z przyjaciółmi.
-Wolę ciebie od przyjaciół. Koniec kropka. To gdzie jedziemy ?
-Na pizzę ?
-Jeśli tylko chcesz.
Dojechaliśmy na miejsce i zjedliśmy. Noc zastąpiła dzień a jutro miałam do pracy, więc Zayn podrzucił mnie do domu i od razu odjechał. Na miejscu zastałam wszystkich w salonie oprócz mojego synka.
-Gdzie byłaś ? Chris się o ciebie wypytywał ?
-Gdzie on jest ?
-Najedzony, wykąpany i śpi.
Nic nie mówiłam tylko pokazałam im moje nowe „zdobycze”.
-I jak ?
-Jesteś już dorosła, twoja decyzja.
-Nie pytam o decyzję tylko o efekt.
-Świetny – podbiegła do mnie Erin przyglądając się uważnie tatuażom.
Zakleiłam je powrotem i pożegnałam się z rodzicami którzy właśnie się zbierali. Później wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia zaspaliśmy z Chrisem. Biegałam żeby go ubrać i siebie i coś zjeść. Zawiozłam go szybko do przedszkola w pojechałam do pracy.  Jak prawie nigdy było dużo telefonów i innych spraw. Dzień zleciał szybko i musiałam jechać odebrać małego. Od razu dostałam telefon o spotkaniu z nową opiekunką. Wróciliśmy do domu i zjedliśmy szybki obiad oraz zmieniliśmy ubrania na trochę mniej wizytowe. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do agencji na spotkanie.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Pani McLaughter. Pokój nr 15. Pani Ewans już tam jest.
-Dobrze, dziękuje.

~~*~~
Siedziałam w prawie pustym biurze spotkań. Jedno nieduże okno i jasno żółtą zasłonką, biurko z papierami, czarny fotel i sofa w tym samym kolorze. W co ja się pakuje ? Chyba nie do końca przemyślałam to wszystko, ale nie ma już powrotu. Dobra musze udawać, że nie wiedziałam dla kogo będę pracować. Już spokój dwa wdechy i wydechy. Strzepnięcie rękami i przeczesanie włosów palcami. Boże, ale się denerwuje. Po chwili usłyszałam kroki.  

~~*~~
Ewans ? Skądś znam to nazwisko, tylko nie pamiętam skąd.
Z Christem na rękach weszłam do sali nr 15 i zobaczyłam…
-Lilly ?!
-O mój boże, Rose !

_________________________________
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale
tak jakoś wyszło. Nadrabiam dzisiaj.
Epilog w niedzielę, zadecydujecie
czy chcecie drugą serię po wakacjach :)
Na razie dziękuję za czytanie tych wypocin.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D


niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 30 ♥


-Nie martw się kochanie, wróci kiedy będzie mógł – wyręczyła mnie mama
-Trzeba coś zjeść – powiedziałam – na co masz ochotę ?
-Naleśnikii !
Mały uśmiechną się i zaczął klaskać w małe rączki, podskakując.
-To już zabieram się do robienia. Pomożesz mi ?
-Tiaak !
Posadziłam synka na blacie i wyciągnęłam wszystkie potrzebne składniki i przyrządy. Poradziliśmy sobie szybko a Erin zabrała małego do łazienki umyć rączki. Ja nakryłam z ojczymem do stołu a mama zabrała się za smażenie.
-Jestem z ciebie dumny Rose.
-Um…
-Chris pojawił się tak wcześnie a ty sama bez niczyjej pomocy dobrnęłaś tak daleko…
-Nie zupełnie bez niczyjej pomocy, wy, Danielle, Eleanor, Nickholas, Lilly, Patrick…
-Ale twoja mobilizacja i troska o syna sprawiła, że nie poddałaś się.
-Po części chyba masz rację, dziękuje. – uścisnęłam go
Po chwili do jadalni przybiegł Chris i od razu zaczął wdrapywać się na jego krzesełko.
-Z czym chcesz naleśniczki ?
-Dzem molelowy !
Zaśmiałam się z jego entuzjazmu i wielkiego apetytu, ucałowałam jego główkę i poszłam po porcję dla niego.
-Smacznego kochanie.
Usiedliśmy wspólnie i skonsumowaliśmy posiłek, rozmawiając i śmiejąc się z Chrisa, który był cały umazany w dżemie i denerwował się gdy słodki miąższ uciekał mu drugim końcem. Po kolacji Zabrałam małego do mycia.
-Myc ! Myc ! Myc !
-Tak, idziemy się myć. Biegnij po pidżamki a ja już napuszczam wodę.
-Juss. – przybiegł zadowolony
Nalałam płynu do kąpieli do wanny i wrzuciłam kilka zabawek po czym zdjęłam brudne ubranka z synka i włożyłam go do środka. Dokładnie umyłam czarne włoski i delikatne ciałko. Razem bawiliśmy się aż woda zrobiła się ledwo ciepła a żeby wyciągnąć Chris’a z wanny musiałam na początku spuścić wodę. Osuszyłam go miękkim ręcznikiem i posmarowałam ciałko kremem. Ubrałam go w pidżamki w Toy Story i zeszliśmy się na dół.
-Rose, idź się wykąp a my pobawimy się z wnukiem.
-O tak, muszę nacieszyć się siostrzeńcem. – dodała Erin
-W takim razie dobrze.
Wzięłam jeszcze nową pościel i zaścieliłam łóżko rodzicom i Erin a później wróciłam do swojego pokoju i wzięłam swoje pidżamy. Poszłam do łazienki i puściałam wodę. Lustro niemalże całkiem zaparowało, ale i bez niego mogłam zobaczyć jak dużo straciłam ostatnio na wadze. Chude ręce i nogi, wystające kości biodrowe i strasznie płaski brzuch. Kiedyś wcale by mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie, podobałoby mi się. Niestety zważając na mój obecny tryb życia i wysiłek nie mogę tak wyglądać. Nalałam cudownie pachnącego płynu do kąpieli o zapachu toffi i zanurzyłam się w gorącej wodzie.  Momentalnie przypomniał mi się Zayn, jego cudowny pocałunek dzisiaj… no właśnie pocałunek na oczach rodziców ! Co on chciał przez to pokazać ? Nie wiem, ale chyba nie ma to żadnego znaczenia bo rodzice i tak są zadowoleni. Teraz muszę martwić się o opiekunkę dla Chrisa bo nie będę już na nikogo zwalać takiej opieki. Dobra to mogło dziwnie zabrzmieć bo przecież opiekunka to zwalenie na kogoś opieki, ale za to dostanie zapłatę, więc się nie liczy. Zgłoszenie jest w bazie dla osób poszukujących pracę, więc nie powinno być problemu. I tak już dostałam wiadomość, że podobno kogoś znaleźli. Dowiem się w poniedziałek.

~~*~~ (Opowiadanie z perspektywy innej osoby, bardzo ważnej !)

Szłam opuszczoną uliczką i co chwilę oglądałam się za siebie. 23, 24, 25 jeszcze trochę. Szukałam drzwi z liczbą 28. Są... Okręciłam się jeszcze sprawdzając czy nikt mnie nie śledził i weszłam do pomieszczenia. Było tam ciemni a w powietrzu rozchodził się zapach zgnilizny. Ściany utraciły swój kolor i farba zaczęła z nich schodzić. Na ziemi rozlane były kałuże wody lub jakiegoś paliwa a sufit pełen był różnych pajęczyn. Zadrżałam na samą myśl o pająkach i innych robactwach jakie mogły się tam znajdować. Przełknęłam ślinę i poszłam w stronę wysokiego mężczyzny stojącego na środku z jego ochroną.
-Nareszcie jesteś. Gdzie moja forsa ?
-Ja… ja
-Nawet nie mów, że jej nie masz !
-Jeszcze… jeszcze
-Przestań się jąkać !
-Jeszcze nie mam ale… mam pomysł jak załatwić ci ją.
-Tak ?
-Tak. Mam znajomą, która mi w tym pomoże.
-Oby tak było. Amfetamina, marihuana, czysta heroina to już wysoka cena a dodać do tego jeszcze spinball to masz w sumie niezły dług….
-Wiem…
-Co dzisiaj mamy ?
-Sobotę.
-Daje ci równo 96 godzin.
-Tylko 4 dni ?
-Tylko. To ostateczny termin, później będziemy rozmawiać inaczej.
-Rozumiem.
-Za 4 dni w tym samym miejscu i godzinie.
-Rozumiem.
Odwróciłam się i wyszłam. Boże w co ja najlepszego się wpakowałam ?! Jak w 4 dni załatwię 250 tysiaków ?! Mam nadzieję, że mój plan zadziała… Zgłosiłam się dzisiaj rano, więc pewnie rozpatrzą mój wniosek i w poniedziałek zostanę przydzielona, w najlepszym przypadku bynajmniej. Dobrze, że zapisałam sobie jej dane od razu. Misja „niania” rozpoczęta.

~~*~~ (powrót do głównej bohaterki)

Po wszystkich przemyśleniach umyłam głowę i wyszłam z wanny wycierając się kaszmirowym ręcznikiem. Spuściłam wodę i osuszyłam włosy. Nabalsamowałam ciało i ubrałam się po czym wyszłam z łazienki i zeszłam na dół. Chris zaczął trochę już marudzić.
-Dobrze, ja już się umyłam, kolej na was. Zabieram małego do spania.
-Mama.
Wzięłam na ręce synka, który właśnie ziewał i poszliśmy do jego pokoju.
-Baja.
-Jaką ?
-Tata kacka.
-Oh, no dobrze.
Tato kaczka szybko podfrunął do swojego maleństwa i odgonił nieprzyjaciela po czym mocno przytulił. Razem wrócili do domu a małe kaczątko obiecało, że nigdy więcej nie ucieknie…
Spojrzałam na synka, szczelniej go przykryłam i ucałowałam jego główkę po czym wstałam i wyszłam przymykając lekko drzwi. Zeszłam na dół gdzie siedział umyty Ethan i mama.
-Może lampkę czerwonego wina ?
-A z chęcią.
Wyciągnęłam kieliszki i nalałam alkoholu. Podałam rodzicom i usiadłam na fotelu podsuwając nogi do klatki piersiowej.
-Dobrze cię w nowej pracy ?
-O tak, Patrick jest naprawdę miły i czasami mi pomaga.
-A jak sprawy z Zayn’em ?
-Chyba dobrze… - upiłam łyk czerwonego płynu
-Chyba ? Wasze pożegnanie nie wyglądało na „chyba”.
Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie co nie umknęło uwadze rodziców.
-Twoja mina wyraża więcej niż nam mówisz…
-To była twoja pierwsza miłość, widocznie został i ostatnią.
-Nie była pierwszą.
-A no tak Nickholas go wyprzedził.
-O a co u niego ?
-Mówiłam wam, że wyjechał…
-Do chorej marki.
-Tsa, od tamtego czasu znowu nie mam z nim żadnego kontaktu. W sumie to nawet nie mam czasu.
-Powinnaś znaleźć opiekunkę.
-Już się tym zajęłam, mam się z nią spotkać w poniedziałek.
Do salonu weszła odświeżona siostra. Wyciągnęła mój kieliszek z ręki i upiła łyk.
-Ej, co to ma znaczyć ?
-Bo ja cię kocham.
Odstawiła czerwoną ciesz na stolik i usiadła na moich kolanach. Mocno ją przytuliłam, od zawsze miałyśmy dobry kontakt, ale jakoś ostatnio się zatracał. Siedzieliśmy tak rozmawiając dość długo i nawet nie pamiętam kiedy poszliśmy spać.


___________________________________
Jestem taka padnięta bo byłam na chrzcinach
daaaaleko od domu. Może jest ktoś z okolic
Kraśnika ? Haha a bliżej to już Owczarnia :P
No, więc padam, ale myślę, że tak was 
kocham, że wstawię. (Na szczęście miałam
już napisany). No i co myślicie ?
A i nowy u mnie na:

czwartek, 13 czerwca 2013

Uwaga !

Ogłaszam, iż powstał blog, który prowadzę wraz z Wiktorią (Wiktoria Nowakowska).
Pojawił się już prolog, oraz bohaterowie. Serdecznie zapraszam do czytania i komentowania :*

Link do NASZEGO opowiadania --> http://parade-of-lights.blogspot.com/
Link do opowiadania Wiktoria Nowakowska  --> http://hugmekissmelovememarryme.blogspot.com/ 

Zapraszam na moje drugie opowiadanie: 
Postaram się dodać w niedzielę kolejny rozdział :P


A do tego zapraszam na blogi, w których jestem współautorką:

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 29 ♥


Staliśmy tak w bezruchu. Nikt nie wiedział jak zareagować, nie przyjemna sytuacja. Chciałam zmienić trochę atmosferę, więc zaczęłam.
-Chris to może pokażesz swoje zabawki i tą nową piłkę od cioci Dan ta… ta… tacie ? – ledwo wypowiedziałam ostatni wyraz, który w żaden sposób nie chciał wyjść mi z ust
Mały wyprostował się i uśmiechną po czym krzykną.
-Tata ! Tam. – wskazał malutkim paluszkiem drogę do swojego pokoiku. Zayn obejrzał się jeszcze w moją stronę i uśmiechną. W jego oczach pojawił się spokój i radość. Jakby wielki kamień spadł mu z serca, rozpierała go duma, że ma tak wspaniałego synka. Wcale nie przeszkadzało im to, że nie wiedzieli o swoim istnieniu przez 3 lata, można by powiedzieć, że aż 3 lata. Patrzyłam jak idą w stronę pokoju uśmiechnięci, czułam wewnętrzny spokój, ale z niewiadomych przyczyn miałam pewne obawy. Wróciłam do kuchni i usiadłam przy stole, nie chciałam im przeszkadzać. Upiłam łyk ciepłej kawy i wzięłam do ręki niedawno zakupiony magazyn „Tatuaż”. Jak już możecie się domyślić planuję go zrobić. Chcę coś na nadgarstku albo na obojczyku, zapewne napis. Po kilku minutach byłam prawie pewna jaki wybrać. Zagięłam dół strony i odłożyłam gazetę. Wstałam i chciałam iść w stronę śmiechów jakie dochodziły z pokoju Chris’a, ale dzwonek do drzwi znowu zadzwonił. Podeszłam i otworzyłam jak na to przystało.
-Rose ! - krzyknęła Erin i rzuciła się na mnie
-Erin ! Dawno się nie widziałyśmy. Wejdźcie. – wykonałam ręką gest i przywitałam się z rodzicami.
-A tak na marginesie to…
-Coś się stało ?
-Nie, nie skądże. Mam… – Jezu weź się w garść – Zayn przyszedł.
Rodzice spojrzeli na siebie a moja siostra tępo się na mnie spojrzała. Po chwili moja rodzicielka i Ethan uśmiechnęli się a Kate zaczęła szukać czegoś w torebce. Nie wiedziałam o co im chodzi a z miny mojej siostry można było wyczytać, że także nie ma o niczym pojęcia.  
-Czemu się tak uśmiechasz ?
Zamiast odpowiedzi zobaczyłam nową książeczkę dla Chris’a. Kobieta podniosła ją do góry i przeczytała tytuł: „Mój tata i podróż do gwiazd”.
-Em, hme, po c… dlaczego ?
-Widzieliśmy was z Ethan’em razem.
-Wiedzieliśmy, że nie powiecie małemu o tym tak szybko.
-I dlatego dałaś mu tą książeczkę ?! Nie mogłaś mi tego jakoś powiedzieć ?!
-To była nasz wspólna decyzja.
-Skoro Zayn jest z nami to wypadałoby porozmawiać.
-Przepraszam, ja też tu jestem ! Czy ktoś do jasnej ciasnej może mi powiedzieć co się dzieje ?
-Mama dała Chris’owi książeczkę o tacie, wiedząc, że unikam z nim tych tematów. Ostatnio mały dziwnie się zachowywał i nie wiedziałam o co chodzi a dzisiaj wyleciał do Zayn’a i mówił tata !
-Musiało to wyglądać słodko…
-Nie mamo, to był szok !
-Rosalie, proszę uspokój się. Chcieliśmy z mamą dobrze.
-Nie ważne. Mamy sporo do omówienia.
Po chwili dało się usłyszeć głos chłopaka.
-Rose ? Chris zaczął płakać, nie chce mnie puśc…
Stanął w progu z małym na rękach, który był w niego wtulony a po jego policzkach spływały malutkie łezki.  
-Zayn, dobrze cię widzieć po tylu latach.
Zaczęła mama a moja siostra zaczęła szukać czegoś w swojej torebce natomiast ojczym tylko się uśmiechał.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry ? Co tak oficjalnie ? Chodź no tutaj.
Moja rodzicielka przytuliła chłopaka a ja stałam jak wryta z wytrzeszczonymi oczami. Zayn zalał się rumieńcem, zapewnie wstydu, więc Kate puściła chłopaka.
-Chodź do babci Chris. Zobacz co mam dla ciebie ? – pomachała książeczką
-Nje, tata ! – wtulił się niego mocniej
-To może chodź do  dziadka ?
-Nje !
Erin podeszła do chłopczyka i pokazała mu jego ulubioną czekoladę.
-Dawno się nie widzieliśmy. Może pokażesz cioci swoje zabawki ?
-Tata…
-Twój tata – spojrzała na Zayn’a – musi teraz załatwić coś bardzo ważnego, ale na pewno przyjedzie jeszcze dzisiaj do ciebie.
-Tiak ? – Chris zadarł główkę do góry
-Tak kochanie.
Mały spojrzał na ciocię i znowu na tatę. Chłopak pocałował go w główkę i podał Erin. Dziewczyna zabrała Chris’a do jego pokoiku a my zostaliśmy.
-Skoro się śpieszysz – zaczęłam – to nie będę cię zatrzymywać.
-Taak.
-Przyjedziesz jeszcze do małego ?
-Oczywiście. Jak tylko wszystko tam uzgodnię.
Patrzyliśmy się na siebie dobre kilka sekund. Ręce trochę mi drżały bo czułam wzrok rodziców na nas.
-Do widzenia.
-Do widzenia Zayn.
Chłopak ostatni raz spojrzał na mnie. W jego oczach można było zobaczyć niepewność i zdenerwowanie, ale podszedł do mnie i pocałował w usta na pożegnanie. Odsunął się i ruszył do wyjścia, odprowadziłam go wzrokiem po czym poszłam w milczeniu do kuchni wstawiając wodę. Rodzice weszli za mną i usiedli przy stole a ja wyciągnęłam z szafki trzy kubki i sok dla Chris’a.
-Wiedziałam, że tak będzie.
-Jak będzie ?
-Czuliśmy tak z twoją mamą, że będziecie razem.
-Nie rozumiem was… Zamiast krzyczeć, złościć się no nie wiem może powiedzieć coś głupiego, wygarnąć nam wszystko to za chowy wu jecie się jakbyśmy byli małżeństwem w separacji. Zostawił mnie z dzieckiem a ty tera się do niego przytulasz jakby nigdy nic się nie stało ! Moje złamane serce, biedny Chris, który nie chce go teraz zostawić !
-Nasza złość nie cofnie czasu. – mama spuściła głowę
-To co się stało jest przeszłością, z którą będziemy się zmagać do końca naszego życia, ale nie zapominaj, że jest teraz z wami wasz syn i to on jest teraz najważniejszy !
-Tylko ze względu na niego dała szans Zayn’owi.
Do kuchni weszła Erina za nią przybiegł mały.
-Co to ? Chcesz tatuaż ?
-Tak jakoś.
-To zostanie do końca życia.
-Potrzebuję czegoś sta lego.
-Mama !
-Słucham cię kochanie ? – wzięłam synka na ręce
-Pic.
-Już nalałam soczku.
-Jaki ?
-Bannowy.
-Mm, pychaa.
Wypił kilka łyczków i spojrzał na mnie bawiąc się końcówkami moich włosów.
-Kiedy wluci tata ?
Znowu to dziwne uczucie niepokoju. Czy on się od niego uzależnił ? Co moja mama z ojczymem jeszcze mu nagadali…

_________________________________
A więc i oto kolejny rozdział.
Przepraszam, że tak późno.
Mam nadzieję, że się nie obrazicie ?
No nic, co sądzicie o takim
rozwoju sytuacji ?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D 


niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 28 ♥


Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do pokoju, w którym spał Chris. Siedział skulony na swoim łóżeczku wtulony w swoją zabawę.
-Kochanie co się stało ?
Podbiegłam do niego szybko i wzięłam na ręce. Mocno przytuliłam i głaskałam po główce.
-Nije jedz nigdzie, zostan ze mnią.
-Nigdzie nie jadę, jestem tutaj z tobą.
Ucałowałam jego główkę. Zabrałam do siebie do łóżka i położyłam się obok mocno go tuląc.
-Czemu płaczesz ? Już dobrze to tylko zły sen. Nic się nie stało, jestem przy tobie. Spij kochanie.
-Opowies mi bajkę ?
-Teraz ? Jest noc, powinieneś spać.
-Plose mamusiu.
-No dobrze.
(możecie przewinąć, nic ciekawego tylko moja bajka z dzieciństwa, powiem tylko, że będzie miała malutki wpływ na bohatera xd )
Dawno, dawno temu a może nie tak dawno. Za górami, za lasami a może nie tak daleko. Żyła sobie mama i tato kaczka. Bardzo się kochali i byli szczęśliwi. Mieli nie duży domek w trzcinach. Pewnego dnia urodziło im się pięć małych kaczuszek. Były takie maleńkie i delikatne. Zamiast piórek miały żółciutki i mięciutki puszek. Rodzice bardzo kochali swoje dzieci i opiekowali się nimi. Kiedy kaczątka były większe rodzice zabrali je nad staw. Powoli weszły do wody i bawiły się. Kiedy zbliżał się wieczór postanowili, że będą już wracać do domku. Jedno z kaczątek nie chciało jeszcze wracać, więc uciekło od rodziców. Mama kaczka strasznie płakał i martwiła się o swoje dziecko. Nie wiedziała co ma robić a w tedy tato kaczka mocno przytulił swoja żonę i powiedział, że odnajdzie ich dziecko. Znalazł je nad stawem, gdzie małe kaczątko płakało i wołało swoich rodziców bo zaatakował je straszny pies. Tato kaczka szybko podfrunął do swojego maleństwa i odgonił nieprzyjaciela po czym mocno przytulił. Razem wrócili do domu a małe kaczątko obiecało, że nigdy więcej nie ucieknie. 
Spojrzałam na synka, który już zasnął. Pocałowałam go w główkę i przykryłam szczelnie kołdrą po czym zasnęłam.
Przebudziłam się dość wcześnie a mały jeszcze spał. Powoli wstałam z łóżka i poszłam się ubrać. Uczesałam włosy w kucyk i podkreśliłam oczy czarną kredką. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Chris’a, który siedział na łóżku i przecierał oczy.
-Cześć słoneczko. Jak się spało ?
Wzięłam małego ma ręce i poszliśmy do łazienki obmyć jego twarz i ząbki po czym poszliśmy do pokoju po ubrania. W kuchni Chris pomógł mi ze śniadaniem i wspólnie zjedliśmy tosty. Mały poszedł do salonu oglądać bajki a ja zmywałam naczynia. Po chwili rozdzwonił się mój telefon, więc wytarłam ręce i odebrałam.
-Halo ?
-Cześć skarbie, tu mama.
-No cześć mamuś.
Odwróciłam się do stołu i usiadłam na krześle przeglądając magazyn z tatuażami, który niedawno kupiłam.
-Dzwonimy, żeby potwierdzić, że przyjedziemy za godzinę może trochę dłużej.
-O to fajnie. Będziemy czekać. A Erin też przyjedzie.
-Tak, tak przyjedzie.
-No to fanie czekamy na was.
Rozłączyłam się i wróciłam do zmywania. Trochę odkurzyłam i wstawiłam pranie. Otworzyłam okna, żeby odświeżyć mieszkanie i zrobiłam sobie kawę. Do kuchni przyszedł mój synek marudząc.
-Co się dzieje ptaszku ?
-Mama.
-Boli cię coś ? – wzięłam go na ręce
-Njee.
-To co się dzieje ?
Przytulił się do mojej szyi i gładził rączką moje ramię. Wróciłam z nim do salonu i usiadłam na kanapie tuląc do siebie i kołysząc.
-Psecytas mi baje ?
-To przynieś książeczkę.
-Mój tata ? Skąd masz taką książeczkę ?
-Babcia.
Zdziwiłam się na jej tytuł bo unikam tematów związanych z „tatą” od tak długiego czasu. Nie chcę, żeby Chris zastanawiał się gdzie jest jego tato a teraz ta książka.
-A może jakąś inną wybierzesz ?
-Njee. Chce tą.
Zaczęłam czytać a mały uważnie słuchał i przyglądał się obrazkom. Po domu rozległ się dzwonek do drzwi.
-Chyba babcia przyjechała.
Zdjęłam małego z kolan i posadziłam na kanapie dając książeczkę i poszłam otworzyć.
-Zayn ? Co ty tu robisz ?
-Wpadłem po drodze.
-Jedziesz gdzieś ?
-Za niecałą godzinę jestem umówiony z managerem. 
-Um, wejdź. Trochę zły moment.
-Czemu ?
-Moja rodzinka niedługo przyjedzie.
-Może lepiej pójdę.
-Wiesz nie to, że nie chcę żebyś został, ale może zdarzyć się nie miła sytuacja.
-Rozumiem.
-Chociaż w sumie, prędzej czy później i tak musimy z nimi pogadać…
-Chyba masz racje.
Chłopak wszedł do domu i powiesił kurtkę na wieszaku. Po czym poszedł do mnie i zachłannie pocałował. Spojrzałam na niego niepewnie, ale przecież to jest normalne jeśli chce się być „parą” a bynajmniej spróbować nią być. Zaśmiałam się i ruszyliśmy w stronę salonu.
-Cześć mały.
Chris szedł z kanapy i rzucił książkę. Podbiegł do Zyn’a i mocno przytulił. Spojrzeliśmy po sobie dziwnymi minami. Chłopak wziął go na ręce.
-Hey, kolego. Coś się stało ?
-Tata.
Osłupieliśmy. Czy on właśnie powiedział „tata”. Nikt go nawet nie uczył tego słowa, pierwsze co powiedział to „mama”, ale to normalne. A, więc to dlatego ta cała szopka. Nie powinnam opowiadać mu wczoraj bajki o tacie, dzisiaj ta książka… Zayn nie wiedział co ma zrobić i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Przecież nie mogę powiedzieć dziecku, że to nie jest jego tato, kiedy to prawda. Przygryzłam wargę i podeszłam do nich.
-Choć kochanie do mamy, zrobimy coś do picia.
-Nje ! Nje ! Tata, mój tata… - objął go kurczowo za szyję i wtulił w jego tors.

______________________________________
Dobra, wiem, przepraszam, nie popisałam
się w tym rozdziale. Chciałam, żeby był dłuższy,
ale jakoś tak wyszło no. No więc co sądzicie
(o bajce xd) o rozdziale ?
Specjalnie dla Wiki. [Nie musisz wchodzić na 
bloga co 3 sekundy, już dodałam :* ]
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D