Obudziłam się dość późno jak na mnie. Po domu rozchodził
się zapach świeżo zaparzonej kawy i tostów. Przeciągnęłam się na łóżku i
spojrzałam na zegarek. No ładnie zaraz 12. Wstałam odsłoniłam zasłony i moim
oczom ukazał się nieciekawy widok. Ciemne zachmurzone niebo i deszcz. Do tego
silny wiatr i pustka na ulicach. – Świetnie – powiedziałam pod nosem i poszłam
się ubrać. Czarne długie legginsy i zielona boxerka a na to ciepły beżowy
sweter i trampki. Najwygodniej w każdej postaci. Spięłam włosy w koczka i
zrobiłam lekki makijaż prawie nie widoczny po czym zeszłam na dół. Stanęłam w
progu kuchni i oparłam się o ramę. Mój dom był przepełniony taką radością i
dobrym humorem nie zważając na pogodę za oknem. Rodzice rozmawiali przy kawie a
Erin jadła z Chrisem śniadanie. Oparłam głowę i napawałam się radosną
atmosferą. Po chwili mały spojrzał w moją stronę.
-Mama ! – wyrwał się z rąk cioci i przybiegł do mnie a ja
wzięłam go na ręce
-Cześć szkrabie – ucałowałam go w główkę – co jesz
dobrego ?
-Mm, tosty. Ciocia zlobiła.
-Um, a ja dostanę jednego ?
-Siadaj, zaraz zrobię kawę. – powiedziała mama a ja usiadłam
z synkiem do stołu.
-Brzydka pogoda dzisiaj.
-Tsa, a mówili w pogodzie, że 28 stopni ma być.
-Może pojedziemy na kręgle ?
-A może pójdziemy spać ?
-Oj przestań, dopiero wstałaś !
-Dobra już dobra. Kochanie chcesz na kręgle ? – spytałam małego
-Tata ! Tata tes.
-No oczywiście, że tata pojedzie z nami.
-Mamo możesz nie odpowiadać za mnie ? A jeśli jest zajęty
to wytłumaczysz to później Christopherowi ?!
-Nie denerwuj się już tak tylko zadzwoń.
Wzięłam głęboki wdech i złapałam dłonią za skronie.
Dostanę zaraz jakiejś migreny.
-Dobra. Idę.
Rodzice zabrali wnuka do salonu a ja wybrałam numer do
Zayna.
-Heey.
-O cześć kochanie.
-Um, co robisz ?
-Zaraz idziemy z chłopakami do kina, wiesz całą siódemką.
Miałem do ciebie zadzwonić czy idziesz z nami.
-A… Nie, nie.
-A coś się stało ?
-Nie nic, tak tyl… - Erin wyrwała mi telefon z ręki.
- Cześć Zayn, tu Erin. Rose dzwoniła z pytaniem czy
pójdziesz z nami na kręgle bo mieliśmy takie plany a Chris się wypytywał o
cieb…
-Boże Zayn nie słuchaj jej. Jesteś zajęty własnymi
sprawami nie przeszkadzam już, cześć.
Szybko się rozłączyłam i walnęłam siostrę w ramię.
-Co ty sobie myślisz ?! Jeśli jest zajęty to jest zajęty,
z małym spotka się kiedy indziej !
-Boże Rose, ogarnij się ! Co ty taka jesteś cięta
ostatnio ?!
-Czy wszyscy muszą pakować się w nie swoje sprawy ?!
Wyszłam z kuchni i pobiegłam do swojego pokoju.
Trzasnęłam drzwiami i uderzyłam pięścią w ścianę. To pomaga mi najlepiej.
Usiadłam na łóżku i nagle rozdzwonił się mój telefon. Zayn. Świetnie i
normalnie zajebiście.
-Tak ?
-Będę za kilka minut.
-Plany się zmieniły i JA nigdzie nie jadę.
-Czemu ? Coś się stało ?
-Oj, szkoda gadać.
Z dołu rozległo się wołanie.
-Rose ! My jedziemy a ty ?
-Nie ! Bawcie się dobrze.
Usłyszałam jeszcze jakieś rozmowy i zatrzaśnięcie drzwi.
-Dobra Zayn będę kończyć.
Rozłączyłam się bez słowa i padłam na łóżko. Boże co za
dzień ?! Na wszystkich tylko wrzeszczę i wrzeszczę. Nawet nie mam powodu. Może
faktycznie powinnam się rozerwać i wyjść się gdzieś zabawić ? Cały czas jakiś
stres się we mnie piętrzy aż w końcu wybucham bez potrzeby. Mimo brzydkiej
pogody otworzyłam okna w domu bo deszcz przestał padać. Umyłam lusterko w
łazience i posprzątałam w kuchni po śniadaniu. Do drzwi rozległo się pukanie,
więc poszłam otworzyć.
-Co ty tu robisz ?! Mówiłam, że plany się zmieniły.
-No właśnie, a ja wolałem przyjechać do ciebie i rozgonić
te szare chmury.
-Nie musiałeś. – otworzyłam szerzej drzwi by wszedł
-Chciałem.
Objął mnie swoimi silnymi ramionami i namiętnie pocałował
przyciągając moje biodra do siebie.
-Jesteś niewyżyty ?
-Przy tobie zawsze. – zaśmiał się zawadiacko i jeszcze
raz wpił się w moje usta.
Poszliśmy do kuchni na kawę.
-Coś cicho tu u ciebie.
-Bo jestem sama miszczu ?
-Sama ? – poruszał śmiesznie brwiami
-Weź bo cię wygonie.
-Wygonisz swojego chłopaka i ojca dziecka ?
-No chyba…
-Jesteś niedobra. - podszedł do mnie przypierając do
kuchennego blatu.
-A ty natarczywy. – założyłam ręce na jego barki
-Wiesz, że właśnie się obrażamy a ja mam zamiar cię
pocałować ?
-No co ty ? Nie wiedziałam….
Zaczęłam się śmiać. Zayn nie wytrzymał i zaatakował mnie łaskotkami.
Skończyło się na ganianiu po domu niczym małe dzieci aż woda w czajniku zaczęła
piszczeć i musieliśmy przestać.
-On to ma wyczucie czasu. – narzekał chłopak i usiadł powrotem
przy stole
-Aj tam, nie jest tak źle.
-Co to ?
-Katalog.
-Tatuaże ?
-Yep. – postawiłam kawę na stole i dosiadłam się do Zayna
-Chcesz zrobić czy już zrobiłaś ?
-Um, dzisiaj miałam zrobić. – upiłam łyk gorącej cieczy
-Po co ci ? Twoje ciało i tak mi się podoba.
-A mi nie. Chcę czegoś trwałego co nie zniknie. Pamiątka
i znak uciekającej chwili.
-Zmieniłaś się wiesz ?
I tego się obawiałam, zapadła żenująca chwila ciszy. Ja
piłam kawę, Zayn dalej przyglądał się tatuażom na zdjęciach a na dworze znowu
się rozpadało. Dobra koniec milczenia musze się odezwać albo wyskoczyć przez
okno.
-Co masz na myśli mówiąc, że się zmieniłam ?
-Jesteś taka… dojrzała i rozważna a twoje słowa normalnie
aż czasami nie rozumiem, są takie…. Wyszukane jak z jakiegoś słownika.
-Dużo się zmieniło. Życie dało mi prawdziwą nauczkę i
zmusiło do pójścia na swoje. Ciągłe ucieczki, przeprowadzki i cała ta… wpadka.
Szczerze to zrujnowałam sobie życie na całej linii.
-Tsa.
-Wcale nie tsa. Twoje życie zmieniło się tylko w
ostatnich miesiącach a moje już prawie cztery lata temu.
-Przepraszam.
-Nie mnie przepraszaj bo ja już się z tym pogodziłam, ale…
troszcz się o swojego syna bo straciłeś sporo w jego życiu. On potrzebuje
przykładu, potrzebuje ojca… Cały czas mówi tylko o tobie i wypytuje gdzie
jesteś, czy przyjdziesz, kiedy przyjdziesz.
-Jak paparazzi ?
-Tak, dosłownie. – zaśmiałam się
-To co to ma być za tatuaż ?
-Chyba zrobię dwa od razu.
-Od razu ?
-No tak, nie mogę się zdecydować.
-No to wstawaj.
-Co ?
-Wstawaj, jedziemy zrobić tatuaż ?
-Pojedziesz ze mną ?
-Oczywiście.
Wstałam uśmiechnięta i cała w skowronkach. Podeszłam do
chłopaka i namiętnie go pocałowałam.
-Mm, nie przestawaj.
-Chodź już bo chce tatuaż. A i dziękuję.
-Zawsze kochanie. Od teraz zawsze.
Ostatnie zdanie wypowiedział bardzo cicho, prawie nie
słyszalnie. Może to jakiś dobry początek początku i wszystko się jakoś ułoży.
Zebraliśmy się i jeszcze położyłam kartkę na stole gdzie jestem w razie jakby
wrócili przed nami po czym pojechaliśmy. Na miejscu weszliśmy do sporego
budynku i udaliśmy się do zapisu.
-Zayn – zatrzymałam chłopaka
-Słucham ?
-Chyba mam pietra.
-Nie martw się, ja będę z tobą. – pocałował mnie w usta i
poszliśmy
-Witaj John.
-Czee Malik. O Pani Rosalie.
-We własnej osobie, ale po prostu Rose.
-A ty do mnie nie po nazwisku.
-A więc, Rose, wybrałaś już wzór.
-Właściwie to dwa.
-Jesteś pewna ?
-Eh… dwa.
-Jak na pierwszy raz to…
-Pierwszy czy niepierwszy, zrobię je.
-Dobrze, pokaż które.
Wskazałam tatuaże i poszłam na specjalny fotel a Zayn
usiadł obok mnie i złapał moją rękę.
-Skąd znasz tatuażystę ?
-On robił mi kilka tatuaży.
-Aam. Możesz nie ściskać tak mojej ręki bo odcinasz mi
dopływ krwi.
-A no tak, tak.
-Ej, Zayn ty się boisz ?
-Nie… Ja nie lubię się na to patrzeć.
-Nie musisz, możesz wyjść.
-Nigdzie nie idę.
Pocałował mnie w usta i zaraz byłam gotowa. Na pierwszy
ogień poszedł lewy bark a na nim napis: Only
time will tell…. Po krótkiej przerwie zabraliśmy się za dłoń. Pomyślałam o
ptakach, one najlepiej ukazują przemijający czas. Z nich najlepiej brać
przykład i cieszyć się każdym dniem jakby był ostatnim.
-Skończone.
-Mogę zobaczyć przed opatrunkiem ?
-Oczywiście.
Przyglądałam się im uważnie i chociaż ból był straszny
nic nie pobije narodzin Chrisa. Zaśmiała się do siebie.
-Z czego się śmiejesz ? – spytał Zayn
-Kiedyś może ci powiem. Są cudowne, dziękuje John.
Jeszcze tylko założył mi opatrunek i wyszliśmy. Cel dom.
-No to jedziemy coś zjeść a później odwiozę cię do domu
co ?
-Nie trzeba. I tak zmarnowałeś sobie dzisiaj wypad z
przyjaciółmi.
-Wolę ciebie od przyjaciół. Koniec kropka. To gdzie
jedziemy ?
-Na pizzę ?
-Jeśli tylko chcesz.
Dojechaliśmy na miejsce i zjedliśmy. Noc zastąpiła dzień a
jutro miałam do pracy, więc Zayn podrzucił mnie do domu i od razu odjechał. Na
miejscu zastałam wszystkich w salonie oprócz mojego synka.
-Gdzie byłaś ? Chris się o ciebie wypytywał ?
-Gdzie on jest ?
-Najedzony, wykąpany i śpi.
Nic nie mówiłam tylko pokazałam im moje nowe „zdobycze”.
-I jak ?
-Jesteś już dorosła, twoja decyzja.
-Nie pytam o decyzję tylko o efekt.
-Świetny – podbiegła do mnie Erin przyglądając się
uważnie tatuażom.
Zakleiłam je powrotem i pożegnałam się z rodzicami którzy
właśnie się zbierali. Później wzięłam szybki prysznic i poszłam spać.
Następnego dnia zaspaliśmy z Chrisem. Biegałam żeby go
ubrać i siebie i coś zjeść. Zawiozłam go szybko do przedszkola w pojechałam do
pracy. Jak prawie nigdy było dużo
telefonów i innych spraw. Dzień zleciał szybko i musiałam jechać odebrać
małego. Od razu dostałam telefon o spotkaniu z nową opiekunką. Wróciliśmy do
domu i zjedliśmy szybki obiad oraz zmieniliśmy ubrania na trochę mniej
wizytowe. Po kilkunastu minutach dojechaliśmy do agencji na spotkanie.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry Pani McLaughter. Pokój nr 15. Pani Ewans już
tam jest.
-Dobrze, dziękuje.
~~*~~
Siedziałam w prawie pustym biurze spotkań. Jedno nieduże
okno i jasno żółtą zasłonką, biurko z papierami, czarny fotel i sofa w tym
samym kolorze. W co ja się pakuje ? Chyba nie do końca przemyślałam to
wszystko, ale nie ma już powrotu. Dobra musze udawać, że nie wiedziałam dla
kogo będę pracować. Już spokój dwa wdechy i wydechy. Strzepnięcie rękami i przeczesanie
włosów palcami. Boże, ale się denerwuje. Po chwili usłyszałam kroki.
~~*~~
Ewans ? Skądś znam to nazwisko, tylko nie pamiętam skąd.
Z Christem na rękach weszłam do sali nr 15 i zobaczyłam…
-Lilly ?!
-O mój boże, Rose !
_________________________________
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale
tak jakoś wyszło. Nadrabiam dzisiaj.
Epilog w niedzielę, zadecydujecie
czy chcecie drugą serię po wakacjach :)
Na razie dziękuję za czytanie tych wypocin.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D
Druga seria dopiero po wakacjach?! Epilog w niedziele?! Błagam cię nie rób tego!!!!!! Ja nie wytrzymam, ale to oczywiste, że masz pisać drugą serię. Wspaniałe opowiadanie i nie wyrobiłabym bez czytania rozdziałów. Czekam z niecierpliwością. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się, że to już niedługo epilog :* tak jakoś dziwnie szybko zleciało xD
OdpowiedzUsuńi już mówię, że czekam na drugą część :^
Boziu , Boziu, Boziu no tego to już mi nie raczyłaś powiedzieć, że po wakacjach ma być decyzja ! Oj grabisz sobie kocurze grabisz (ale i tak Cię kocham xd ;* ) Rozdział cudowny i nadal nie mogę uwierzyć, że już w niedzielę Epilog. Bardzo kocham to opowiadanie, ponieważ ma dla mnie duże znaczenie, dlatego że poznałam Ciebie :) Tak kocurze, dlatego nie chcę by to był koniec ;c Nie chcę rozstawać się z tym opowiadaniem, ponieważ ono zapoczątkowało naprawdę świetną przyjaźń między nami przecież wiesz :) Jednak to będzie Twoja decyzja, a ja przez całe wakacje będę Ciebie namawiać, by była ona podjęta pozytywnie :) Pozdrawiam i czekam na epilog ! :) :*
OdpowiedzUsuńzajebisty c:
OdpowiedzUsuńfajnie by było poczytać drugą serię :)
proszę pisz drugą serię chętnie czytam :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj skończyłam czytać twojego bloga i jest nieziemski*_______*
OdpowiedzUsuńKiedy następny?<3
Sybko sybko sybko pis!!;))
Zapraszam do przeczytania i obserwowania mojego bloga;
http://darcyopowiadanie.blogspot.com/
jak będzie następny poinformuj mnie ok?;*
Komentowałam Ci rozdział już :P
OdpowiedzUsuńAle jest boski, śliczny, przeboski, świetny, ojeej *.*