poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 43 ♥


WAŻNE! PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!

-Dzień dobry Panno McLaughter.
-Dzień dobry.
Spojrzałam na pielęgniarkę pytającym wzrokiem. Była dość wysoka i wyglądała na około 20 lat. Miała Krótkie, mocno kręcone włosy, bladą cerę i niebieskie oczy.
-O co chodzi?
-Nie widziałam Pani tutaj wcześniej…
-Oum… Znaczy ja… Jestem tu pierwszy dzień.
-Rozumiem. A co to za strzykawka?
-To? To… to są Pani witaminy.
-Lekarz nic nie wspominał  o dodatkowych witaminach.
-Um, nie musiał.
Kobieta podała mi przyniesiony zastrzyk i z lekkim uśmiechem spojrzała na mnie.
-Może się Pani po nich trochę dziwnie czuć, ale to normalne.
Kiwnęłam nikle głową i oparłam się wygodnie o łóżko.
-On i  tak będzie mój…
-Słucham?
-Um, nic nie mówiłam.
Kobieta opuściła mój pokój i wyszła. Kilkanaście minut później odwiedził mnie Zayn.
-Cześć kochanie.
-Czeeeść.
-Ja się czujesz?
-Um, dobrze. Już nie mogę się doczekać aż wrócę do domu.
-Jeszcze tylko dwa dni.
-Taa, w końcu. Trochę mi się tu dłuży.
-Tęsknimy za tobą.
-No właśnie mi też, ale to dla dobra naszego dziecka.
-Wiem, wiem kochanie.
-Lekarz mówi, że mój organizm dobrze przyswaja wszystkie witaminy i maleje ryzyko poronienia.
-To cudowna wiadomość!
-Tak! Tez się ucieszyłam. A co z przyjęciem? Nie zdążę nic przecież zrobić nawet jeśli wypisują mnie przed południem.
-O nic się nie martw, Eleanor z Louisem i w ogóle wszyscy się za to zabrali no i oczywiście ja tez pomagam.
-Uf, to dobrze. A właśnie Zayn…
-O co chodzi?
-Nie było okazji do porozmawiania o tym… Co jest miedzy Harry’m a Liam’em? Znaczy ja wiem bo rozmawiałam z Niall’em, ale wiesz…
-Haza się wyprowadził do rodziny, żeby każdy mógł ochłonąć.
-Ale przecież niedługo trasa…
-Wiemy o tym… Liam powiedział, że na czas trasy weźmie nikły rozejm aby nie robić żadnych kontrowersji, ale i tak nigdy mu tego nie wybaczy…
-Nie dziwię mu się…
-Gdyby zrobił to tobie to… to chyba bym go zabił…
-Zayn…
-Taka prawda, nic na to nie poradzę. Jesteś ważniejsza niż moi przyjaciele, sława, kariera a nawet życie osobiste…
-Nie rozmawiajmy już o tym dobrze?
-Dobrze. Kocham cię mocno.
-Ja ciebie też kocham.
-Jak Chris?
-Wszystko w porządku, trochę tęskni za mamą. Wczoraj wieczorem przyjechał do nas Niall i spytał się małego czy chciałby siostrzyczkę albo braciszka. Christopher siedział i zastanawiał się aż w końcu krzyknął, że nie. Spojrzałem się na niego wystraszonym wzrokiem a on nagle w śmiech. Po chwili mówi, że szkoda, że nikt nie zrobił zdjęcia naszym minom po czym podbiegł do mnie i wdrapał się na kolana. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Przytulił się do mnie mocno i spytał czy jak powie, że chce braciszka to czy przestaniemy go kochać.
-Ooo… biedne maleństwo…
-Ucałowałem go w główkę i wytłumaczyłem, że będziemy kochać go tak samo mocno i nic się nie zmieni oprócz tego, że będzie starszym bratem i będzie musiał się dzielić. Chyba mu to wcale nie przeszkadza bo tylko się promiennie uśmiechnął i poszliśmy w coś zagrać grać, ale cały czas chodził i mówił, że chce braciszka.
-Ciekawe jak to będzie jak naprawdę urodzi się dzidziuś to czy będzie taki zadowolony.
Zaśmialiśmy się oboje a Zayn położył się obok mnie, mocno przytulił i pogłaskał po brzuchu.
-Chciałbym, żeby była to dziewczynka…
-Dziewczynka?
-Tak, dziewczynka. Coś w tym złego?
-Ojcowie zazwyczaj chcą synów, a szczerze to ja wolałabym chłopca…
-Czemu chłopca? Dlatego, że Chris chce brata?
-Nie, tak jakoś po prostu. Chyba nawet nie potrafię wyjaśnić czemu.
Uśmiechnęłam się do niego lekko skonsternowana.
-Nie ważne czy to będzie chłopak czy dziewczynka… Będę je kochał tak samo jak Christophera.
-Um, ja także.
Pocałowałam go namiętnie i zostało mi tylko żałować, że nie jesteśmy w domu. Kto wie co mogłoby się wydarzyć. Szybko odgoniłam brudne myśli, żeby dotarło do mnie, że jesteśmy w szpitalu. Poleżeliśmy wspólnie jeszcze kilka minut dopóki nie rozdzwonił się telefon chłopaka.
-Halo?! ... Teraz?! … Jestem z Rose. … Nie możemy za jakieś pół godziny? … No dobra, dobra. Już jadę.
-Kto to?
-Paul. Musimy koniecznie w tej chwili wszyscy jechać na jakieś zebranie dotyczące trasy.
-Um, rozumiem.
-Ugh, przepraszam Cię kochanie. Chciałbym zostać z tobą dłużej, ale nie mogę.
-Rozumiem, to twoja praca. O nic się nie martw.
-Jak tylko będę mógł to odwiedzę Cię wieczorem z Chris’em.
-Nie mogę się doczekać.
-Kocham Cię tak mocno, że nawet nie mogę tego powiedzieć.
Zayn pocałował mnie namiętnie jakby był to nasz ostatni pocałunek.
-Ja i tak kocham ciebie bardziej.
Zaczęło kręcić mi się w głowie i zrobiło mi się ciemno przed oczami, ale odprowadziłam chłopaka do wyjścia. Uznałam, że trochę się przejęłam, że musi już jechać. Położyłam się na łóżku, ale poczułam się jeszcze gorzej. Ostatkami sił nacisnęłam przycisk obok łóżka, który ma zawiadomić lekarza, ze coś się ze mną dzieje. Czułam się dziwnie i miałam wrażenie, że moje serce zwalnia. Oddech zaczął grząźć mi w gardle i zrobiło mi się sucho w ustach. Czy ja umieram? Pierwszy raz w życiu się tak źle czuje. Po chwili zbiegli się do mnie lekarze.

~Zayn~
Wyszedłem od Rose bardzo zdenerwowany, że akurat teraz musi być to cholerne zebranie. Przeczesałem ręką włosy i ruszyłem do windy, która już nawet na przekór wszystkiemu właśnie się zamknęła. Oparłem się o ścianę obok, ale nagle zobaczyłem mrugające czerwone światło nad którąś z sal. Przybiegła jakaś pielęgniarką, ale zaraz zawołała inne pielęgniarki i lekarza. Kurcze, ale ich się zbiegło. Ciekawe co się stało… Przecież to szpital, więc raczej normalne. Jakieś dziwne uczucie kazało mi podejść i zobaczyć co się dzieje. Nagle zdałem sobie sprawę, że to sala Rose. Ze łzami w oczach pobiegłem w jej kierunku. Szybkim ruchem ręki otworzyłem drzwi. Było tam dwóch lekarzy i chyba trzy albo cztery pielęgniarki, w tym jedna próbowała wyrzucić mnie za drzwi.
-Jestem jej narzeczonym! Jestem jej narzeczonym!
-Proszę stąd wyjść, dla bezpieczeństwa wszystkich i spokoju.
Nagle usłyszałem pisk maszyny kontrolującej pracę serca. Czy mój świat się właśnie zawalił czy po prostu to jest jakiś pojebany sen i zaraz zadzwoni budzik. Uderzyłem się w twarz. Nic. Uderzyłem mocniej. Nic. Dalej jestem w sali Rose z piszczącymi maszynami. Lekarze kręcili się jeszcze wokół niej, ale do mnie już nic nie docierało. Opadłem na ziemię i zakryłem głowę rękoma, jakby ktoś miał właśnie w nią uderzyć kijem bejsbolowym. Nic już nie słyszałem, była głucha cisza…


______________________________________
Zdałam sobie sprawę (brawa dla mnie -.-), że to całe
wypisywanie o braku komentarzy jest żałosne.
Fakt faktem mam dużo obserwatorów, ale ludzie są
tylko ludźmi i może po prostu nie chcą albo nie mają czasu
czytać (sama zaniedbuje opowiadania i jestem strasznie w tyle że
OMG i cały czas mówię, że będę czytać i wgl. ale tak na prawdę
nie mogę się do tego zabrać. Przepraszam.)
Nie będę już truć. Po prostu dziękuję tym wytrwałym,
którzy ciągle są ze mną i czytają to coś, dziękuje :*
Zbliża się koniec półrocza, więc rozdziału możecie oczekiwać dopiero 
jakoś po 19. Zaczynam ferie i może jakoś nadrobię co nie co z opowiadań xD
Od razu mówię, że nie mam czasu zajmować się nominacjami, więc
nie nominujcie mnie. Zrobię jeszcze jedną nominację,
która jest w zakładce "nominacje" i koniec. 
Jak tam po świętach u was? Wszyscy zdrowi? :P 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D


Suchar dnia:
-Boli mnie głowa.
-Kiedy mnie bolał ząb, wyrwałem go.

15 komentarzy:

  1. Nie dawno zaczęłam czytać to opowiadanie i strasznie mi się spodobało. A co do rozdziału mega. Boże i ta końcówka. Coś tak przeczuwałam z tą pielęgniarką. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podobał ten rozdział, ale mam jedna mała uwagę.... JAK MOGLAS SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE!!!??? Przepraszam za brak ortografii i innych ale pisze z telefonu się tak kończąc to napisze ci jeszcze ze kocham to opowiadanie i masz wielki talent, a zazdroszczę co już ferii. Pozdrawiam i życzę wielu weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Šwietny!! Prosze,żeby. Rose i maluchowi się niec niestało ;( biedny Zayn ;/

    Love Wika xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Meeega! *-* Ona musi przeżyć! Tylko jak sobie wyobraziłam tą całą pilęgniareczkę wiedziałam, że coś namiesza. Ale ona przecież przeżyje. ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj Madzia ty zawsze podnosisz mi cisnienie ! :* Ona napewno przezyje no bo co by sie dzialo dalej w opowiadaniu ;) Rozdzial genialny :* jestem przy Tobie i komentuje :) zycze duzo weny i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu! Może to jednak sen? Proszę... Ta pielęgniareczka od początku była podejrzana,pewnie jakaś psychofanka albo jego była,wnioskując z tego co powiedziała Rose. Proszę niech jej i maluchowi się nic nie stanie,please :) To by było takie słodkie gdyby Chris miał rodzeństwo i tworzyliby kochającą rodzinkę,szczególnie że Zayna nie było przy Chrisie po narodzinach i na pewno by się cieszył z tego maleństwa i w ogóle... Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutno. Mam nadzieję że nie będzie żadnej tragedii
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. aww Zayn jaki zatroskany przez cały rozdział był....bojku aż mi się smutno zrobiło.
    Ona nie może umrzeć,nie może,proszę niech dostanie cudownego ozdrowienie,niech ją uratują.Proszę ♥
    @i_dont_know915

    OdpowiedzUsuń
  9. Oh, nie :(((
    Nie mogę się doczekać już następnego rozdziału, żeby dowiedzieć się co się stanie. Rozdział jest booski.
    Czekam na następny,
    Anita Xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Życzę Ci wytrwałości. Nie martw się o komentarze bo to nie jest tego warte. Pisz dla siebie i cieszę się tym a jak ktoś nie docenia Twojego trudu to nie zasługuje na to by tu być i móc czytać to co tak pięknei tworzysz ;* pozdrawiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeju, rozdział był naprawdę emocjonalny. Przypuszczam, że pielęgniarka nawet nią nie jest i specjalnie podała jej jakiś środek, by rozdzielić ją z Zaynem. Mam nadzieję, że bohaterka przeżyje śmierć kliniczną. Ale jeśli ona przeżyje, dziecko pewnie będzie musiało umrzeć. No cóż, pozostaje mi jedynie czekać na dalszy rozwój sytuacji.

    Pozdrawiam i życzę weny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurde!!! Przepraszam, przepraszam,przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Ale pisałam już kom na komórce jakiś tydzień temu, lecz się nie zapisał... nie wiem czemu :'(
    rozdział emocjonujący :D i to baaardzo <3 mam nadzieję, że nic jej, ani dziecku się nie stanie, a ta głupia, podła jędza się znajdzie. Niech ona się odczepi od Malika!!! (ktokolwiek to jest) :D
    Buziaczki :*
    P.S. Wspaniałych ferii <3

    OdpowiedzUsuń
  13. super. tak jak mówiłam ponownie przeczytałam całe :) czemu ? kiedyś pobserwowałam bloga z innego konta które juz jest nieaktywne i zapomniałam zaobserwować z tego i ..szukałam go dość długo i znaazłam .. ale nie pamiętałam w którym momęcie skończyłam czytać .. więc czytałam od nowa .. i nie żałuję .. bo poprostu kocham to opowiadanie i jest ono moim ulubionym <3 napewno będę czytać dalej i polecam wyłaćzyć weryfilacje obrazkową w komach i sprawdzać spam w komach poniewarz tam czasami je przenosi

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz! To ważne dla mnie :*****