WAŻNE! PRZECZYTAJCIE NOTATKĘ NA KOŃCU ROZDZIAŁU!
Obudziłam się nie w swoim domu. Lekko przetarłam oczy i
rozejrzałam się. Szpital?! Zerwałam się na równe nogi i zobaczyłam , że obok na
łóżku leży Erin. Po chwili usłyszałam lekko ochrypnięty głos Zayna.
-Rose? Coś się stało?
Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam zmartwionego chłopaka
na łóżku. Najprawdopodobniej spał ze mną tutaj. Zaraz, zaraz. Nocowaliśmy w
szpitalu? A co z Christopherem?
-Um, nic… Nocowaliśmy tutaj?
-Tak.
-A Chris?
-Niall i reszta z nim jest.
Kiwnęłam przytakująco głową w stronę chłopaka i podeszłam
do siostry po czym ujęłam jej rękę. Była delikatna i… chłodna. Potarłam jej
knykcie i delikatnie ucałowałam. Po chwili poczułam ciepłe dłonie oplatające
moją talię. Zayn położył swoją głowę na moim ramieniu i potarł mój policzek
nosem.
-Przepraszam.
-Za co?
-Za wczoraj… Wiem, zachowałem się jak dupek.
-Nie chce być nieuprzejma, ale ostatnio często się tak
zachowujesz.
-Wiem… Przepraszam…
-A tak w ogóle to co cię tak zdenerwowało?
-Miałem ci nie mówić, ale obiecałem sobie, że nie będę
cię okłamywał…
-Zayn…? O co chodzi?
Odwróciłam się przodem do chłopaka i spojrzałam w jego
smutne, czekoladowe oczy.
-Bo widzisz… Moi rodzice uważają, że masz na mnie zły
wpływ i powinniśmy się rozstać. Podobno znaleźli mi żonę i bez niczyjej zgody
chcą urządzić mi wesele.
-Jak to?! A nasze zaręczyny?
-Rose, ja bym nigdy tego nie zrobił i powiedziałem im to.
Od tamtego czasu nie chcą ze mną rozmawiać a rodzina… ona jest dla mnie ważna…
-Um, nie wiem co mam ci powiedzieć…
-Pobierzmy się.
-Co?
-Pobierzmy się.
-Kiedy?
-Dzisiaj.
-Jak to?
-Teraz. Zadzwonię do księdza, to będzie prywatne wesele.
Ty, ja i chłopaki no i oczywiście El i Dan jak będą mogły przyjechać.
-Zayn, dobrze się czujesz? Ja wczoraj straciłam rodziców…
-Ja wiem skarbie, przykro mi z tego powodu…
Nastała dziwna cisza, nie przeszkadzało nam to, że stoimy
przy łóżku Erin. Patrzyliśmy w swoje oczy i porozumiewaliśmy się bez słów. To w
nim kocham najbardziej. Rozumie, ze kiedy jest cisza da się zrozumieć
najwięcej. Wystarczy sama nasza bliskość…
-To będzie takie szybkie i spokojne wesele, a po trasie
urządzimy prawdziwe.
-Można tak w ogóle?
-Oczywiście.
-Jesteś tego pewny?
-Oczywiście. A ty? Masz jakieś wątpliwości?
-Ja? Nie, nie mam.
Chłopak pocałował mnie namiętnie w usta i szeroko się
uśmiechnął.
-Idź do lekarza. Zapytaj co z Erin a ja wszystko
załatwię.
-Um, dobrze.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też wariacie.
Pocałowałam Zayna i udałam się do pokoju ordynatora.
Zapukałam, a po usłyszeniu zaproszenia niepewnie weszłam.
-Dzień dobry.
-Witam.
-Chciałam się zapytać o stan mojej siostry. Wczorajszy
wypadek samochodowy…
-A tak. Panna Erin…
-Erin Horan.
-Zgadza się.
Nastała chwila ciszy. Lekarz patrzył uważnie w kartę pacjenta
a ja nagle pomyślałam o jej nazwisku. Przecież ma takie samo jak Niall… Nigdy
nie zwracałam na to uwagi, a minęło już tyle lat…
-Z pani siostrą jest wszystko w porządku. Jest na razie
pod narkozą, ale wzbudzimy ją za dwa albo trzy dni. Ciało po operacji może
strasznie boleć, więc chcemy zaoszczędzić jej sporo bólu.
-Rozumiem. A co z…
-Chodzi pani o amputację?
-Tak.
-Nie była jednak potrzebna. Mimo iż kości wyglądały
strasznie, złożyliśmy je.
-To są obydwie nogi?
-Tak.
-Rozumiem, ale będzie chodzić?
-Oczywiście. Potrzebna będzie długa rehabilitacja, ale
wszystko w swoim czasie.
-Dziękuję doktorze.
-To moja praca.
-Wiem, ale i tak dziękuje.
-Moje kondolencję z powodu rodziców, to zapewne wielki
cios… Pan Ethan był moim dobrym przyjacielem z dzieciństwa, wspaniały
mężczyzna.
-Dziękuję, doceniam to.
-A właśnie!
-Tak?
-Pani siostra jest nieletnia…
-Ma dopiero 17 lat…
-Przejmie pani prawną opiekę nad nią?
-Oczywiście, że tak.
-Potrzebuję o wypełnienie kilka dokumentów.
-Rozumiem.
Mężczyzna podał mi kilka kartek rozmiaru A4. Były
praktycznie całe zapisane a ja musiałam je przeczytać. Grr.
-Proszę usiąść wygodnie tutaj.
-Um, dobrze.
Jakieś 10 minut później oddałam wypełnione papiery.
Pytali tam o różne rzeczy a czasami pytania były takie dziwne i w ogóle nie
wiem po co im takie dane.
-W recepcji proszę poprosić o dokumenty siostry, żeby
pani się z nimi zapoznała na wszelki wypadek.
-Rozumiem.
-Proszę podać ta kartkę sekretarce ponieważ na samo słowo
nie wyda pani akt.
-Dobrze, dziękuję.
W końcu wyszłam z tego nudnego pomieszczenia, w którym
praktycznie nic nie było. Jak można przebywać w takim miejscu dłużej niż 10
minut… Od razu ruszyłam w stronę recepcji.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
Podałam starszej kobiecie kartkę od ordynatora i czekałam
cierpliwie na akta. Po kilku minutach kobieta przyniosła kartkę z wszystkimi
danymi jakie powinnam wiedzieć. I tak nie powiedzą mi o niczym czego nie wiem.
-Dziękuję.
Ciekawe jak Zayn… Załatwił wszystko? Nie jestem pewna co
do tego przyspieszonego ślubu, ale skoro jego rodzina przestanie mieć
jakiekolwiek wątpliwości to jest najlepsze wyjście. Znaczy nie, że robię to
tylko ze względu na jego rodziców, kocham go. Planowaliśmy ślub tylko po prostu
nie tak szybko… Weszłam z powrotem do sali, gdzie leżała moja siostra. Zastałam
Zayna rozmawiającego przez telefon pod oknem. Nie chciałam mu przeszkadzać,
więc odłożyłam dokumenty na szafkę obok, usiadłam obok siostry i ujęłam w
dłonie jej delikatną rękę.
-Erin, kochanie. Jak się czujesz? Wiem, ze mi na razie
nie odpowiesz, ale będziemy miały dużo czasu, żeby nadrobić nasze zaległości.
Stęskniłam się za tobą strasznie, moja mała siostrzyczko. Jak się obudzisz…
Pierwsze łzy tego dnia popłynęły z moich oczu. Słonia
ciecz tylko przez chwilę torowała linię na moich policzkach, ale nie chciałam
się rozklejać. Zayn zaczął by się martwić i odwołałby wesele, które i tak nie
wiem czy jest już zaplanowane. Po chwili chłopak zakończył rozmowę, podszedł do
mnie i usiadł obok.
-Wszyscy mają czas. Za dwie godziny mamy być w kościele.
Mówił to wszystko z uśmiechem na ustach. Był pełny
energii a jednocześnie pełen smutku. Ze mną było podobnie jednak nie potrafiłam
teraz okazywać szczęścia.
-Płaczesz?
-Przepraszam…
-Nie przepraszaj kochanie… Ja wiem, nie powinniśmy się
śpieszyć a szczególnie po takiej przykrej sytuacji…
-Ja po prostu… Chcę tego ślubu, po prostu to moi rodzice.
Nie wiem czy potrafię się teraz cieszyć…
-Rose, zrób to dla mnie. Twoi rodzice na pewno nie
chcieliby żebyś była smutna.
-Zayn, ale oni nie żyją…
-Cii.
Chłopak objął mnie swoimi ramionami. To w nich czuję się
pewna, bezpieczna i szczęśliwa. Nie chcę zrobić mu przykrości skoro załatwił
już wszystko związane ze ślubem. Mimo, ze będzie to tylko krótka msza, nasza
przysięga a właśnie… świadkowie…
-A świadkowie? Kogo weźmiemy za drużbę?
-Liam, na pewno będzie to Liam.
-A ja?
-Nie wiem, Eleanor?
-Eleanor jest matką chrzestną Christophera…
-Oum, fajnie, że dowiaduję się w takich okolicznościach…
-Nigdy nie pytałeś, ale proszę. Nie kłóćmy się.
-Danielle!
-Danielle?
-Oczywiście, czemu by nie?
-Danielle, właśnie… Świetny pomysł. Dziękuję kochanie.
Zostaliśmy jeszcze przy Erin jakieś 20 minut, ale
musieliśmy się zbierać. Jeszcze spóźnimy się na nasze wesele… Nasze wesele.
_______________________________________
Dziękuję za miłe komentarze.
Jak zwykle spóźniam się z rozdziałem, ale takie
życie gimnazjalisty. Ostatnia klasa i tak nas męczą
na to samo, że masakra!
TESTY! TESTY! TESTY!
W kółko tylko testy, to jest już męczące.
Niestety muszę się do nich przygotowywać, więc
nie mam zbytnio czasu na spokojne pisanie rozdziałów.
Dlatego UWAGA!
Kolejny rozdział może nie pojawić się już w tym miesiącu.
Wszystko zależy od tego czy znajdę wolną chwilę i wenę
na napisanie kolejnego.
Przepraszam was bardzo ;c
Osoby, które same miały bądź mają testy dobrze mnie
rozszumią i wiedzą ile nauki potrafi być na głowie.
Nie wiem czy można tak z tym ślubem, ale
przecież to jest tylko opowiadanie. Tutaj wszystko
jest możliwe. Opinię pozostawiam wam.
Jeszcze raz dziękuję za komentarze, są dla
mnie bardzo ważne ;*
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D