Coś jednak musiało zakłócić mój sen. Usłyszałam…
stuknięcie w okno. Potem drugie i trzecie. Nie miałam pojęcia co to jest w
końcu jestem na piętrze. Zobaczyłam, że lampka nocna jest włączona a ktoś
wyłączył wieżę. Pewnie mama. Na zegarku widniała 21:43. Podeszłam do źródła
dziwnego pukania i spojrzałam przez okno. Na dole stał Zayn. Uśmiechnęłam się
do niego i zeszłam na dół. Gdy tylko otworzyłam drzwi wpadłam w objęcia
chłopaka.
-Przepraszam, ze tak późno ale dopiero udało mi się
wyrwać. –mocno mnie uścisnął
-Mieliśmy się spotkać po występie za tydzień..
-Wiem ale już nie wytrzymałem. Tęsknie już za naszymi
spotkaniami w szkole i po niej.
-Ja też – zaśmiałam się na te wspomnienia- może wejdziesz
?
-Nie. Mam lepszy pomysł.
-Jaki ?
-Chodźmy do parku.
-Jak chcesz.
Wzięłam swoją kurtkę i poszliśmy. Spacerowaliśmy po długim,
ciągnącym się bezgranicznie chodniku. Ładnie oświetlony wysokimi latarniami dawał
przyjemny nastrój. Wokół rozchodził się zapach jaśminu, który przyjemnie
łaskotał w nos. Rozmawialiśmy o wszystkim ale tak naprawdę o niczym.
-Jeszcze parę tygodni i skończę szkołę.
-To jest dzień wcześniej przed finałem tak ?
-Yhym.
Na miejscu usiedliśmy na naszej, dębowej ławeczce przy
niedużym stawiku. Blask księżyca falował w tafli wody. Cichy i przyjemny wiatr
lekko szczypał w policzki. Słychać było gdzieś w oddali ciche pohukiwanie sowy.
-Mam nadzieję, że wygracie. Zaszliście już tak daleko.
–oparłam głowię na ramieniu chłopaka
-Nie zapeszaj - zaśmialiśmy się
-Cieszę się, że wiozłeś udział w castingu.
-To tylko dzięki tobie.
-He, He
-Z czego się śmiejesz ?
-Bo… Bo przypomniało mi się jak siedziałeś cały
zestresowany w salonie i mówiłeś, ze nie dasz rady.
-Bo tak było.
-Gdy zaśpiewałeś… Czułam się… Czułam się wyjątkowo… Nawet
nie wiem dla czego – zaśmiałam się
-I dobrze. Gdyby nie ty nie spełniłbym swojego ukrytego
marzenia i nie poznałbym tych świrusów
-A właśnie co tam u nich ? Jak tam dziewczyny ?
-Liam i Louis mają szczęście, że poznali tak wspaniałe kobiety.
Mimo, że nie mają za dużo czasu każdą wolną chwilę spędzają razem.
-Szczęściarze – podsumowałam
-Niall jak zwykle najwyżej ceni sobie żelki a Harry, jak
to Harry... wolny strzelec.
-A co z tobą ?
-Co ze mną ? Ze mną dobrze.
-Wiesz o co mi chodzi.
-Nie wiem. Co ze mną ?
-Nie ważne. Lepiej wracajmy bo robi się późno. Nie chce
mieć wykładu domowego gdzie byłam o tej porze.
-Pójdziemy jak mi powiesz – zaczął się upierać
-Zay, daj spokój. To nie ważne.
Wstałam i zaczęłam iść w kierunku domu. Zayn podbiegł do
mnie i chciał coś powiedzieć ale dałam mu całusa w policzek na pożegnanie – Do
zobaczenia po występie ! – i przyspieszyłam kroku. Widocznie zrezygnował z
drążenia tego tematu bo wiedział, że i tak nie wygra. Wróciłam do domu
zastanawiając się o co tak właściwie mi chodziło gdy pytałam się co z nim. Moje
usta to powiedziały ale mózg najwidoczniej wcześniej tego nie przeanalizował. W
domu skoczyłam pod prysznic, nabazgrałam co nie co w pamiętniku i ułożyłam się
spać. Rano obudził mnie dziwny sen. Nie pamiętam go dokładnie ale wiem, że na
końcu zaczęłam spadać i się obudziłam. Przebrałam się w TO
i zeszłam na śniadanie. W kuchni na
stole leżała kartka.
Ja, Ethan i Erin jesteśmy w mieście. Mamy ważne sprawy do
załatwienia. Śniadanie masz w lodówce.
Mama. Xxx
-Super.-pomyślałam. - Zawsze zostaje w domu. Ciekawe co
to ta „ważna sprawa”.
Zajrzałam do lodówki i moim oczom ukazał się talerzyk
tostów. Szybko je odgrzałam i skonsumowałam. Chciałam się wybrać na zakupy ale
już nie mam ochoty. Poszłam do kina na jakiś film przygodowy o 13. Skończył się
o 14.45, więc wpadłam do MSC. Siedziałam w rogu sali popijając pyszne latte.
Lubiłam tak siedzieć i oglądać ludzi. Zawsze mnie fascynowało to jak bardzo
każdy jest zabiegany. Często przychodzę tu pomyśleć. Wiem, głupie. Gwar i
rozmowy powinny zakłócać spokój ale właśnie tutaj go czuje. Lazurowe ściany znajdujące
się w tym miejscu chyba działają na mnie kojąco. Po jakimś czasie do baru
wszedł pewien chłopak. Bardzo mi kogoś przypominał ale ten był bardziej
przystojniejszy. Nagle mnie olśniło. To Nicholas! Mój były najlepszy
przyjaciel. Kiedyś chodziliśmy razem. To z nim miałam swój pierwszy raz. Pamiętam,
że zawsze chodziliśmy wszędzie we trójkę. Ja, Nick i Zayn. Zerwaliśmy ze sobą w dobrych stosunkach. Chyba pojęliśmy wtedy, że
do siebie nie pasujemy. Przyjaźniłam się z nim odkąd
pamiętam ale pod koniec gimnazjum jego ojciec zostawił ich. Jego matka, Nick i dwie 5-latki zostały same. Wtedy
strasznie się załamał bo miał z nim bardzo dobre kontakty. Zaczął palić, pić a
nawet brać narkotyki i środki uzależniające. Ja i Zayn próbowaliśmy go wyciągnąć z tych różnych
nałogów ale tak go to wzięło, że wyrzucili go ze szkoły. Jego rodzicielka nie dawała sobie z nim rady, więc wtedy przenieśli się z
do Australii. Tam jego mama ma siostrę. Od tego czasu go nie widziałam.
Straciliśmy kontakt i naszą przyjaźń.
-Hej Nicholas! – krzyknęłam.
Spojrzał się w moją stronę i wyszedł. Nie będę go gonić
bo co jeśli to tak naprawdę nie on. Pewnie mam zwidy. Tęskie za nim.
Od kiedy Zayn jest w tym programie nie mamy czasu na nic. Po nie udanym dniu
wróciłam do domu dość późno. Od razu poszłam do swojego pokoju. Włączyłam kompa
i przegadałam różne stronki. Facebook, Twitter, MySpace. Jeszcze szybko
przypomniałam sobie materiały szkolne. Nabazgroliłam coś w pamiętniku i poszłam
się myć. Po chwili byłam już w Krainie Morfeusza. Rano obudziły mnie krzyki.
Spojrzałam na zegarek. 6:30. I tak muszę wstawać. Poszłam posłuchać o co chodzi
w kłótni.
-Nie ! Rozumiesz ! Nie !
-Ale dla czego ?!
-Po pierwsze to za wcześnie. Urodziny ma za cztery
miesiące. Po drugie jest jej nie potrzebny.
-Moim zdaniem to dobry prezent nawet jeśli za wcześnie.
-Ten dom to zły pomysł !
-Jaki dom ? –zbiegłam po schodach
-Trzeba było krzyczeć głośniej – oburzył się ojczym –
nici z niespodzianki
-Jakiej niespodzianki ? – dopytywałam się
-Ethan chciał ci kupić dom na 18-ste urodziny.
-Jej… Ale super ! –ucałowałam ojczyma i zaczęłam się cieszyć
jak małe dziecko.
-Co to za hałasy tak wcześnie ?
Na dole pojawiła się zaspana Erin. Mama wyjaśniła
sytuację a moja siostra bez żadnych skrupułów poszła do łóżka. Wyszło, że
klucze do domu dostanę w dzień urodzin ale mogę go już wybrać, kupić i zacząć
urządzać. Nagle zrobiło się późno i jak poparzona poleciałam się ubrać i
ogarnąć do szkoły. Etan zawiózł mnie bo miał po drodze. Gdy tylko przestąpiłam
próg szkolnych drzwi rozległ się donośny dzwonek świadczący o lekcji.
Popędziłam prosto do klasy matematyczne, gdzie miała odbyć się moja pierwsza
lekcja. Zanim otworzyłam drzwi do pomieszczenia usłyszałam wrzaski dziewczyn i
dobrze znane mi głosy….
Po chwili zastanowienia wiedziałam do kogo należą. Szybko
złapałam za klamkę i wtargnęłam do sali.
-Nareszcie jesteś ! – krzyknął Niall
-Siema ? Co wy tu robicie ?
-Zayn chciał jakieś papiery ze szkoły i spytał czy ktoś
chce iść z nim. Ja oczywiście się zgodziłem ale teraz rozumiem dlaczego nikt
inny nie chciał. Możesz nam pomóc. Boli mnie już ręka od tego pisania autografów.
Szkoda mi się go zrobiło. Muszę coś wymyślić.
-Dobra. Zaczekaj jeszcze chwilę.
Szybko wyszłam z klasy i udałam się do pokoju
pedagogicznego. Dyskretnie poprosiłam swoją wychowawczynię i opowiedziałam o
sprawie. Z przyjemnością udzieliła mi pomocy. Szybko okiełznała uczennice.
-Dziękuję pani. – zwróciłam się do nauczycielki
-Nic wielkiego. Twoi przyjaciele nie powinni przychodzić
teraz w takie miejsca sami.
-Będą mieli nauczkę – zaśmiałam się a nauczycielka
odeszła
-Głupki wy !
-Że co my ?! – odpowiedzieli chórem.
-Nie ! Matka Boska Częstochowska. No pewnie, że wy !
-Oj tam, oj tam. – odpowiedział Zayn
-Teraz to oj tam, oj tam a kto przed chwilą uratował wam
dupska ? –podparłam się za biodra
-Dawaj dziubka i lecimy.
-Oj Malik, grabisz sobie.
-Spokojnie ptaszynko – dał mi całusa w policzek i
pociągnął za sobą Naill’a
Po lekcjach poszłam do parku. Nie miałam ochoty na nic.
Siedziałam i przyglądałam się dzieciom, które się tam bawiły. Zaczęłam myśleć o
mojej przyszłości ale wróciłam też do przeszłości. Zastanawiałam się czy gdyby
Nick nie wyjechał bylibyśmy jeszcze razem a może jego miejsce zajmowałby ktoś
inny. Przyglądając się dzieciom pomyślałam, że kiedyś na pewno będę je miała.
Wiem, jestem zbyt młoda, żeby myśleć o dzieciach ale na sam ich widok się
uśmiecham. Wyjęłam moją książkę i zaczęłam zatapiać się w niezwykłej
historii Jack’a London’a – Biały Kieł. Bardzo mną wstrząsnęła. Spojrzałam na
zegarek i z 15 zrobiła się 18.38. Pewnie w domu martwią się gdzie jestem ale
może i nie. Zadzwoniliby albo chociaż napisali. Wróciłam do domu na kolację.
Umyłam się i napisałam kolejną notatkę w moim pamiętniku po czym zasnęłam.
Podobnie zleciał kolejny tydzień. W piątek wszyscy pojechaliśmy na gokarty.
Z
Zaynem widziałam się w sobotę po występie. Razem z chłopakami przegadaliśmy
prawie godzinę. Nie obyło się bez wygłupów. Są tak daleko, że sama w to nie
wieżę. Bardzo blisko do wygranej.
W niedziele razem z paroma znajomymi poszłam na imprezę z okazji 18-stki Hayley. Następny tydzień niezbyt różnił się od
poprzedniego. W czwartek po południu poszłyśmy z Erin i mamą na zakupy po centrum handlowym.
Moja szafę zaopatrzyłam w nowe ciuszki. Moja rodzicielka i siostra też kupowały coś dla
siebie. W sobotę jak zawsze byłam na występie chłopaków. Naprawdę wierze, że im
się powiedzie w show biznesie. Mam wrażenie, że Zayn coraz bardziej zatraca się
w sławie. Czuje jakby o mnie zapominał ale wciąż pamiętał. W niedziele Kate i
Ethan poszli na „romantyczną kolację” a ja razem z Erin poszłyśmy do pubu w
centrum. Ja ubrana w TO a Erin w TO . Pojechałyśmy taksówką do dużego budynku. Nikt nawet nie sprawdzał czy
jesteśmy pełnoletnie. Zastrzegłam siostrę, że nie pijemy alkoholu bo może to
się źle skończyć. Jest wyrozumiała i wierzę, że dotrzyma słowa. W środku zobaczyłyśmy
jakieś zamieszanie wokół dwóch osób. Wyglądało to na bójkę…
___________________________________________________
Dzisiaj wyjątkowo długo, gdyż, ponieważ, bo...
Jest to moja pierwsza rocznica bycia DIRECTIONERKĄ !
To już rok :)
Zachęcam do komentowania :D
świetny rozdział, ciekawe co za bójka. x :*
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie,czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuń