niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 27 ♥


Musiałam się opanować bo nie wiem jak daleko moglibyśmy dojść. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i powoli odpychałam od siebie. Ostatni dość delikatny pocałunek i zastygliśmy w bezruchu patrząc w swoje oczy.
-Nie jesteś zła ?
-Jeśli bym była to na pewno bym przerwała.
-Przerwałaś.
-Głuptasie, wszyscy są na dole i Chris także. Co by było gdyby nas poniosło i ktoś by wszedł ?
-Zobaczyliby jak uprawia się prawdziwą miłość.
Zayn poruszał śmiesznie brwiami i zaśmialiśmy się. Wtuliłam się w jego tors i złączyłam nasze dłonie splatając palce. Uniosłam je do góry na wysokości ramion i ucałowałam.
-Czyli, to znaczy, że wszystko między nami w porządku ?
-Chyba lepiej niż w porządku, nie uważasz ?
-Oo tak, w najlepszym. – złączył nasze usta ponownie
-To będzie nasz mały sekret.
-Dlaczego ?
-Przecież masz dziewczynę…
-To już jest zakończone, media o tym mówiły.
-Nie czytam gazet, nie przeglądam stron plotkarskich a TV oglądam rzadko.
-Ah ty mój kochany techno fobie. – ucałował moje czoło
-Nie jestem techno fobem tylko nie mam czasu panie gwiazda.
-A tak, pracujesz w największej korporacji międzynarodowej.
-Tak lepiej, ale chodźmy na dół.
-Czekaj.
Przyciągnął mnie ponownie do siebie i zatopił się w moich ustach.
-Skoro chcesz tajemnicy musisz dać mi zapas.
-Chodź już ty zapasie.
Pociągnęłam go za rękę, ale puściłam ją na szczycie schodów, więc zeszliśmy osobno. Weszłam z powrotem do salonu, gdzie każdy powoli wstawał.
-Mama !
Chris krzyknął i przybiegł wskakując mi na ręce po czym mocno się wtulił a później wyprostował bawiąc końcówkami moich włosów. .
-Cześć skarbie !
-Tęskniłem za tobą.
-Ja też myszko. – ucałowałam jego czółko – fajnie było u wujków ?
-Tiaak !
-Wracamy do domku ?
-A ciocia Eli i Dani miały mi zrobić kakao !
-Ah tak ? No to wypijesz kakao i wracamy bo trzeba się myć.
-Myć ! Myć !
Ucałowałam malca jeszcze raz i spojrzałam na resztę. Stali wpatrzeni w nas uśmiechnięci. W ich oczach był spokój i wielki podziw, co trochę wprawiało mnie w zakłopotanie. Kim jestem, że mam takich wspaniałych przyjaciół ? Jestem  najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Odstawiłam małego i przywitałam się z każdym osobno. Dan opowiadała o występach, El o pokazach i nowym kontrakcie a chłopcy jak zwykle o koncertach i spotkaniach z fanami. Ja słuchałam ich a w miedzy czasie bawiłam się z synkiem. Minęło tyle czasu, że chyba powoli przyzwyczaił się do nowej „rodzinki” a obawiałam się, że będzie gorzej. Prawdę mówiąc w szkole od razu zapoznał się z wszystkimi dziećmi z klasy i dużo o nich opowiada, cieszy się, gdy ma tam jechać. Mój telefon rozdzwonił się a na wyświetlaczu wyskoczyło imię Patrick’a.
-No co tam ? - odebrałam
-Zaproszenie aktualne.
-Pamiętam, pamiętam. Za godzinkę może być ?
-Pasuje.
-No to do zobaczenia.
-Czekam.
Po rozmowie posiedzieliśmy jeszcze kilka minut bo Chris bawił się z Zayn’em w rodeo po czym wróciliśmy do domu. Mały zjadł kolację i wykąpałam go. Kiedy bawił się w swoim pokoju wzięłam prysznic i przebrałam się. Zjadłam kanapkę i pomarańcz a za 20 minut byliśmy pod domem Patrick’a.
-Czeeść, wchodźcie.
-No hey.
-Cześć Chris, zobacz co wujek Patrick ma dla ciebie.
-Co to ?
-Otwórz.
Mały pobiegł do salonu i otwierał prezent a my w tym czasie poszliśmy do kuchni na kawę.
-Nie musiałeś nic mu kupować.
-Mały prezent nikomu nie zaszkodził a tylko zobacz jak twój synek się cieszy.
Uśmiechnęłam się spoglądając na małego, który biegł w naszą stronę.
-Mamusiu ! Mamusiu !
-No pokaż co tam masz.
Chris podał mi zabawkowego Jeepa sterowanego pilotem.
-Mas.
-Jaki fajny. A podziękowałeś wujkowi ?
-Niee.
-To powiedz ładnie dziękuje.
Mały podszedł do chłopaka przytulił go i podziękował. Szybko przybiegł po samochód i zaczął się bawić.
-Słuchaj… Bo taka sprawa jest…
-Tsa ?
-Ja wiem, że nie masz czasu na media, ale ja mam i…
-I ? Kurcze zaczynam się martwić. Powiedz wprost.
-Jakoś wcześniej w gazecie pisało o tajemniczych spotkaniach Zayn’a.
-On miał dziewczynę…
-To wiem, ale teraz w nich jesteś i ty i mały… - rzucił na stół gazetę
-Co ?!
-No właśnie. Media ruszyły na was i jest coraz więcej zdjęć w Internecie.
-Ale Zayn mówił, że jego menager się wszystkim zajmie i nie będzie żadnych plotek…
-Dziennikarze to hieny, mają swoje sposoby na wyciągniecie najmniejszych brudów z życia człowieka.
Złapałam się za skronie i wiedziałam, że muszę pogadać z chłopakami.
-Słuchaj mam taką wielką prośbę, możesz przez chwilę zostać sam z Chris’em ?
-No oczywiście.
-Dzięki, zaraz wracam. – wzięłam gazetę ze stołu i podeszłam do synka
-Kochanie, mama musi gdzieś wyjść, ale zaraz wracam zostaniesz chwilę z wujkiem ?
-Tiak.
-Dobrze słońce. Zaraz wracam.
Ucałowałam małego i wyszłam. Wsiadłam w samochód i udałam się do domu chłopaków. Weszłam po zapukaniu.
-Rose ? Cos się stało ?
-Nic. Tak wpadłam zobaczyć co porabiacie.
Spojrzeli na mnie miną WTF może zmierzyć ci temperaturę czy wezwać lekarza. Walnęłam ręką w czoło i rzuciłam gazetę na stół.
-Wieczorna prasa moi drodzy, gdzie Zayn ?
-Idę, co jest ? – wziął do ręki magazyn
Zayn Malik, wielka gwiazda z zespołu One Direction. Czyżby nowa dziewczyna ? A może coś więcej, ten mały wygląda identycznie jak on, może to jego dziecko. Już wcześniej mięliśmy takie spekulacje, ale teraz mamy to teraz potwierdzone ! Nasz niegrzeczny chłopak z Bradford jest tatusiem ! Ciekawe jak długo on i jego wybranka Rosalie McLaughter chcieli to ukrywać ?
-Co to kurwa ma być ja się pytam ? Zayn mówiłeś, że wszystko będzie usuwane przez Modest !
-Taka była umowa, nie wiem skąd to się wzięło w tym szmatławcu.
-Powinniśmy tam pojechać !
Liam postanowił wyjść z inicjatywą.
-Właśnie, chociaż jeden mądry.
-Ty też.
-Ja ?
-Nie mam na to czasu a po drugie nie chce żeby te brukowce miały zdjęcia mojego Christopher’a.
-Nie tylko twojego…
-Nie ma sensu się teraz kłócić…
-Dobra uwaga, ja jadę do małego.
-Został sam w domu ?
Niall widoczne mocno się zmartwił bo jego źrenice się powiększyły. Po chwili krzyknął Louis.
-Jeszcze coś mu się stanie !
-Nie jest sam tylko u Patrick’a. To on pokazał mi tego szmatławca. Oby się to wszystko wyjaśniło. Ja już jadę, na razie.
 Pomachałam im i szybko wyszłam. Jak zwykle piękna pogoda w Londynie, pada deszcz. Zapięłam pasy i ruszyłam. Posiedzieliśmy nie długo bo mały chciał do domu. Chris zasnął w samochodzie, więc zaniosłam go i przebrałam w pidżamy po czym sama się położyłam. W nocy przebudziłam się bo usłyszałam płacz.


_________________________________
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze. 
Zmotywowaliście mnie do dodania
kolejnego rozdziału mimo, że
powinnam wkuwać z wszystkich
możliwych przedmiotów.
Ale co tam, dla was mam czas xd
Za jakiekolwiek błędy przepraszam chociaż
nwm czy owe są :P
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D


czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 26 ♥


Tygodnie mijały nieubłagalnie, sprawiając wrażenie jakby czas przyspieszał z dnia na dzień. Chris dostał się do przedszkola a ja zrobiłam prawo jazdy. Z pieniędzy odłożonych na koncie kupiłam nieduży samochód, wystarczający dla naszej dwójki. Od kilku dni pracuje jako sekretarka w firmie Roother Company. Patrick załatwił mi tę posadę, ponieważ jego ojciec jest jej założycielem. Spotkaliśmy się jakiś czas temu i naprawdę się zmienił. Wymężniał i wymądrzał może aż zanadto, porzucił swoją poprzednią pracę DJ’a i dołączył do ojca co jest nie małym szokiem. Stanowią zgrany duet w biznesie a interesy idą w jak najlepszym kierunku. Patrick jest naprawdę dobrym kolegą i dobrze mi się z nim.
Ostatnio sprawy pomiędzy zespołem a ich menagerem znacznie się pogorszyły, kiedy Zayn powiedział, że ma 3-letniego synka i przedstawił go. Odbyła się poważna dyskusja, która zakończyła się tym, że będą próbować jak najdłużej to zatajać i robić tak aby fani, prasa czy ktokolwiek się o tym nie dowiedział. Jest to najlepsze wyjście dla Christophera.
Pracę zaczynam od 6.30 a szkoła Chris’a zaczyna się o 7.20 co jest lekkim utrudnieniem, ale Zayn zaoferował swoją pomoc i przyjeżdża do nas kiedy wychodzę. Ja odbieram małego, kiedy mam godzinną przerwę i zawożę go do domu, gdzie zostaję aż do jej końca i spędzam czas z małym, później przyjeżdża Zayn. Zostaje albo zabiera go ze sobą na próby. Czasami niektóre dni są takie poplątane bo godziny mamy różne a mój synek ma takie dni, że nie lubi zostawać na długo sam z Zayn’em. Na pomoc zawsze przychodzi Nick, który zabiera go do mnie do biura. Niestety będę zmuszona poszukać opiekunki, ponieważ chłopak wraca do Australi, gdyż jego mama ciężko zachorowała i musi się nią zająć. Nie wiem na jak długo, ale możliwe, że na stałe.
Do mojego poprzedniego domu nikt się nie wprowadził a ja usunęłam ofertę. Postanowiłam, że sprzedam go całkowicie a nie wynajem, więc zgłosiła się jakaś para, świeże małżeństwo a transakcja przebiegła pomyślnie… 
Siedziałam w pracy i odbierałam telefony jeden za drugim, zmęczona zaparzyłam sobie kawę i postawiałam na biurku.
-Oo, kawa, kawusia, kawunia, akurat o niej myślałem.   
-Patrick ! Niee…
-Mm, najlepsza kawa na świecie. – zamoczył swoje usta w gorącej cieczy- Powinnaś zostać kelnerką.
-Byłam, dzięki.
Wstałam i zrobiłam kolejną, trzymając szczelnie w rękach wróciłam za biurko. Usiadłam wygodnie i postawiłam filiżankę aby odebrać połączenie od szefa.
-Tak ?
-Filiżankę twojej wyśmienitej kawy poproszę.
-Już niosę.
-Dziękuję.
Po pomieszczeniu rozszedł się głośny śmiech Patrick’a, który siedział na fotelu obok.
-No, ale śmieszne, boki zrywać ! To jest chyba jakiś przeklęty dzień !
Wstałam i zabrałam swoją kawę do pokoju Pana Roother’a. Zapukałam i weszłam.
-Kawa. Świeżo zaparzona.
-Świetnie, dziękuję Rose.
Wyszłam delikatnie zamykając drzwi. Ze zmęczoną miną wróciłam do stolika opadając bez silnie na krzesło.
-Proszę, spróbuj mojej. Może nie jest taka wyśmienita jak twoja, ale na pewno od niej nie umrzesz.
-Dzięki.
Uśmiechnęłam się szeroko na samą myśl o tym cudownym naparze i szybko zatopiłam w niej wargi. Kojący aromat wypełniał nozdrza nos a gorąca zawartość powoli płynęła moim gardłem. Mimo woli zamruczałam i nabrałam nowych sił do pracy.
-Więc co dzisiaj robisz ? Piątek jest.
-Niedługo skończę, więc jadę odebrać Chris’a od chłopaków i wracam do domu. Skończę kolejny dzień kury domowej.
-To może wpadniecie do mnie ? James wyjechał w sprawach biznesowych na dwa dni i trochę smutno mi będzie. Możecie przenocować a mały pobawi się z Eveline.
-Twoja mała sąsiadka jest cudowna.
-Taa, istne wcielenia diabła.
Zaśmialiśmy się i po umówieniu wróciliśmy do swojej pracy. Po skończeniu zabrałam swoje rzeczy i poszłam do samochodu. Rozpuściłam zmęczone włosy, które przez cały dzień były spięte w kok i ruszyłam do domu chłopaków. Na miejscu podeszłam do drzwi i zapukałam. Nikt nie odpowiedział, więc powoli otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Podążyłam do salonu i zobaczyłam wszystkich oglądających Toy Story w kompletnym skupienu. Stanęłam za sofą i założyłam ręce na biodra ledwo wstrzymując śmiech. Po lewej stronie na fotelu siedział Niall a na podłodzie oparty o jego nogi Harry, Liam na fotelu po prawej i Louis na podłodze. Na środkowej sofie siedziała Danielle, Eleanor i Zayn a Chris leżał na kolanach u dziewczyn. Główkę miał ułożoną u El, która delikatnie go po niej głaskała, a nóżki u Dan, natomiast Zayn, który siedział obok wpatrzony był w synka niczym w arcydzieło, nie zwracając najmniejszej uwagi na film. Po chwili odwrócił się w moim kierunku zupełnie jakby poczuł czyjś wzrok na sobie. Uśmiechnął się i wstał po cichu.
-Jeszcze jakieś dobre 25 minut, możemy iść na górę nawet nie zobaczą.
Weszliśmy do niedużego pokoju. Ściany miał w odcieniu szarości a podłoga była dębowa. Po lewej stronie stała czarna szafa i komoda a obok okno. Po lewej biurko z dużym, skurzanym fotelem i wielkie łóżko. Ściana nad nim była całkowicie pokryta zdjęciami i jakimiś notatkami lub tekstami piosenek. Naprzeciwko stała półka z książkami, płytami i wieżą stereo. Wszystko było w idealnym porządku i pokuj zdawał się przytulny. Rozglądałam się niczym w muzeum a na koniec spojrzałam na sufit, było to ogromne graffiti 3d przedstawiające nieograniczoną otchłań. Neonowe kolory dokładnie wyróżniały się od ciemnych zarysów, przedmiotów i postaci. W centrum czerwonymi literami napisany był cytat z piosenki John’a Lennon’a.
-Wow, sam to zrobiłeś ?
-Taa.
-Jest świetne.
-Cieszę się, że ci się podoba.
-… Zayn ?
-Tak ?
-Um… nic, nie ważne.
-Jeśli chciałaś to powiedzieć to znaczy, że jest ważne.
-Kiedy… kiedy przyjechały dziewczyny ? Nie przywitały się…
Chłopak zamknął oczy i spuścił głowę. Wiedział, że kłamałam, podeszłam do półki z książkami i przeglądałam tytuły czekając na odpowiedź.
-Chciały cię odwiedzić, ale pracujesz i nie chcą ci przeszkadzać.
-Rozumiem.
-…
-…
-Jak tam w nowej pracy ?
-A dobrze, czasami jestem tak zmęczona a do tego Chris potrafi tak bardzo marudzić.
-Często kaszle, jest chory ?
-Lekarze podejrzewają chorobę płuc, astmę czy coś podobnego. Niedługo jadę z nim na wizytę sprawdzić o co chodzi.
-Astmę ?!
-Tak Zayn, astmę !
-Um… przepraszam.
Zayn usiadł na łóżku i złapał się za głowę po czym zacisnął pięści. Wstał i podszedł do okna, wyciągnął paczkę papierosów i zapalił jednego. Położył dłoń na framudze i oparł na niej głowę.
-Boże nie wiedziałem, że życie bez ciebie… że nie mogę cie przytulić, powiedzieć co jest nie tak, poskarżyć się, ale i pośmiać, powygłupiać i mieć fazę całymi dniami… że to jest tak cholernie trudne. – zaciągnął się dymem - Cały czas zastanawiam się co zrobić… co zrobić, żebyś mi znowu zaufała… żebym był twoim przyjacielem, albo osobą, którą będziesz witać pocałunkiem kiedy zobaczysz, trzymać za ręce i przytulać. – zaciągnął się ponownie wyrzucając papieros - Wyżalać i cieszyć razem z nią…
Chłopak oparł się o framugę plecami i zadarł głowę do góry przyglądając się niezwykłemu sufitu.
-Nawet nie wiesz ile dałbym by móc cofnąć czas do momentu, w którym obudziłem się obok ciebie. Byłaś we mnie wtulona i uśmiechałaś się, tak bardzo cię kochałem i kocham dalej, każdy twój ruch czy słowo budzi we mnie dziwną energię do życia. Powoli zaczynam funkcjonować, ale to nie zmienia faktu jak bardzo cierpiałaś. Osoba najważniejsza dla mnie płakała i to tylko przeze mnie i moją samolubność. Tamtego wieczoru nie byłem pijany, pamiętam wszystko. Byłem tak szczęśliwy, że mogłem cię pocałować a noc, którą razem spędziliśmy była najlepszą jakąkolwiek przeżyłem. Kiedy się obudziłem pomyślałem, że nigdy mi nie wybaczysz, więc wolałem odejść bez słowa… Kiedy zadzwoniłaś… -niespodziewanie zaczął się rozklejać i pierwsze łzy poleciały po jego policzku-… W czasie kiedy zadzwoniłaś i powiedziałaś mi, że jesteś w ciąży przechodziłem takie załamanie, że wszystko co mówiłem to były tylko prochy, to one tak na mnie działały, ale bez nich byłbym już martwy. Warczałem na chłopaków i na Paula, nie mogłem sobie wybaczyć tego wszystkiego.
-Dlaczego uznałeś wszystko za swoją winę ?!
Nie wytrzymałam ani jednego słowa więcej, podeszłam do niego szybkim krokiem i złapałam za twarz. Małe kropelki łez tworzyły wielkie tory w policzkach. Płynęły niczym rwąca rzeka i nic nie mogło ich zatrzymać. Dlaczego moje serce bije tak mocno, że czuję jak powiększa się moja klatka piersiowa a w uszach rozchodzi się dźwięk jego uderzeń, tak rytmiczny a za razem nieopanowany ? Moje oczy zeszły w kierunku tych spierzchniętych ust, które są takie w pełni idealne, ale powróciły do góry zatapiając się w czekoladowych tęczówkach. Chłopak dojrzał mój gest i wpił się w moje wargi tak zachłannie, że omal nie straciłam równowagi. Objął mnie rękami w pasie i przycisnął do siebie. Z każdą chwilą namiętność narastała a ja zaczynałam odpływać, to było jak sen, nie chcę się z niego budzić…

________________________________
Hejka kochani ! 
Dodaje nowy rozdział a to dzięki:
Bo Wiktoria powiedziała, że pogryzie telefon jak
nie dodam, no a ja nie chce mieć jej na sumieniu xd
Tak, no to właśnie czekam na opinię.
Ps. Ze zdrówkiem średnio, ale żyję ! ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D



wtorek, 21 maja 2013

Przepraszam ♥

Bardzo was przepraszam kochani. Dostałam tyle pozytywnych komentarzy a nie dodaję rozdziału. Już wyjaśniam wszystko. 
Miałam przykry wypadek "przy pracy" i tak uwaliłam palca, że nawet na lekcji tematu nie mogłam napisać. Postanowiłam, że dodam go w następny weekend, ale zachorowałam i nie miałam siły ani go napisać, ani go dodać. Postaram się to zrobić jak najszybciej, obiecuję. Mam nadzieję, ze w tym tygodniu będzie gotowy :)
Pozdrawiam was :* 




niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 25 ♥


-Cześć.
-Ym, cześć. – odpowiedziałam ciągle patrząc na małego
-Gdzie Chris ?
-Bawi się. – wskazałam głową na piaskownicę – Siadaj
Znowu nastała dziwna chwila ciszy, ale nie miałam zamiaru jej przerywać. Niech powie to co ma na myśli.
-Słuchaj głupio się czuje ?
-Tak ? Czemu ?
-Ostatnio zachowywałem się jak dupek… Może ciebie to nie obchodzi ale mamy problemy w zespole i jeszcze mój udawany związek z Perrie. Myślałem, że naprawdę coś z tego wyjdzie, ale myliłem się. Nie wiem co mam robić a do tego mój mały synek… Rose przepraszam cię… Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję, że poszedłem w złym kierunku, ale jeśli myślisz, że zapomniałem o tobie choć na chwilę to się mylisz. Dzwoniłem, ale zmieniłaś numer. Kilka dni po skończeniu trasy przyjechałem do twojego domu, ale ciebie tam nie było. Był zamknięty, pomyślałem, że wyszłaś, ale kilka dni z rzędu przychodziłem a ciebie nie było, wyprowadziłaś się. Całkowicie pogubiłem się przez tą całą sławę…
-Ale wiesz, że „przepraszam” nie naprawi tego wszystkiego, tych wszystkich lat…
-Wiem. Chcę tylko żeby Chris wiedział, że mimo tego wszystkiego co zrobiłem, ja… ja go kocham i martwię się o niego.
-Jeśli mam mówić szczerą prawdę to cię nienawidzę… Wymieszałeś moje życie z błotem i zostawiłeś. Mimo czterech lat to nadal boli jak cholera.
-Przepraszam, ale daj mi szanse na poprawę. Proszę…
-Nie przerywaj mi, proszę. Wczoraj był u mnie Nick i jak chciał już wracać, Chris podbiegł do niego i spytał czy przyjdzie jeszcze a do tego mocno go przytulił. Boję się, że zacznie uważać go za ojca… Nie wiem jak to się wszystko potoczy, ale dla mojego synka zrobię wszystko i spróbuję naprawić nasze relacje, a ty musisz mi w tym pomóc.
Dostrzegłam niewielkie łzy w oczach chłopaka, naprawdę mu zależało. W swojej głupocie wyrządził tyle bólu nie tylko mnie i dziecku, ale i sobie. Cierpi, ale jak można czuć się inaczej kiedy twoje własne dziecko unika twojej obecności a co gorsze nie wie, że jest się jego ojcem. Nie wiem ile czasu zajmie mu nawiązywanie kontaktu i małym, ale zdaje mi się, że nie będzie to łatwe. Nie byłam do końca pewna tego co robię, ale wstałam z ławki i przytuliłam Zayn’a. Wiem jak czasami zwykły i mały gest działa cuda bo sama takiego potrzebowałam. Przez tyle lat byliśmy przyjaciółmi, żadne sekrety nie istniały miedzy nami, nic co mogło zaszkodzić naszej przyjaźni. Jakiekolwiek potyczki kończyły się zgodą. Później coś zaczęło się kruszyć, sypać aż na końcu rozpadło na malutkie kawałeczki. Teraz mam go dosyć. Dosyć jego, i wszystkiego co z nim związane. Są jednak chwile kiedy tęsknie za jego łaskoczącym w uszy głosem, za delikatnym dotykiem, który drażni moje motylki w brzuchu.  Zapachem tak intensywnym a za razem subtelnym. Kocham go całym sercem, ale jednocześnie i nienawidzę. Nienawidzę za to co zrobił, że mnie zostawił kiedy go potrzebowałam.
W tym uścisku było tyle smutku i cierpienia, zmiany jakie oboje przeszliśmy zmieniły nas dosłownie, choć czuję, że tak naprawdę wciąż jesteśmy tymi ośmiolatkami bawiącymi się wspólnie, bez smutku i nienawiści. 
Odsunęłam się kilka centymetrów od niego i położyłam dłonie na jego barkach. 
-Postaraj się nie spieprzyć tego kolejny raz.
-Obiecuję.
-„Obiecuję” to tylko słowo, liczą się czyny.
Chris podszedł do nas i patrzył się raz na mnie a raz na niego. Jest taki mały a ile przeszedł, co gorsze ile jeszcze go czeka.
-Mama ?
-Tak ? - odsunęłam się do chłopaka aby kucnąć przy synku – O co chodzi ?
-Mama bawic.
-Mam się z tobą pobawić ?
-Tiak.
-A może pobawisz się z ta... z Zayn’em co ? Pokaż mu swoje zabawki.
-Nje, mama !
-To może pobawimy się w trójkę ?
-A mama ?
-Mama też. Chodź.
Położyłam rękę na ramieniu Chrisa i pociągnęłam za sobą Zayn’a.
Z jednej strony chciałabym opuścić Anglię i zostawić przeszłość za sobą, ale nie potrafię myśleć, że mój mały synek nie będzie miał prawdziwego ojca. Na pewno minie sporo czasu zanim moje zaufanie do Zayn’a powróci a Chris zaakceptuje nową osobę, mimo wszystko jestem gotowa to zrobić.
Poszliśmy do piaskownicy później na huśtawki, na drabinki i siatkę. Rzucaliśmy i kopaliśmy piłką a wszędzie rozchodziły się nasze śmiechy. Po udanym przedpołudniu poszliśmy na obiad do knajpki. Myślałam, że mały zacznie kombinować i nie będzie jadł, ale tosty poszły mu dosyć sprawnie. Zayn był z każdą chwilą bardziej uśmiechnięty i wracał do „dawnego  siebie”. Christopher zasnął na moich rękach, więc musieliśmy wracać. Wyciągnęłam z torebki portfel.
-Nie Rose, ja zapłacę.
-Nie musisz.
-Chcę. To był naprawdę udany dzień, nie zmieniaj tego.
-Jeśli tak ci zależy.
Wstałam powoli zza stolika z synkiem na rękach.
-To trzymaj się Zayn.
-Odwiozę was, nie daleko mam samochód.
-Nie trzeba, poradzimy sobie.
-Już za długo sobie sami radziliście.
-Nie musisz się do tego zmuszać.
-A kto powiedział, że się zmuszam.
Położył pieniądze na stole i wyprzedził mnie otwierając drzwi. Po kilku krokach zaproponował, że sam poniesie Chris’a.
-Tylko ostrożnie.
Uśmiechnął się i poszliśmy dalej. Za 20 minut byliśmy pod moim domem.
-A więc to tutaj się ukrywasz. 
-Nigdzie się nie ukrywam, mieszkam tutaj.
-A co z tamtym domem ?
-Ym wystawiłam ofertę wynajmu może ktoś się zgłosi.
-Zapewne.
-Zaprosiłabym cię do środka, ale…
-Nie musisz nic mówić, nie narzucam się. Dziękuję ci za wspaniały dzień.
Musnął mój policzek swoimi delikatnymi ustami, wrócił do samochodu i odjechał wciąż oglądając się w tył.
-Cholera, znowu to samo uczucie.
Poprawiałam Chris’a na rękach i weszliśmy do środka.


__________________________________
Wielkie dzięki za komentarze, 
jesteście kochani.
Zajrzę do was jak tylko zdobędę chwilę
czasu i oczywiście ochoty ;)
Tak, więc zastanawiam się nad końcem
w 30 rozdziale, ale podejmę jeszcze
przemyślenia na ten temat.
Jeśli macie jakieś pytania czy chcecie
pogadać, kontakt na samym dole xd
Zapraszam do:
http://we-can-mend-that.blogspot.com/
http://balletandlove.blogspot.com/
http://love-forgivness-destiny-hope.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D