Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał
6.30. Zayn jeszcze spał a w domu było kompletnie cicho. Próbowałam zasnąć
ponownie, ale z marnym skutkiem. Powoli wstałam i poszłam się ogarnąć w
łazience. Wróciłam do pokoju i ubrałam się w wygodne ciuchy czyli czarne legginsy
i niebieski T-shirt z głową ciasteczkowego potwora. Założyłam skarpetki i
niebieskie conversy. Włosy spięłam w luźnego koczka podkreśliłam oczy kredką.
Wzięłam telefon i klucze po czym poszłam do Tesco, które było niedaleko. Kupiłam
mleko, ser, jajka, trochę warzyw i świeże pieczywo. Zapłaciłam i wróciłam do
domu. Poszłam do kuchni i włączyłam wodę do gotowania. Naszykowałam kubek na
kawę po czym ją sobie zaparzyłam. Czekając aż moi chłopcy się obudzą zaczęłam
małe sprzątanie. Kiedy skończyłam salon usłyszałam, że Christopher się obudził.
Szybko poszłam do jego pokoju. Mały usiadł na łóżku i przecierał oczka.
-Dzień dobry moje słoneczko. – ucałowałam go w główkę –
Jak się spało?
Ziewnął i znowu przetarł oczka. Chyba miał ochotę jeszcze
pospać, więc wzięłam go na ręce i przytuliłam. Ponosiłam chwilę i chciałam
odłożyć go powrotem do łóżka.
-Do taty.
-Dobrze.
Poszłam z małym do naszej sypialni i położyłam go obok
Zayna. Przykryłam kołdrą i poszłam do jego pokoju. Wytarłam kurze, zaścieliłam
łóżko, uchyliłam okno i poustawiałam zabawki. Wyjęłam z jego szafki skarpetki,
czarne dżinsy i luźną czerwoną koszulkę. Postawiłam obok małe czerwone conversy
i wróciłam do kuchni i stanęłam przed oknem. Po chwili poczułam ciepłe dłonie
na moich biodrach, które objęły mnie w pasie.
-Dzień dobry. Jak się spało?
-Dobrze. A co ty już na nogach? Sobotę mamy. - położył
brodę na moim ramieniu.
-Nie miałam ochoty na spanie.
-A mały sam przyszedł?
-Nie, przyniosłam go. Obudził się, ale jeszcze chciał pospać
tylko u ciebie.
-A, no to chodź. Poleżysz z nami.
-Niee.
-Czemu? Chodź. Poprzytulamy się. - chłopak poruszył
śmiesznie brwiami i pocałował mnie.
-Chodź zanim mały się obudzi i zobaczy, że jest sam.
-No dobrze.
Poszliśmy do sypialni. Mały spał smacznie na łóżku a my
położyliśmy się po jego obu stronach.
-Czemu jesteś tak daleko?
-Ciii.
-Przecież mówię bardzo cichutko.
-Ciii. – uśmiechnęłam się
-Masz szczęście, że mały jest między nami.
Pogłaskałam Chrisa po główce i złapałam Zayna za rękę.
Leżeliśmy tak wpatrzeni w siebie dopóki mały się nie obudził. Otworzył lekko
oczka sprawdzając gdzie jest poczym je potarł i ziewnął.
-Kochanie, wstajesz już? – ucałowałam go w główkę
-Juss.
Przeciągnął się i przytulił się do mnie. Usiadł na łóżku
i oparł się o mój brzuch pleckami. Spojrzał na swojego tatę i szeroko się
uśmiechnął.
-Czeeść szkrabie. Jak ty się tu znalazłeś?
Mały zaczął się śmiać i wygłupiać z nami na łóżku.
-No dobrze chłopcy. Trzeba wstawać i ubrać się. Zjemy
śniadanie i pojedziemy z tatą, który ma za jakieś dwie godziny próbę z
zespołem.
-O jacie, totalnie zapomniałem. – złapał się za głowę –
dobrze, że cię mam.
Pocałował mnie i poszedł do łazienki a ja wzięłam małego
i poszłam go ubrać. Opłukałam mu twarz wodą i uczesałam czarne włoski i
postawiłam lekko na żel, przez co wyglądał jak mini wersja swojego taty, po
czym we trójkę poszliśmy na śniadanie.
-Nie jadłaś wcześniej?
-Nie miałam ochoty.
-Czemu?
-Po prostu nie byłam głodna. – uśmiechnęłam się
Kiedy zjedliśmy, posprzątaliśmy i umyliśmy razem zęby. Prawie
zapomniała o lekach Chrisa, gdyby nie zaczął ciężej oddychać. Szybko podałam mu
dwie tabletki jakiś dziwnych leków w kolorze ciemnoróżowym i zielonym a jedną białą
włożyłam do większego inhalatora i podałam małemu, który z niesmakiem zaczął wciągać
powietrze. Mniejszy inhalator włożyłam do torebki. Po skończeniu mogliśmy
wychodzić. Wsiedliśmy do srebrnej mazdy rx8 Zayna i pojechaliśmy na miejsce. Chłopak
wziął synka na ręce i chwycił moją dłoń, kiedy zaatakował nas tłum paparazzi.
Na szczęście kilku ochroniarzy nas osłaniało , więc mogliśmy normalnie wejść.
Mały wczepiony był cały czas w swojego tatę i dopiero kiedy zobaczył Nialla zszedł
mu z rąk.
-Wujek Niall!
Krzyknął i pobiegł do niego. Doprowadziłam go wzrokiem i
zaśmiałam się.
-Co tam mały? Jadłeś już śniadanie?
-Tiak!
-Dobre było?
-Tiak!
-Mama robiła?
-Tiak!
-Nie przywiozłeś mi?
-Njee.
-O ty. Zaraz cię złapie!
-Czy on zawsze musi gadać o jedzeniu? – spytałam Zayna
-Przecież to Niall. On zawsze myśli tylko o jedzeniu.
Ruszył głowa w stronę reszty i poszliśmy się przywitać.
-Rose!
-Cześć wam.
Automatycznie rzuciła się na mnie pozostała trójka
‘dzieci’.
-Hey, hey, ale wiecie zaraz się uduszę.
-No tak.
-Ja też tutaj jestem. – pomachał Zayn
-Ty jesteś zawsze a twoja dziewczyna i mały to nie za
często.
-No właśnie, co to za okazja, że zaszczyciliśmy się twoim
widokiem?
-Żadna. Pomyślałam, że odwiedzę was dzieciaki. –
zaśmiałam się
-Oo, dorosła się odezwała.
-Może i dorosła nie jestem, ale na pewno doświadczona. –
wypięłam język w ich stronę
-Dajcie spokój, lepiej bieżcie się za małego bo Niall już
się zmęczył.
-Wujek Lou i wujek Li i wujek Haly!
-Cześć słońce.
Po kolei go przytulili i przez jakąś dobrą godzinę
zamiast próby wszyscy się świetnie bawili. Dopóki nie przyszedł Paul….
-Co to ma być?! – krzyknął w drzwiach – to nie przedszkole
a wy mieliście ćwiczyć!
-Wyluzuj Paul.
-Zobacz kto nas odwiedził? – uśmiechnął się Louis
-Widzę. Matka Teresa i jej…
-Nie wiem czy wiesz, ale mówisz teraz o mojej dziewczynie
i moim synu, więc lepiej zamknij te parszywe ryjsko i wróć skąd przyszedłeś!
Zayn naprawdę się zdenerwował i gdyby nie Liam i Harry to
pewnie rzuciłby się z pięściami na Paula.
-A róbcie co chcecie, nic mnie to nie obchodzi. Macie
tylko wyjść na koncercie jak na ludzi przystało! – machną ręką i wyszedł
-Parszywy…
-Niall, może by tak nie przy Chrisie, proszę?
-Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.
-Zayn do ciebie też kieruję swoje słowa.
-Nazwał cię matką Te…
-Słyszałam gorsze obelgi kierowane w moją stronę, nic
nowego…. No już, lećcie ćwiczyć a my tu się sami trochę pobawimy i pooglądamy
was.
Po niecałej godzinie bawienia się samochodami Chris się
znudził i zaczął marudzić. Pobiegł do chłopaków i zaczął tańczyć przy nich.
Kilka sekund później tańczyli tam wszyscy w szóstkę. Wyciągnęłam z torebki
telefon i zaczęłam ich nagrywać. Chris dorwał się do gitary Nialla i zaczął
pociągać za struny, później pobiegł do perkusji i z całych sił w nią uderzał.
-Muzykalność ma po tacie,
Powiedział Lou a ja, cały czas patrząc na synka, zaczęłam
się śmiać.
-Jeszcze zrobi taka karierę muzyczną, że pobije w
popularności was i Biebera razem wziętych.
-Phi, no pewnie. Przecież to mały Malik!
Harry zaczął podrzucać małego do góry krzycząc jego nazwisko.
-Harry! Harry! Harry!
Wołałam, żeby się już uspokoili, ale z marnym skutkiem.
Wszyscy zaczęli biegać i ganiać się w kółko a przecież mały nie może się tak
męczyć. Po chwili Zayn zobaczył moja zmartwiona minę i złapał małego. Przyniósł
go do mnie i posadził obok na kanapie.
-Nie martw się słońce. – pocałował mnie i wrócił do
chłopaków
-Kochanie, wiesz, że nie możesz tyle biegać.
Christopher był taki zziajany, że nie mógł złapać tchu a
kropelki potu świeciły się na jego czole. Zespół wrócił do próby a ja chwilę
odczekałam i podałam synkowi inhalator. Chris siedział wtulony we mnie a ja
trzymałam policzek na jego główce. Po kilku sekundach na sali zrobiło się
kompletnie cicho. Kiedy uświadomiłam sobie, że każdy na nas patrzy, spojrzałam
w ich kierunku. Wszystkie oczy wpatrzone wprost na nas, na ich twarzach wymalowane
zdziwienie i… współczucie. Tylko jeden Zayn, ze spuszczoną głową, przyglądał
się swoim dłoniom jakby nigdy wcześniej ich nie widział. Uśmiechnęłam się
niepewni i schowałam inhalator z powrotem do torebki po czym przytuliłam malca ponownie
i w spokoju wytrzymaliśmy do końca próby.
-Mamusiuuu.
-Tak słońce.
-Jeść.
-Już kochanie, tatuś zaśpiewa jeszcze jedną piosenkę i już
idziemy na obiad.
-Czy ktoś coś mówił o jedzeniu?! – wyrwał się głodny
Niall
-Christopher.
-Oho, koniec próby! Mój synek jest głodny a to już coś.
On nigdy nie jest głodny.
Powiedział Zayn i podszedł do nas.
-No to ja idę z wami! – krzyknął głodomór i podbiegł
-Jak wy to i ja.
Powiedział Louis.
-Ja jestem umówiony dzisiaj po próbie.
-Z Danielle?
-Yhym
Odpowiedział zgaszony po czym pożegnał się z nami i wyszedł.
-Ja… Ja też mam plany.
-Plany? – spytałam – czy ty przypadkiem niczego nie ukrywasz
przed nami?
-Ja? Skądże.
Zaśmiał się łobuzersko podszedł do małego i pocałował
jego główkę po czym mnie przytulił.
-Cieszę się, że cię dzisiaj spotkałem.
Machnął chłopakom i wyszedł w pośpiechu ze spuszczoną
głową.
-Co mu jest?
Spytał zdziwiony Lou.
Zayn wzruszył ramionami i wziął synka na ręce po czym złapał
moją dłoń i razem kierowaliśmy się do wyjścia.
-Ostatni zamyka!
Krzyknął Niall i śmiejąc się jak dziecko zaczął biec.
-Czekam przed wyjściem!
-Ja zamknę.
-Ooo, nasz tatuś.
Lou zrobił słodkie oczka i pobiegł za Horanem.
Wyszliśmy a ja wzięłam klucze on Zayna i zamknęłam budynek.
Kluczyki oddałam mu z powrotem. Przed budynkiem stało kilka dziewczyn, które
wytrwale czekały do końca próby. Na szczęście zbytnio nas nie zauważyli, więc
wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy kawałek. Zayn napisał do chłopaków do
jakiej knajpy jedziemy i ruszyliśmy dalej.
-Ciekawe co z Harry.
-Tsam, to było dziwne.
-Mam nadzieje, że wszystko jest w porządku.
-Czy on w ogóle ma dziewczynę?
-Z tego co wiem to nie, ale kto go tam wie. Ostatnio
zrobił się… tajemniczy. Nie mówki gdzie idzie ani gdzie a tym bardziej z kim.
-I tak to później wiadomo z telewizji czy gazet.
-No niby tak, więc nie wiem czemu tak to ukrywa, przecież
jesteśmy jak rodzina.
-Daddy musi z nim porozmawiać.
-Daddy już nie jest tym samym Daddym. Od kiedy ma te ‘sprzeczki’
z Dan wszystko nie jest takie same kiedy sobie o niej przypomni.
-‘Sprzeczki’? Co masz na myśli?
-Podobno Danielle ma dosyć całego tego szału One
Direction i swojej kariery tanecznej. Ma dosyć fanek i ich gróźb i tych
niepotrzebnych głupot.
-Przecież ona wie, że to nie prawda.
-Wie, ale poza tym nie chce tych długich rozłąk z Liamem.
Ona praktycznie nie jeździ w trasy, to tylko dla teledysków czy programów a my…
-Jejku z wszystkimi jest coś nie tak. Liam ma problemy z
Danielle, Harry coś ostatnio się odosobnił a ty... Widziałam jak uniknąłeś
patrzenia na nas kiedy przestaliście grać…
-Bo ja… ja nie wiem…
-Zayn… Proszę cię, przestań wmawiać sobie rzeczy, które
nie są takie istotne.
-Ale ja tak nie potrafię…
-Spróbuj, dla mnie.
Pocałowałam go w policzek a kilka minut później
dotarliśmy na miejsce. Zaczekaliśmy na Nailla i Louisa i w piątkę poszliśmy na fast
foody.
-Co zjesz synku?
Spytał Zayn kiedy kelnerka podeszła do naszego stolika.
-Corn doga! Nje dwa corn dogi!
-A do picia?
-Nic gazowanego Chris.
-No tio sok.
-A więc niech będzie sok, dwa corn dogi a dla mnie pepsi,
tortilla i pita.
-Dobrze.
-A dla ciebie kochanie?
Spojrzał w moją stronę z uśmiechem.
-Ja poproszę Lasagne i szklankę soku.
-Oczywiście.
Później zamówienie złożył Lou a na końcu Niall, który
chyba zamówił ich całe zapasy. Kelnerka nie nadążała z zapisywaniem
wymienionych posiłków. Kiedy się już z tym uporała z ogromnym uśmiechem wróciła
do kuchni. Kiedy dostaliśmy swoje zamówienia, trzeba było je zjeść. Niestety
odeszła mi ochota na jedzenie, więc tylko wzięłam kilka kęsów i wypiłam sok.
Później siedzieliśmy tam do czasu aż małemu zaczęło się nudzić. Zapłaciliśmy za
wszystko i wróciliśmy do siebie. Po drodze Christopher zasnął.
___________________________________
Hej, hej, hej! Co tam moi drodzy?
Ja dzisiaj jestem po sprawdzianie z historii
z całej 2kl. i jeśli mam być szczera to wszędzie
strzelałam. No nic. W związki iż i tak długo
nie dodawałam rozdziału, postanowiłam
skrócić wasze cierpienie i dodać ;P
Cieszycie się?
A no i takie krótkie wiadomości.
Nie wiem jak bd z rozdziałami bo
z czasem ostatnio krucho a grypa już męczy
mnie tydzień, ale tak do końca nie mogę jej
wyleczyć. Właśnie rzucił się na mnie kaszel
więc upijam się syropami xD
Postaram się dodawać co tydzień w soboty,
ale jeśli nie dodam co tydzień to
postaram się dodawać co dwa, ale w
tedy dłuższe, nie martwcie się.
Na drugim blogu czekam na chociaż
jeszcze jednen komentarz a
w tedy postaram się wstawić rozdział.
Co tam u was? Jak w szkole?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ :D