Nie byłam smutna ani zła, po prostu… zawiedziona. W mojej
głowie przedstawiały się obrazy idealnej rodziny a on wykręca taki numer.
Widocznie rola ojca go przerasta, ale nie tylko on jest młodym rodzicem. Ja nie
miałam innego wyboru jak szybko dorośleć i się usamodzielnić. Nareszcie
zaparkowałam przed przedszkolem i wysiadłam z samochodu. Spojrzałam na zegarek
i zobaczyłam, że jestem wcześniej niż zwykle, więc zamknęłam pojazd i ruszyłam
do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a Grace, dyrektorka i sekretarka w jednym,
wyjrzała zza lady i guzikiem zezwoliła mi na wejście.
-Dzień dobry panno McLaughter.
-Witam. Zajęcia jeszcze trwają?
-Tak, jeszcze jakieś kilka minut.
-Dobrze to ja zaczekam.
-Oczywiście. Jak tam w pracy?
-Um, dobrze, dziękuję.
Kobieta średniego wieku uśmiechnęła się a wokół jej
zielonych oczu pojawiły się lekkie zmarszczki.
-Christopher to naprawdę cudowne dziecko. Grzeczne,
posłuszne i bardzo towarzyskie.
-Miło mi to słyszeć.
-Jestem dumna z
takich wychowanków a czasy się zmieniają i dzieci zaczynają być bardziej
niegrzeczne.
Niezbyt interesowała mnie taka rozmowa, ale nie chce być
nie uprzejma, więc lepiej będę to kontynuować.
-Chris to idealne pierwsze dziecko, myślałam, że będzie o
wiele gorzej z jego wychowaniem. Jedyny problem to nie chęć do jedzenia.
Próbowałam już chyba wszystkiego.
-Każdy malec przechodzi różne, że tak powiem, nie chcianki.
Mój synek nie cierpiał się myć a córeczka nienawidziła chodzenia w sukienkach
czy spódnicach. Z czasem z tego wyrośli, więc i Christopher z tego wyrośnie.
-Um, mam nadzieję.
Po chwili drzwi sali się otworzyły i wyszła z nich
opiekunka.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Mogę zabrać już Christophera?
-Oczywiście, zaraz go zawołam.
Młoda kobieta wróciła do miejsca z jakiego wyszła a po
chwili przyprowadziła Chrisa.
-Mama!
-Cześć skarbie!
Mały wskoczył mi na ręce i mocno się przytulił.
-Byłeś grzeczny?
-Tiak!
Wykrzyknął entuzjastycznie i zaczął bawić się moim
naszyjnikiem.
-No dobrze a teraz powiedz ładnie do widzenia i jedziemy
do domku.
-Do widzenia!
Pomachał małą rączką.
-Do widzenia.
-Do widzenia panno McLaughter. Do widzenia Chris.
Po kilkunastu minutach byliśmy w domu. Ostatnie
sierpniowe upały dawał o sobie znać, więc wpadłam na wspaniały pomysł.
-Kochanie może pojedziemy na plażę?
-Plaza?
-Tak, zjemy sobie obiad na plaży.
-Tiak!
-Będziesz się kąpać w oceanie?
-Tiak! Ty tes!
-Ja też mam się kąpać z tobą?
-Tiak!
-No to chodź, trzeba założyć strój kąpielowy i przebrać
się.
Wzięłam małego na ręce i zaniosłam do jego pokoju, gdzie
nałożyłam mu kąpielówki i ubrałam w krótkie czerwone spodenki i białą koszulkę.
Nałożyłam jeszcze sandałki na nóżki.
-Masz tutaj torbę i powrzucaj zabawki jakimi będziemy się
bawić.
-Dobse.
-Ja idę założyć swój strój kąpielowy.
Udałam się do swojego pokoju i wzięłam lekki prysznic po
czym nałożyłam błękitne, dwuczęściowe bikini i poprzednią białą sukienkę w
kwiaty. Kiedy byłam gotowa poszłam do kuchni i spakowałam trochę jedzenia w
koszyk, który później postawiłam przy drzwiach. Koc i dwa ręczniki wylądowały
obok. Zaraz przyszedł Chris z spakowaną torbą i mogliśmy zanieść wszystko do
samochodu. Na szczęście nie mieliśmy aż tak daleko, więc podróż minęła szybko
ze śpiewem piosenek, które leciały w radio. Zaparkowałam na parkingu i zabrałam
nasze rzeczy z bagażnika. Plaża była prawie pusta. Chodziło po niej kilkoro
ludzi a w wodzie bawiły się dzieci. Mój synek zaśmiał się ochoczo i zeszliśmy
betonowymi schodkami z klifu. Prawie przy samym brzegu rozłożyliśmy koc i
popędziliśmy do wody. Mały skakał, piszczał i śmiał się w niebogłosy. Wyglądał
na strasznie szczęśliwego przez co ja mogłam zapomnieć o głupim incydencie z
Zayn’em. Po jakiejś godzinie szalenia w wodzie i bawienia się na pisaku, w
końcu usiedliśmy na kocu. Mały telepał się z zimna, więc szczelnie okryłam go
ręcznikiem i usadziłam sobie pomiędzy nogami przez co mógł oprzeć się o moją
klatkę piersiową. Kiedy zjedliśmy, ułożyliśmy się wygodnie na kocu i leżeliśmy.
Nie minęło pół godziny błogiego spokoju, gdy nagle mój telefon się rozdzwonił.
-Halo?
-Cześć kochanie.
-Cześć mamuś.
-Co tam u was?
-Jestem z Chrisem na plaży i odpoczywamy.
-Ooo. Daj go do telefonu jak możesz.
-Oczywiście.
-Słońce, babcia dzwoni chcesz porozmawiać?
-Tiak!
Ochoczo wziął komórkę i rozmawiali przez parę minut aż
mały oddał mi telefon.
-A właśnie mamuś. Zapraszam na urodziny Chrisa, które
będą w przyszły piątek.
-Ooo, to już za tydzień, świetnie.
-Jak będziesz rozmawiać z Erin to przekaż jej
zaproszenie.
-Oczywiście.
-A co tam u was?
-Mamusiu?
Przerwał nam Chris i spojrzał na mnie z miną małego kociaka.
-Tak skarbie?
-Mogę iść się pobawić w piasku?
-Możesz oczywiście, tylko nie wchodź do wody.
-Dobse.
-No u nas dobrze, trochę pogoda nam się popsuła. Mamy
wolne już od tego weekendu.
-Ooo, to świetnie.
Na ile?
-Ja mam trzy tygodnie a tata dwa.
-No to fajnie.
-Gdzie jest Zayn?
-Um, jest… jest na próbie. Wiesz jak to zespół…
Zaśmiałam się lekko zasmucona, że właśnie okłamałam swoją
mamę, ale gdyby znała prawdę to by się zdenerwowała, albo zaczęła niepotrzebnie
martwić.
-Rozumiem. Co planujesz kupić małemu?
Szybka zmiana tematu? Chyba wie, że coś jest nie tak.
-Um, no w sumie się jeszcze nie zastanawiałam.
-No ja już mam dylemat.
Zaśmiała się, ale mi jednak nie było do śmiechu.
-No dobrze, będę już kończyć bo czas wracać do domu.
-Dobrze kochane. Całuję was mocno i czekam z
niecierpliwością na piątek. Pewnie i tak przyjedziemy wcześniej, może we wtorek
albo srodę.
-Ooo, byłoby fajnie tylko gdzie my się pomieścimy?
-No tak, zapomniałam, że Zayn z tobą mieszka a i tak masz
małe mieszkanie.
-No nic nie martw się, na pewno coś wymyślimy. Erin może
spać ze swoim siostrzeńcem, przecież Chris ma spore łóżko.
-Nie ma co się martwić na zapas. Pogadamy jak
przyjedziemy. Trzymajcie się. Buśka pa.
-No wy też. Pozdrów tatę! A i zadzwoń jak będziecie
wyjeżdżać!
-Oczywiście.
-Kocham was. Paa!
Kiedy się rozłączyłyśmy poszłam do synka i razem
zrobiliśmy ładny zamek z piasku. Kiedy Chris zaczął przecierać oczka
postanowiłam wrócić do domu. Pozbierałam nasze wszystkie rzeczy i udaliśmy się
do samochodu. Podczas jazdy mały zasnął więc kiedy byliśmy na miejscu na
początku zabrałam wszystko z bagażnika i podeszłam do drzwi, które o dziwo były
otwarte.
-Rose?
Usłyszałam męski głos dochodzący z kuchni. Zayn.
-Nie, to tylko włamywacz.
Chłopak zaraz do mnie przybiegł i spojrzał dziwnym
wzrokiem.
-Gdzie Chris?
-W samochodzie, śpi.
-To ja pójdę po niego.
-Jak chcesz.
Zayn poszedł po synka i położył go wygodnie na kanapie a
ja w tym czasie ogarnęłam wszystkie rzeczy, które przyniosłam.
-Jesteś zła?
-Nie.
-Przecież widzę.
-Nie jestem zła tylko smutna.
Chłopak objął mnie w pasie i spojrzał w moje oczy.
-Planuję niespodziankę, więc nie powiem Ci gdzie byłem
ani co robiłem.
-Mogłeś mnie uprzedzić.
-Przepraszam, myślałem nad tym zbyt długo a jak się już
namyśliłem to…
-Nie ważne. Jestem trochę zmęczona bo wiesz… miałam
cudowne popołudnie z Chris’em.
-Co robiliście?
-Zamki z piasku.
Wyplątałam się z jego uścisku i wyminęłam zanim zdążył
cokolwiek powiedzieć. Denne to jego wytłumaczenie, myślałam, że wymyśli coś
lepszego. Phi, niespodzianka, też mi coś. Zdążyłam wziąć prysznic jak
Christopher się obudził, więc szybko nałożyłam bieliznę i luźną koszulkę po
czym poszłam zrobić mu kolację.
-Misiu już wstałeś?
-Tiak.
Wzięłam małego na ręce a on przeciągle ziewnął i wtulił
się w zagłębienie na mojej szyi.
-Zjesz coś?
-Nje.
-A może jednak?
-Tata zrobił naleśniki!
Krzyknął Zayn i przyszedł do salonu ubrany w fartuszek a
na włosach miał odrobinki mąki. Chris zaśmiał się i prawie, że zeskoczył do
niego.
-Tata! Dzie byłeees?
-Za górami, za lasami w małym domku pod drzewami…
Zaśmiali się oboje. Myśli, że kolacją mnie przekupi czy
już zeszliśmy z tematu „zapomniał o naszej umowie i udawał, że coś załatwia” i
po prostu robi kolację dla synka? Mężczyźni. Zawsze trudno ich rozgryźć.
-To co, chcesz naleśnika?
-Nje.
-Jak nie zjesz to tata będzie smutny.
Chłopak zrobił smutną minę a malec spojrzał na mnie i
znowu na tatę i szeroko się uśmiechnął.
-Dobse, ale nie smuć się jus.
Zayn ucałował go w czubek głowy i razem poszli do kuchni.
Krzyknęłam, żeby go później wykąpał i ułożył do snu a sama wróciłam do pokoju. Założyłam
krótkie spodenki i rozczesałam włosy po czym usiadłam na łóżku. Na zegarku była
19.37 co oznaczało, że na spanie jest zbyt wcześnie. Kiedy w swoich nozdrzach
poczułam zapach naleśników od razu mnie zemdliło. Powstrzymałam chęć
zwymiotowania, wstałam i podeszłam do półki z książkami. Tytuł „Na zawsze
martwy” rzucił mi się w oczy. Harris Charlaine to jedna z moich ulubionych
pisarek opowieści fantasy. Uśmiechnęłam się na wspomnienie okoliczności kiedy
ją dostałam.
~~
-Rosalie! Rose!
-Co?
-O, tutaj jesteś.
-Siedzę tu już prawie godzinę bo taka była umowa.
-Przepraszam skarbie, znow…
-Oszczędź sobie tego.
-Nie dałaś mi dokończyć.
-I co z tego?
-No chodź nie gniewaj się.
-Nigdzie nie idę.
-Proszę.
-Twoja praca była zawsze najważniejsza, więc niech tak
zostanie. W sumie to nawet nie wiem po co tyle czekałam…
-Przecież są twoje urodziny, miałaś wybrać sobie prezent.
-Nie mam ochoty już na to, chce do domu.
-Rose…
-Nie mamo, była umowa. Spóźniłaś się, więc nici tego. Idę do domu. Narka.
-Rosalie! Rosalie!
-NIE!
Przyspieszyłam tępo kroków, aż w końcu zaczęłam biec.
Zdyszana zatrzymałam się przed budynkiem. W środku jak zwykle pusto. Ojciec w
pracy, Erin u koleżanki, mama… wrr teraz to nie obchodzi mnie gdzie jest.
Beznadziejne urodziny. Z resztą czy kiedykolwiek były udane? Zawsze coś musiało
wypaść. Przesiedziałam dobrą godzinę przed TV kiedy usłyszałam, że ktoś
przyszedł. Może to złodziej? Proszę, weź mnie! Weź mnie!
-Rose…?
-Abonent jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon. Spróbuj
zadzwonić później. Tit, tit, tit, tit….
-Nie wygłupiaj się, proszę. Zobacz co dla ciebie mam.
-Jeśli to znowu żelki to wiedź, ze niestety nie mam na
nie ochoty.
-Jeśli nie chcesz zobaczyć prezentu urodzinowego to nie…
Twój wybór.
Będę twarda. Będę twarda. Nie pójdę.
-Co to?
Podskoczyłam w miejscu i zerwałam się na równe nogi by po
chwili stać przy swojej rodzicielce.
-Sama zobacz.
Podała nieduży pakunek. Zerwałam z niego papier upominkowy
i dostałam się do środka.
-Książka!
-Książka. Ta co się do niej śliniłaś.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko kiedy zawisłam na jej
szyi, całując delikatny policzek.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Kocham Cię mamuś.
-Ja Ciebie też skarbie i przepraszam.
-Za co?
-Że się spóźniłam.
-Spóźniłaś się? Kiedy?
Zaczęłyśmy się śmiać w niebo głosy a później poszłyśmy na
gorącą czekoladę do kawiarni.
~~
-Kocham Cię mamuś.
Wyszeptałam do siebie i usiadłam z książką na łóżku.
Powoli i bardzo delikatnie otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam się w niej
zagłębiać. Mimo iż czytałam ją już tyle razy, nadal odkrywam w niej wcześniej
nie zauważone wątki.
_________________________________________
Heeyo, kochani!
Jak widać wróciłam. Od razu mówię, że
nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział.
Zrobiło mi się smutno, że musicie tyle czekać a
to może przecież wpłynąć na was.
Co jeśli odechce się wam czytania tego...?
Strach pomyśleć...
Także tego, jest rozdział i na drugim opowiadaniu,
więc serdecznie zapraszam.
Pozdrawiam was :*****
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D
Szczerze to jak poszli na tą plażę to myślałam,że coś się stanie małemu,zniknie jej z oczu itp.,a potem jak pozwoliła mu się pobawić to już na serio myślałam że gdzieś zginie,albo ktoś go porwie,ale na szczęście nic się nie stało :) Ciekawe co to za niespodzianka,którą Zayn przygotowuje? :) Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!
OdpowiedzUsuńMogłabyś pisać troszkę dłuższe rozdziały, a tak po za tym nie ma się czego uczepić. Nie powiem, że w którymś momencie prawie się nie popłakałam, ale no! Twój blog i opowiadanie jest najlepszym jakie w swoim życiu czytałam! Na prawdę!
Kocham cię!
Kocham twojego bloga!
Kocham twoje opowiadanie!
I co tu więcej pisać...
No nic, życzę ci weny i pozdrawiam ^^ :*
Twój też jest krótszy niż inne. Ale za to zajebisty. <33 Też bym chciała tak pisać.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: Kocham Cię, hehe :*
OdpowiedzUsuńRozdział przecudowny! Jak dobrze, że od razu go przeczytałam. Będzie mi się lepiej spało :D
Jestem pod mega wrażeniem, że piszesz takie SŁODKIE akcje! To pewnie przez Łukasza :)
Fajnie, że dałaś wspomnienie. Troszkę się w tym fragmencie pogubiłam, ale okej. Ja zawsze coś nawalę xD
Jestem ciekawa co za niespodzianka. Mówiłaś mi o niej? Chyba tak, ale to pominę :*
Ciuciek <3
Omg ! Wczoraj bylam na urodzinach kolezanki i nie weszlam patrze dzis i jest ! Szczescie nie pojete ! Patrze na wyswietlacz telefonu i pisk pomieszany ze smiechem wszyscy na mnie w salonie w tej chwili patrza na mnie jak na chora psychicznie, ale to nic nowego !
OdpowiedzUsuńDobra koniec o mnie :) rozdzial jest cudny :* myslalam ze Chris'a ktos porwie xd serio ! Albo sobie cos zrobi jak poszedl sam bawic sie do piasku xd nie wiem co sie ze mna dzieje ani tez co dzieje sie z moja najukochansza para w tym opowiadaniu ! No grrr ... Zayn zrob kolacje ze swiecami i oby powod Twojego egotycznego zachowania byl tego wszystkiego warty, bo jak nie to sie do Ciebie przejde !
Troche smuci mnie to, ze dawno nie bylo, ale jak mowilam bede czekac tyle ile trzeba wazne bys nie zawieszala i nie rezygnowala z pisania <3 czekam nn, zycze duuzo weny i czasu i pozdrawiam :* kocham Cie tygrysie :* :* <33
śliczny rozdział ;) cudnie piszesz...będę czekała na następny...mam nadzieję,że z tą niespodzianką to Zayn nie kłamał ;)
OdpowiedzUsuńFirst of all : nie odejdziemy <3
OdpowiedzUsuń2. CO kombinuje Zayn? Czemu ich tak wystawia?
3. Chris jest słoooodki ^^
4. Buziaki kochana :***
Pojawił się nowy rozdział. Zapraszam :*
OdpowiedzUsuńDo tego służy "SPAM"
UsuńDla wiadomości innych od razu. Takie komentarze zostaną usunięte.
Amen.
Super!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam http://muzykaviktorii.blogspot.com/