niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 38 ♥


Nie byłam smutna ani zła, po prostu… zawiedziona. W mojej głowie przedstawiały się obrazy idealnej rodziny a on wykręca taki numer. Widocznie rola ojca go przerasta, ale nie tylko on jest młodym rodzicem. Ja nie miałam innego wyboru jak szybko dorośleć i się usamodzielnić. Nareszcie zaparkowałam przed przedszkolem i wysiadłam z samochodu. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jestem wcześniej niż zwykle, więc zamknęłam pojazd i ruszyłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a Grace, dyrektorka i sekretarka w jednym, wyjrzała zza lady i guzikiem zezwoliła mi na wejście.
-Dzień dobry panno McLaughter.
-Witam. Zajęcia jeszcze trwają?
-Tak, jeszcze jakieś kilka minut.
-Dobrze to ja zaczekam.
-Oczywiście. Jak tam w pracy?
-Um, dobrze, dziękuję.
Kobieta średniego wieku uśmiechnęła się a wokół jej zielonych oczu pojawiły się lekkie zmarszczki.
-Christopher to naprawdę cudowne dziecko. Grzeczne, posłuszne i bardzo towarzyskie.
-Miło mi to słyszeć.
-Jestem  dumna z takich wychowanków a czasy się zmieniają i dzieci zaczynają być bardziej niegrzeczne.
Niezbyt interesowała mnie taka rozmowa, ale nie chce być nie uprzejma, więc lepiej będę to kontynuować.
-Chris to idealne pierwsze dziecko, myślałam, że będzie o wiele gorzej z jego wychowaniem. Jedyny problem to nie chęć do jedzenia. Próbowałam już chyba wszystkiego.
-Każdy malec przechodzi różne, że tak powiem, nie chcianki. Mój synek nie cierpiał się myć a córeczka nienawidziła chodzenia w sukienkach czy spódnicach. Z czasem z tego wyrośli, więc i Christopher z tego wyrośnie.
-Um, mam nadzieję.
Po chwili drzwi sali się otworzyły i wyszła z nich opiekunka.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Mogę zabrać już Christophera?
-Oczywiście, zaraz go zawołam.
Młoda kobieta wróciła do miejsca z jakiego wyszła a po chwili przyprowadziła Chrisa.
-Mama!
-Cześć skarbie!
Mały wskoczył mi na ręce i mocno się przytulił.
-Byłeś grzeczny?
-Tiak!
Wykrzyknął entuzjastycznie i zaczął bawić się moim naszyjnikiem.
-No dobrze a teraz powiedz ładnie do widzenia i jedziemy do domku.
-Do widzenia!
Pomachał małą rączką.
-Do widzenia.
-Do widzenia panno McLaughter. Do widzenia Chris.
Po kilkunastu minutach byliśmy w domu. Ostatnie sierpniowe upały dawał o sobie znać, więc wpadłam na wspaniały pomysł.
-Kochanie może pojedziemy na plażę?
-Plaza?
-Tak, zjemy sobie obiad na plaży.
-Tiak!
-Będziesz się kąpać w oceanie?
-Tiak! Ty tes!
-Ja też mam się kąpać z tobą?
-Tiak!
-No to chodź, trzeba założyć strój kąpielowy i przebrać się.
Wzięłam małego na ręce i zaniosłam do jego pokoju, gdzie nałożyłam mu kąpielówki i ubrałam w krótkie czerwone spodenki i białą koszulkę. Nałożyłam jeszcze sandałki na nóżki.
-Masz tutaj torbę i powrzucaj zabawki jakimi będziemy się bawić.
-Dobse.
-Ja idę założyć swój strój kąpielowy.
Udałam się do swojego pokoju i wzięłam lekki prysznic po czym nałożyłam błękitne, dwuczęściowe bikini i poprzednią białą sukienkę w kwiaty. Kiedy byłam gotowa poszłam do kuchni i spakowałam trochę jedzenia w koszyk, który później postawiłam przy drzwiach. Koc i dwa ręczniki wylądowały obok. Zaraz przyszedł Chris z spakowaną torbą i mogliśmy zanieść wszystko do samochodu. Na szczęście nie mieliśmy aż tak daleko, więc podróż minęła szybko ze śpiewem piosenek, które leciały w radio. Zaparkowałam na parkingu i zabrałam nasze rzeczy z bagażnika. Plaża była prawie pusta. Chodziło po niej kilkoro ludzi a w wodzie bawiły się dzieci. Mój synek zaśmiał się ochoczo i zeszliśmy betonowymi schodkami z klifu. Prawie przy samym brzegu rozłożyliśmy koc i popędziliśmy do wody. Mały skakał, piszczał i śmiał się w niebogłosy. Wyglądał na strasznie szczęśliwego przez co ja mogłam zapomnieć o głupim incydencie z Zayn’em. Po jakiejś godzinie szalenia w wodzie i bawienia się na pisaku, w końcu usiedliśmy na kocu. Mały telepał się z zimna, więc szczelnie okryłam go ręcznikiem i usadziłam sobie pomiędzy nogami przez co mógł oprzeć się o moją klatkę piersiową. Kiedy zjedliśmy, ułożyliśmy się wygodnie na kocu i leżeliśmy. Nie minęło pół godziny błogiego spokoju, gdy nagle mój telefon się rozdzwonił.
-Halo?
-Cześć kochanie.
-Cześć mamuś.
-Co tam u was?
-Jestem z Chrisem na plaży i odpoczywamy.
-Ooo. Daj go do telefonu jak możesz.
-Oczywiście.
-Słońce, babcia dzwoni chcesz porozmawiać?
-Tiak!
Ochoczo wziął komórkę i rozmawiali przez parę minut aż mały oddał mi telefon.
-A właśnie mamuś. Zapraszam na urodziny Chrisa, które będą w przyszły piątek.
-Ooo, to już za tydzień, świetnie.
-Jak będziesz rozmawiać z Erin to przekaż jej zaproszenie.
-Oczywiście.
-A co tam u was?
-Mamusiu?
Przerwał nam Chris i spojrzał na mnie z miną małego kociaka.
-Tak skarbie?
-Mogę iść się pobawić w piasku?
-Możesz oczywiście, tylko nie wchodź do wody.
-Dobse.
-No u nas dobrze, trochę pogoda nam się popsuła. Mamy wolne już od tego weekendu.
 -Ooo, to świetnie. Na ile?
-Ja mam trzy tygodnie a tata dwa.
-No to fajnie.
-Gdzie jest Zayn?
-Um, jest… jest na próbie. Wiesz jak to zespół…
Zaśmiałam się lekko zasmucona, że właśnie okłamałam swoją mamę, ale gdyby znała prawdę to by się zdenerwowała, albo zaczęła niepotrzebnie martwić.
-Rozumiem. Co planujesz kupić małemu?
Szybka zmiana tematu? Chyba wie, że coś jest nie tak.
-Um, no w sumie się jeszcze nie zastanawiałam.
-No ja już mam dylemat.
Zaśmiała się, ale mi jednak nie było do śmiechu.
-No dobrze, będę już kończyć bo czas wracać do domu.
-Dobrze kochane. Całuję was mocno i czekam z niecierpliwością na piątek. Pewnie i tak przyjedziemy wcześniej, może we wtorek albo srodę.
-Ooo, byłoby fajnie tylko gdzie my się pomieścimy?
-No tak, zapomniałam, że Zayn z tobą mieszka a i tak masz małe mieszkanie.
-No nic nie martw się, na pewno coś wymyślimy. Erin może spać ze swoim siostrzeńcem, przecież Chris ma spore łóżko.
-Nie ma co się martwić na zapas. Pogadamy jak przyjedziemy. Trzymajcie się. Buśka pa.
-No wy też. Pozdrów tatę! A i zadzwoń jak będziecie wyjeżdżać!
-Oczywiście.
-Kocham was. Paa!
Kiedy się rozłączyłyśmy poszłam do synka i razem zrobiliśmy ładny zamek z piasku. Kiedy Chris zaczął przecierać oczka postanowiłam wrócić do domu. Pozbierałam nasze wszystkie rzeczy i udaliśmy się do samochodu. Podczas jazdy mały zasnął więc kiedy byliśmy na miejscu na początku zabrałam wszystko z bagażnika i podeszłam do drzwi, które o dziwo były otwarte.
-Rose?
Usłyszałam męski głos dochodzący z kuchni. Zayn.
-Nie, to tylko włamywacz.
Chłopak zaraz do mnie przybiegł i spojrzał dziwnym wzrokiem.
-Gdzie Chris?
-W samochodzie, śpi.
-To ja pójdę po niego.
-Jak chcesz.
Zayn poszedł po synka i położył go wygodnie na kanapie a ja w tym czasie ogarnęłam wszystkie rzeczy, które przyniosłam.
-Jesteś zła?
-Nie.
-Przecież widzę.
-Nie jestem zła tylko smutna.
Chłopak objął mnie w pasie i spojrzał w moje oczy.
-Planuję niespodziankę, więc nie powiem Ci gdzie byłem ani co robiłem.
-Mogłeś mnie uprzedzić.
-Przepraszam, myślałem nad tym zbyt długo a jak się już namyśliłem to…
-Nie ważne. Jestem trochę zmęczona bo wiesz… miałam cudowne popołudnie z Chris’em.
-Co robiliście?
-Zamki z piasku.
Wyplątałam się z jego uścisku i wyminęłam zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. Denne to jego wytłumaczenie, myślałam, że wymyśli coś lepszego. Phi, niespodzianka, też mi coś. Zdążyłam wziąć prysznic jak Christopher się obudził, więc szybko nałożyłam bieliznę i luźną koszulkę po czym poszłam zrobić mu kolację.
-Misiu już wstałeś?
-Tiak.
Wzięłam małego na ręce a on przeciągle ziewnął i wtulił się w zagłębienie na mojej szyi.
-Zjesz coś?
-Nje.
-A może jednak?
-Tata zrobił naleśniki!
Krzyknął Zayn i przyszedł do salonu ubrany w fartuszek a na włosach miał odrobinki mąki. Chris zaśmiał się i prawie, że zeskoczył do niego.
-Tata! Dzie byłeees?
-Za górami, za lasami w małym domku pod drzewami…
Zaśmiali się oboje. Myśli, że kolacją mnie przekupi czy już zeszliśmy z tematu „zapomniał o naszej umowie i udawał, że coś załatwia” i po prostu robi kolację dla synka? Mężczyźni. Zawsze trudno ich rozgryźć.
-To co, chcesz naleśnika?
-Nje.
-Jak nie zjesz to tata będzie smutny.
Chłopak zrobił smutną minę a malec spojrzał na mnie i znowu na tatę i szeroko się uśmiechnął.
-Dobse, ale nie smuć się jus.
Zayn ucałował go w czubek głowy i razem poszli do kuchni. Krzyknęłam, żeby go później wykąpał i ułożył do snu a sama wróciłam do pokoju. Założyłam krótkie spodenki i rozczesałam włosy po czym usiadłam na łóżku. Na zegarku była 19.37 co oznaczało, że na spanie jest zbyt wcześnie. Kiedy w swoich nozdrzach poczułam zapach naleśników od razu mnie zemdliło. Powstrzymałam chęć zwymiotowania, wstałam i podeszłam do półki z książkami. Tytuł „Na zawsze martwy” rzucił mi się w oczy. Harris Charlaine to jedna z moich ulubionych pisarek opowieści fantasy. Uśmiechnęłam się na wspomnienie okoliczności kiedy ją dostałam.

~~
-Rosalie! Rose!
-Co?
-O, tutaj jesteś.
-Siedzę tu już prawie godzinę bo taka była umowa.
-Przepraszam skarbie, znow…
-Oszczędź sobie tego.
-Nie dałaś mi dokończyć.
-I co z tego?
-No chodź nie gniewaj się.
-Nigdzie nie idę.
-Proszę.
-Twoja praca była zawsze najważniejsza, więc niech tak zostanie. W sumie to nawet nie wiem po co tyle czekałam…
-Przecież są twoje urodziny, miałaś wybrać sobie prezent.
-Nie mam ochoty już na to, chce do domu.
-Rose…
-Nie mamo, była umowa. Spóźniłaś się, więc nici  tego. Idę do domu. Narka.
-Rosalie! Rosalie!
-NIE!
Przyspieszyłam tępo kroków, aż w końcu zaczęłam biec. Zdyszana zatrzymałam się przed budynkiem. W środku jak zwykle pusto. Ojciec w pracy, Erin u koleżanki, mama… wrr teraz to nie obchodzi mnie gdzie jest. Beznadziejne urodziny. Z resztą czy kiedykolwiek były udane? Zawsze coś musiało wypaść. Przesiedziałam dobrą godzinę przed TV kiedy usłyszałam, że ktoś przyszedł. Może to złodziej? Proszę, weź mnie! Weź mnie!
-Rose…?
-Abonent jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon. Spróbuj zadzwonić później. Tit, tit, tit, tit….
-Nie wygłupiaj się, proszę. Zobacz co dla ciebie mam.
-Jeśli to znowu żelki to wiedź, ze niestety nie mam na nie ochoty.
-Jeśli nie chcesz zobaczyć prezentu urodzinowego to nie… Twój wybór.
Będę twarda. Będę twarda. Nie pójdę.
-Co to?
Podskoczyłam w miejscu i zerwałam się na równe nogi by po chwili stać przy swojej rodzicielce.
-Sama zobacz.
Podała nieduży pakunek. Zerwałam z niego papier upominkowy i dostałam się do środka.
-Książka!
-Książka. Ta co się do niej śliniłaś.
Kobieta uśmiechnęła się szeroko kiedy zawisłam na jej szyi, całując delikatny policzek.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Kocham Cię mamuś.
-Ja Ciebie też skarbie i przepraszam.
-Za co?
-Że się spóźniłam.
-Spóźniłaś się? Kiedy?
Zaczęłyśmy się śmiać w niebo głosy a później poszłyśmy na gorącą czekoladę do kawiarni.
~~

-Kocham Cię mamuś.
Wyszeptałam do siebie i usiadłam z książką na łóżku. Powoli i bardzo delikatnie otworzyłam pierwszą stronę i zaczęłam się w niej zagłębiać. Mimo iż czytałam ją już tyle razy, nadal odkrywam w niej wcześniej nie zauważone wątki.


_________________________________________
Heeyo, kochani! 
Jak widać wróciłam. Od razu mówię, że
nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział. 
Zrobiło mi się smutno, że musicie tyle czekać a
to może przecież wpłynąć na was.
Co jeśli odechce się wam czytania tego...?
Strach pomyśleć...
Także tego, jest rozdział i na drugim opowiadaniu, 
więc serdecznie zapraszam.
Pozdrawiam was :*****

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D

10 komentarzy:

  1. Szczerze to jak poszli na tą plażę to myślałam,że coś się stanie małemu,zniknie jej z oczu itp.,a potem jak pozwoliła mu się pobawić to już na serio myślałam że gdzieś zginie,albo ktoś go porwie,ale na szczęście nic się nie stało :) Ciekawe co to za niespodzianka,którą Zayn przygotowuje? :) Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział!
    Mogłabyś pisać troszkę dłuższe rozdziały, a tak po za tym nie ma się czego uczepić. Nie powiem, że w którymś momencie prawie się nie popłakałam, ale no! Twój blog i opowiadanie jest najlepszym jakie w swoim życiu czytałam! Na prawdę!
    Kocham cię!
    Kocham twojego bloga!
    Kocham twoje opowiadanie!
    I co tu więcej pisać...
    No nic, życzę ci weny i pozdrawiam ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twój też jest krótszy niż inne. Ale za to zajebisty. <33 Też bym chciała tak pisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po pierwsze: Kocham Cię, hehe :*
    Rozdział przecudowny! Jak dobrze, że od razu go przeczytałam. Będzie mi się lepiej spało :D
    Jestem pod mega wrażeniem, że piszesz takie SŁODKIE akcje! To pewnie przez Łukasza :)
    Fajnie, że dałaś wspomnienie. Troszkę się w tym fragmencie pogubiłam, ale okej. Ja zawsze coś nawalę xD
    Jestem ciekawa co za niespodzianka. Mówiłaś mi o niej? Chyba tak, ale to pominę :*
    Ciuciek <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg ! Wczoraj bylam na urodzinach kolezanki i nie weszlam patrze dzis i jest ! Szczescie nie pojete ! Patrze na wyswietlacz telefonu i pisk pomieszany ze smiechem wszyscy na mnie w salonie w tej chwili patrza na mnie jak na chora psychicznie, ale to nic nowego !
    Dobra koniec o mnie :) rozdzial jest cudny :* myslalam ze Chris'a ktos porwie xd serio ! Albo sobie cos zrobi jak poszedl sam bawic sie do piasku xd nie wiem co sie ze mna dzieje ani tez co dzieje sie z moja najukochansza para w tym opowiadaniu ! No grrr ... Zayn zrob kolacje ze swiecami i oby powod Twojego egotycznego zachowania byl tego wszystkiego warty, bo jak nie to sie do Ciebie przejde !
    Troche smuci mnie to, ze dawno nie bylo, ale jak mowilam bede czekac tyle ile trzeba wazne bys nie zawieszala i nie rezygnowala z pisania <3 czekam nn, zycze duuzo weny i czasu i pozdrawiam :* kocham Cie tygrysie :* :* <33

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczny rozdział ;) cudnie piszesz...będę czekała na następny...mam nadzieję,że z tą niespodzianką to Zayn nie kłamał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. First of all : nie odejdziemy <3
    2. CO kombinuje Zayn? Czemu ich tak wystawia?
    3. Chris jest słoooodki ^^
    4. Buziaki kochana :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Pojawił się nowy rozdział. Zapraszam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tego służy "SPAM"
      Dla wiadomości innych od razu. Takie komentarze zostaną usunięte.
      Amen.

      Usuń
  9. Super!!!

    Zapraszam http://muzykaviktorii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz! To ważne dla mnie :*****