-Co ty tu robisz ? Wyjechałaś przecież.
-Tak się jakoś złożyło.
-Nie sądziłam, że lubisz dzieci. Sama proponowałaś mi
aborcje…
-Te kilka lat mnie odmieniło.
-Rozumiem.
-Tsa.
-No to fajnie, że Chris będzie miał taką fajna opiekunkę.
– spojrzałam na synka
-Ja też się cieszę.
W rozmowie wszystko ustaliłyśmy a Lilly miała zacząć od
jutra. Po rozmowie wymieniłyśmy się numerami telefonów i pożegnałyśmy się.
Wzięłam synka za rączkę i udaliśmy się do wyjścia.
-Chyba za długo zejdzie nam kolacja do zrobienia w domu.
Idziemy coś zjeść w restauracji ?
-Ciastoo !
-Na deser zamówimy ciasto. – uśmiechnęłam się
Po kilkunastu minutach zaparkowałam przed restauracją i
ruszyliśmy do wejścia.
-Witamy w Maishle Desert.
-Stolik dla dwóch osób, poproszę.
-Dla dwóch nie ma już.
-A dla trzech ?
-Um, tak.
-Wiec niech będzie.
Usiedliśmy i nie wiedziałam co chciałabym zjeść.
-Co zjesz Chris ?
-Nje wjem.
-Ja też nie wiem… Może Lasagne ?
-Cio to ?
-Płaty makaronu z sosami i mięsem.
-Nje.
-Czemu ? Jadłeś jak babcia zrobiła.
-Nje ce.
-No to spaghetti ?
-Nje.
-Chris musisz coś zjeść, kelner zaraz przyjdzie i powiesz
mu co chcesz.
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Co podać ?
-Ja poproszę mix ze świerzych sałat i szklankę lemoniady.
-Dobrze. Coś jeszcze ?
-Chris wiesz już co zjesz ?
-Nje.
-Wiec poproszę szklankę soku pomarańczowego i pierś z
kurczaka z ryżem i sałatą tylko jeśli można jakąś małą porcję.
-Dobrze.
-Dziękuję.
-Jeśli zawsze będziesz tak kombinował Chris to następnym
razem nie przyjedziemy do restauracji.
-Ciastoo !
-Jak zjesz kolacje.
-Telas !
-Zamówimy ciasto jak zjesz kolację.
Po chwili dostaliśmy zamówienie. Oczywiście nie obeszło
się bez marudzenia małego bo nie chciał zjeść, ale w końcu zjadł i zamówiliśmy
deser. Po skończeniu zapłaciłam i wróciliśmy do domu. Opadłam bezsilnie na
kanapie i żałowałam, że nie mam masażysty. Jednak błogim odpoczynkiem nie
mogłam się nacieszyć, takie życie samotnej mamy. Musiałam zająć się synkiem.
Napuściłam wody do wanny i nalałam płynu. Dokładnie umyłam chłopca i zaczekałam
aż nachlapie się w wodzie. Osuszyłam go ręcznikiem i poszliśmy do salonu na
bajkę. Pobawiłam się jeszcze z Chrisem w salonie i położyłam go do łóżeczka
spać. Przeczytałam mu bajkę na dobranoc a gdy zasnął sama wzięłam gorącą kąpiel
i poszłam spać.
Następnego dnia już nie zaspaliśmy. Powoli wstałam z
łóżka i udałam się do łazienki. Opłukałam twarz i stanęłam przed lusterkiem.
Wyglądałam okropnie, zresztą jak zawsze, więc zrobiłam lekki makijaż składający
się z podkładu, lekkiego cienia, kreski pod oczy i różu na policzki. Ubrałam
się jak zwykle do pracy i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Po chwili
usłyszałam kroki Chrisa, który już wstał. Umyłam mu twarz i przeczesałam czarne
włoski stawiając delikatnie na żel. Ubrałam go w spodnie z szelkami i niebieską
koszulkę. Nałożyłam mu trampki i poszliśmy zjeść śniadanie po czym wspólnie
myliśmy zęby. Zawiozłam go do szkoły i razem poszłam do nauczycielki
powiadomić, że mojego synka będzie odbierać opiekunka. Ucałowałam go w główkę i
pojechałam do pracy. Większość czasu rozmyślałam co teraz robi i nie mogła się
skupić na pracy, ale na szczęście dzień był luźny.
-Nie martw się, przecież Lilly to twoja „przyjaciółka”.
-No wiem, wiem…
-Kawy ?
-To ja powinnam zaproponować.
-I tak zazwyczaj ja pytam – uśmiechną się
-Dzięki – wzięłam kubek z gorącą kawą
-Chyba ci ciężko samej.
-Nic nie mów, ja nie wiem jak niektóre kobiety mają czas
dla siebie i wyglądają tak… są takie zadbane, nie to co ja.
-Ale o co ci chodzi ?
-Zobacz jak wyglądam. Gruba, brzydka i jeszcze… ugh.
-Przestań ! Ja widzę szczupłą, piękną, młodą mamę z
brakiem czasu.
-Tsa, też tak chce to widzieć.
-Słuchaj, przestań tak mówić bo nabawisz się kompleksów
jeszcze większych a co dopiero będą ludzie mówić jak zobaczą dziecko z kobietą,
która wygląda jak anorektyczka hym ?
-Może i masz rację.
-Może to jest…
-Głębokie i szerokie. – zaśmiałam się
-No właśnie.
Chłopak podszedł bliżej mnie i mocno mnie przytulił. W
tym samym momencie ktoś wszedł do budynku i usłyszałam ten głos.
-Rose ?
-Um, Zayn – odsunęłam się od Patricka – Co ty tu robisz ?
Chłopak nic nie odpowiedział tylko spojrzał się tępo na
mnie i spuścił wzrok. Machnął ręką i wyszedł.
-Zayn, zaczekaj ! Zayn.
Chciałam wyjść za nim, ale dłoń Patricka mnie zatrzymała.
-Co ty ?
-Nie możesz teraz wyjść, jesteś w pracy.
-Ale… ale to…
-Nie pamiętasz, mówiłem ci o czymś nie ?
-No tak…
-No właśnie. Po pracy z nim porozmawiasz.
-Um, dobrze.
Wróciłam do swoich wcześniejszych zajęć. Po pracy szybko
wróciłam do domu. Byłam taka szczęśliwa gdy zobaczyłam tak wesołego Chrisa
bawiącego się z Lilly. Odetchnęłam z ulgą i przywitałam się z nimi.
-Mama !
-Czeeść skarbie. – wzięłam go na ręce – Jak było z Lilly
?
-Fajnie ! Byliśmy w palku i karmiliśmy kacki !
-Oo, no to super.
-Zrobiłam obiad, pewnie nie jecie w domu.
-No nie często, dzięki. – odstawiłam małego na podłogę. –
Jak ciebie nie było musiałam zrywać się wcześniej z pracy… Dobrze idę się
przebrać i zaraz przychodzę.
Przebrałam się w coś luźniejszego i wygodniejszego. W
lusterku znowu zobaczyłam tą nudną Rosalie i… przypomniała mi się sytuacja w
pracy. Musze do niego zadzwonić i wszystko wyjaśnić.
-Mm, co to za ładny zapach ?
-Zupa warzywna i zapiekanka warzywna.
-Oo warzywa, uwielbiam warzywa.
Jak zwykle musiałam „szantażować” Chrisa, żeby zjadł
trochę, ale udało się kiedy powiedziałam, że pojedziemy do taty. Pomogłam Lilly
posprzątać i chciałam z nią trochę porozmawiać, ale jej telefon zadzwonił i
musiała już iść.
~~*~~
Boże, co ja robię ?! Nie dam rady ! On jest zbyt dobry,
zbyt mały, zbyt delikatny, zbyt kochany. Takimi słowami na pewno sobie nie
pomogę, ale nie mam czasu. Muszę to zrobić jutro. To ostateczny termin, musi
się udać. Mam nadzieję, że… Nie na pewno mi tego nie wybaczy, ale jestem w
kropce. Wróciłam do swojego „domu” a raczej pokoju znajomych. Do jakiego stanu
ja się doprowadziłam, do czego mnie to doprowadziło. Straciłam rodzinę,
sprzedałam dom, uzależniłam się i jeszcze to… Musze jakoś się od tego uwolnić,
musi się udać. Otworzyłam dom kluczem bo jak zwykle nie było w nim nikogo.
Wzięłam szybką kąpiel i zamknęłam się w pokoju, czytając książkę, którą
dostałam od mamy a jeszcze jej nie przeczytałam. Nawet nie wiem kiedy moje
powieki zrobiły się ciężkie i zasnęłam.
~~*~~
Zabrałam małego i pojechaliśmy do domu Zayna. Może ich
nie być bo przyjeżdżam bez uprzedzenia, ale najwyżej wtedy zadzwonię. Podeszłam
do drzwi, które same się otworzyły.
-Czego ?
-Czeeść Liam ? Jeest Zayn ?
-Nie ma go.
-Słuchaj, cokolwiek wam po…
-Powiedział nam wszystko i nie jesteśmy z tego
zadowoleni. Jak mogłaś Rose ?! Wiesz jak on się załamał.
-Muszę z nim porozmawiać. On nie wie wszystkiego…
-Teraz już wie wszystko !
-Boże czy mamy się kłócić przed drzwiami ?! Christopher
przyjechał zobaczyć się z tatą…
-Nie dzisiaj.
-Nie dzisiaj ?! On jest gejem Liam !
-Kto ?
-Patrick ! – przytuliłam do boku wystraszonego synka
-Co ?
-Jezu Liam nie udawaj idioty ! Chłopak do którego się
przytuliłam jest gejem ! Myślisz, ze zrobiłabym coś takiego Zayn’owi. Uważacie
mnie za taką dziwkę ?! Dobra, nie ważnie. Skoro tak od razu mnie osądziliście i
nie daliście szansy tego wszystkiego wyjaśnić to żegnam !
Odwróciłam się od chłopaka i wzięłam synka na ręce.
Szybkim krokiem pod wpływem adrenaliny doszłam do samochodu i pojechałam do
Patricka. Tam spędziliśmy miły wieczór i wróciliśmy do domu późnym wieczorem
aby umyć się i spać.
Kolejny dzień zaczął się podobnie, tyle że Chris cały
czas marudził. Nie chciał powiedzieć czy cos go boli, ale wiedziałam, że jest
cos nie tak. Pomyślałam, że zabiorę go do szpitala, ale po śniadaniu poczuł się
lepiej. Zawiozłam go do szpitala a sama pojechałam do pracy. Przed wejściem
zebrał się tłum ludzi. Nie wiedziałam o co chodzi, ale przecież nie mogłam się
spóźnić. Weszłam do środka bo przepuściła mnie ochrona a moim oczom ukazał się
wielki bukiet kwiatów i… Zayn. Obojętnym wzrokiem minęłam go i usiadłam za
swoim biurkiem przygotowując się do pracy.
-Będziesz tak udawać, że wcale mnie tu nie ma ? – odezwał
się
-Nie rzucę ci się na szyję i zacznę cię przepraszać. –
wywróciłam oczami
-Normalnie ten sarkazm było czuć na kilometr.
-Stoisz bliżej niż kilometr, więc skąd wesz jak dale kogo
było czuć ?
-Będziemy tak sobie docinać ?
-Chyba tak, wiesz… nie mam ochoty na rozmowę z tobą.
-Przepraszam.
-Słucham ?
-Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Znowu zachowałem
się jak kompletny dupek i wszystko spieprzyłem. Jestem o ciebie tak cholernie
zazdrosny, że sam siebie nienawidzę.
-Tsa, jesteś dupkiem… Chris był prawie nie obecny
wieczorem i rano bo tak bardzo mu zależało na spotkaniu z tobą. – spojrzałam w
stronę chłopaka
-Jezu, co ja narobiłem…
-Jezus ci nie pomoże bo to była twoja decyzja… Osądziłeś
mnie o zdradę z… przepraszam Patrick… z gejem.
-Wiem, wiem, Liam mi powiedział. Dzwoniłem wczoraj do
ciebie. Czemu nie odbierałaś ?
Spojrzałam na telefon, rozładowany. Pokazałam chłopakowi,
który tylko spuścił wzrok.
-Przestań zachowywać się jak mały chłopiec, który obraża
się na świat, gdy nie dostanie zabawki jaką chciał, zacznij być mężczyzną,
który musi zatroszczyć się o syna.
-Tak, wiem, przepraszam.
-Znowu przepraszasz. To jest… za często to robisz.
-Wiem, wiem, przepraszam.
-I znowu. – podeszłam do chłopaka – Nie wiem co robisz,
że tak na mnie działasz, ale nie mogę się już na ciebie złościć bo wyglądasz
jak bezdomny pies.
-To znaczy, ze nie jesteś już zła ?
-Jeszcze jestem.
-A co mam zrobić, żebyś już nie była ?
-Pocałuj mnie.
Bez chwili wahania wpił się w moje usta a ja widziałam
tylko błyski fleszów spod zamkniętych powiek. Szczerze to wcale mi to nie
przeszkadzało, liczyło się to, ze między nami wszystko wyjaśnione. Pożegnałam
się z chłopakiem i umówiliśmy się na kolację u niego w domu razem z resztą,
więc zabrałam się do pracy. Po skończeniu cała zadowolona i w skowronkach
wróciłam do domu. O dziwo drzwi były zamknięte co wzbudziło u mnie obawy.
Otworzyłam je i weszłam do środka, zapaliłam światło i zobaczyłam kartkę:
Jeśli chcesz
odzyskać synka, dostarcz 250 tysięcy do opuszczonego magazynu handlowego w hali
numer 28, który znajduje się poza miastem. Czekam do 22.22, śpiesz się bo inaczej
twój syn zginie.
CIĄG DALSZY NASTĄPI…
_________________________________________
Tak, więc to już ostatni rozdział mojego "cudownego"
opowiadania. Dziękuję za wszystkie tak bardzo motywujące
komentarze, które pomogły mi w pisaniu.
Doceniam to, zechciało się wam tu zaglądać i czytać "to coś".
Jeszcze raz wielkie DZIĘKI :*****