-Niall zaraz przyjedzie.
-Po co?
-Zabrać małego.
Spojrzałam na Zayna pytającym wzrokiem, który doskonale
ukazywał moja niewiedzą o czymkolwiek.
-Po co ma go zabierać?
-Moja niespodzianka? Dzisiaj? Nie pamiętasz? Mówiłem Ci
przy kolacji…
-A no tak, ale myślałam…
-Nie martw się, Eleanor będzie z nimi.
Podszedł do mnie i pocałował.
-Przyjadę po ciebie o 17. Ubierz się ładnie, dobrze?
-Ładnie czyli?
-Załóż tą nową czerwoną sukienkę, którą Ci dzisiaj dałem.
-Ale ja dalej uważam, że była za droga i powinieneś ją
zwrócić…
Stanęłam przed nim z założonymi rękami. Sukienka była
prześliczna. Czerwona, przed kolano z dużym wycięciem na plecach i lekko
odsłaniała ramiona, ale cena jaką zobaczyłam przy metce spowodowała wypadnięcie
moich oczu z orbit. Nie ma szans żebym ją włożyła. Zanim Zayn zdążył
odpowiedzieć, po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
-To pewnie Niall.
Ruszyłam, żeby otworzyć chłopakowi.
-Heej!
-No cześć!
Przywitaliśmy się niedźwiedzim uściskiem i ruszyliśmy do
salonu.
-O Niall, dobrze, że jesteś. Rose powiedziała, że nie
założy sukienki…
-Jak to?! To my się tyle oszukaliśmy po sklepach z tobą,
żeby teraz to poszło na marne?!
-„My” czyli kto?
Wtrąciłam się w ich jakże cudowną rozmowę.
-No ja, Zayn, Louis i Eleanor.
-Boże… większej ekipy nie było.
Złapałam się za nasadę nosa i poszłam do pokoju
Christophera, gdzie się bawił.
-Kochanie wujek Niall przyszedł.
-Wujek Niall!
Mały krzyknął radośnie i popędził do salonu. Wywróciłam
oczami i wzięłam niedużą walizkę na rzeczy dla synka, skoro ma jechać na całą
noc. Spakowałam mu pidżamy, ubrania na jutro, jego szczoteczkę do zębów i pastę
dla dzieci. Płyn do kąpieli i kilka zabawek do wody. Obowiązkowo wszystkie leki
oraz inhalator. Wrzuciłam jeszcze jego ulubioną książeczkę na dobranoc i kilka
zabawek. Zasunęłam torbę i wróciłam do reszty. Niall i Chris bawili się na
dywanie a Zayna już nie było. Blondyn był taki wciągnięty zabawą, że nawet nie
zauważył, ze stoję w progu. Miał lekko zmierzwione włosy co nadawało mu takiego
chłopięcego uroku, ale kiedy mówił do Chrisa lekko zachrypniętym głosem po
moich plecach przechodziły ciarki. Po chwili chłopak odwrócił głowę w moją
stronę z wielkim uśmiechem. W policzkach ukazały się bardzo słabo widoczne
dołeczki. Przygryzłam wargę i odchrząknęłam.
-Um, to są jego rzeczy. Jak by coś to zadzwoń.
Chłopak wstał i ruszył w moją stronę stając bardzo
blisko.
-Nie martw się tyle.
Delikatnie założył jedno pasemko moich włosów za ucho.
Niall? Zalałam się rumieńcem i spuściłam głowę, po czym spojrzałam na niego
zakłopotana. Nic nie powiedział a jedynie podszedł do małego i zaczął zakładać
mu kurtkę i buciki po czym sam się
ubrał. Podeszłam do synka mocno go przytuliłam i pocałowałam w czoło.
-Zobaczymy się jutro skarbie.
-Wieem mamo.
Zaśmiał się radośnie.
-Um, pamiętajcie żeby go nie przemęczać i nie
zapominajcie o lek achach i…
-Rose.
Przyłożył palec do moich ust, ale po chwili go zabrał.
-Nie martw się. Zayn zdążył nas już o wszystkim
poinformować a nawet zapisaliśmy to na kartce.
Uśmiechnął się szeroko. Czy on musi być taki…
hipnotyzujący? Od kiedy… Niall? Blondyn przysunął się do mnie i szepnął na
ucho.
-Załóż tą sukienkę. Jak nie dla niego, to chociaż dla
mnie.
Po czym pocałował mnie delikatnie w kącik ust i wyszedł
zabierając małego.
BOŻE.
Stałam kilka minut w osłupieniu i wszystko dokładnie
analizowałam. Nie. Odgoniłam wszystkie myśli jakie miałam w głowie i zdałam
sobie sprawę, ze została mi zaledwie godzina na przygotowanie. Wzięłam długą
kąpiel i posmarowałam ciało balsamem. Wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Na
łóżku leżała rozłożona sukienka. Kurczę, powiedziałam, że jej nie założę.
Chociaż… nie chcę zrobić przykrości Zayn’owi. Podniosłam delikatnie materiał
jakby był najcenniejszym kryształem na świecie. Wsunęłam ją na siebie i
zasunęłam długi suwak z boku. Pasowała idealnie. Przejrzałam się w lusterku i
wygładziłam materiał na brzuchu. Zrobiło mi się nie dobrze, więc uchyliłam
odrobinkę okno, żeby wpadło do mieszkania trochę chłodnego powietrza. Głęboko
odetchnęłam i zabrałam się za lekki make-up. Podkreśliłam oczy kredką i lekko
przypudrowałam twarz. Nałożyłam lekkiego różu na kości policzkowe i słodki
błyszczyk na usta. A włosy? Podkręciłam lekko ich końce i podniosłam do koka.
Pojedyncze pasemka włosów wypuściłam po obu stronach. Założyłam czarne wysokie szpilki,
które od spodu były czerwone. Popryskałam się jeszcze moimi ulubionymi
perfumami. Wzięłam do ręki czarną kopertówkę i wrzuciłam niezbędne rzeczy oraz
telefon. Wzięłam jeszcze płaszcz do ręki a po chwili usłyszałam otwierające się
drzwi. Poszłam w kierunku przedsionka i zobaczyłam Zayna. Idealnie skrojony
garnitur opinający jego wyrzeźbione ciało. Biała koszula i czarna muszka a do
tego mała czerwona róża w butonierce. Włosy ułożone w nieładzie jak przystało
na prawdziwego Bad Boya i ten błysk w oku. Zmierzyłam go wzrokiem z dołu do
góry i przygryzłam wargę. Może zostaniemy tutaj?
-Wyglądasz nieziemsko Rose.
Podszedł i wręczył mi cudowny bukiet czerwonych frezji.
Cicho zamruczałam z przyjemnego zapachu kwiatów.
-Dziękuję.
Odniosłam kwiaty do kuchni i wstawiłam w wazon.
-Możemy już ruszać?
-Tak.
Uśmiechnęłam się szeroko a Zayn objął mnie w pasie, po
czym ruszyliśmy do samochodu, uprzednio zamykając dom. Moim oczom przedstawiła
się czarna limuzyna. Pokręciłam lekko głową z niedowierzaniem i przewróciłam oczami.
Chłopak podbiegł do pojazdu i otworzył drzwi przede mną po czym sam wszedł do
środka. Jego dłoń odnalazła moją i splótł nasze palce. Kierowca siedział za
czarną zasłoną, więc nie widziałam kto to.
-A więc gdzie jedziemy?
-Zobaczysz.
Zaśmiał się zawadiacko, ponieważ wiedział, że nie
przepadam za niespodziankami. Nie wiem ile dokładnie czasu zajęło nam
dojechanie na miejsce bo spędziliśmy go na miłej rozmowie. Kiedy limuzyna się
zatrzymała, Zayn szybko wysiadł i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Niepewnie ją
chwyciłam i z jego pomocą wysiadłam z pojazdu. Kiedy podniosłam wzrok ujrzałam
przepiękny i wielki gotycki zamek z czerwonej cegły. Cała posesja była
ogrodzona wysokim płotem. Stałam tam z uchylonymi ustami z wrażenia, kiedy
chłopak lekko pociągnął mnie w kierunku bramy. Stanęliśmy na szerokim chodniku,
przy którym paliły się nieduże lampy wsadzone w ziemię. Iskrzyły się delikatnie
a jednocześnie dawały sporo światła. W około rosły różne drzewa a po prawej
stronie znajdowała się duża, oświetlona fontanna z figurką kupidyna. Zayn objął
mnie w pasie i ruszyliśmy do drzwi. Ciągle nie mogłam nic z siebie wydusić, ale
ciekawość wzięła górę.
-Zayn?
-Tak?
-To jest sen?
-Nie kochanie.
-Co to jest?
-Zamek.
-Ale… to takie nieprawdziwe…
-Dzisiaj jest tylko dla nas.
-Ale… to pewnie dużo kosztowało…
-Nic dla mnie nie jest droższe od ciebie. Widzieć twój
cudowny uśmiech i to, że jesteś szczęśliwa jest najważniejsze.
Zarumieniłam się lekko a on namiętnie mnie pocałował,
dalej prowadząc do drzwi. Otworzył z gracją mahoniowe drzwi i przepuścił mnie
jak prawdziwy dżentelmen. Znaleźliśmy się w ogromnym holu. Na podłodze
rozciągały się setki płytek w kolorze beżu a ściany pokryte były jakby złotem z
dużą ilością drzwi z każdej strony. Wysokie marmurowe kolumny optycznie
powiększały pomieszczenie. Na środku znajdował się szklany stolik a wokół niego
dostojne czerwone kanapy. Nad stołem wisiał ogromy diamentowy żyrandol.
Wyszeptałam ciche wow, a Zayn ruchem
głowy wskazał na ogromne schody po środku, prowadzące na kolejne piętro.
Ruszyliśmy dalej i dotarliśmy na korytarz. Dalej na wprost znajdowały się drzwi
zza, których dobiegała spokojna i cicha muzyka. Chłopak ponownie otworzył
przede mną drzwi i ruchem ręki wskazał abym weszła. Pomieszczenie było trochę
mniejsze od holu, ale wykonane w podobnym stylu. Od drzwi rozłożony był długi,
czerwony dywan prowadzący do nakrytego stolika na samym środku pokoju. Z tyłu
były duże drzwi balkonowe a za nimi taras. Po sali rozchodziła się przyjemna
muzyka zachęcająca do tańca. Podeszliśmy do stolika a Zayn odsunął dla mnie
krzesło. Od kiedy stał się taki… szarmancki? Z gracją usiadłam na bardzo
wygodnym krześle i czekałam aż chłopak zajmie miejsce naprzeciw mnie. Kilka
minut później przyszedł do nas kelner z posiłkiem. Siedziałam tam z
niedowierzaniem, kiedy drobny mężczyzna pokłonił się przed nami i podał posiłek.
Grzecznie podziękowałam i odprowadziłam go wzrokiem z powrotem.
-Zayn?
-Tak?
Spytał ciągle przyglądając się swojemu jakże pysznemu
posiłkowi.
-Po co to całe zamieszanie?
-Słucham?
-No ta droga sukienka, piękny zamek – rozejrzałam się po
jego wnętrzu – i kelner. Po co to wszystko?
-Proszę Cię nie psuj takiego wieczoru teraz a wszystkiego
się dowiesz.
Uśmiechnął się nikle ze skruchą w oczach. Wzięłam jedynie
głęboki wdech i kiwnęłam przytakująco głową. Zjedliśmy pyszne danie i wypiliśmy
po lampce wina. Chłopak wstał i podszedł do mnie.
-Mogę prosić do tańca?
Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego zdenerwowanie.
-Oczywiście.
Ujął moja dłoń i oddaliliśmy się trochę od stolika.
Muzyka zrobiła się odrobinę głośniejsza. Jedną rękę położył mi na biodrze a
drugą złapał w swoja dłoń. Objęłam go za ramię i zaczęliśmy poruszać się w takt
muzyki.
-Um, od razu mówię, że nie jestem dobra tancerką…
-Dla mnie jesteś perfekcyjna.
Pocałował mnie delikatnie i dalej tańczyliśmy kilkanaście
minut ciągle wpatrzeni w swoje oczy. Po chwili muzyka znowu ucichła a zmieszany
Zayn zaczął uporczywie szukać czegoś po kieszeniach. Odetchnął z ulgą kiedy
najwidoczniej to „coś” odnalazł i uśmiechnął się. Odsunął się na dosłownie parę
milimetrów i… uklęknął na jedno kolano.
-Cos się stało?
Spytałam go z niepokojem bo nie miałam pojęcia co się
stało wnioskując po jego dziwnej reakcji. Chłopak wziął głęboki wdech i wypuścił
go ze świstem ciągle patrząc w podłogę. O MÓJ BOŻE! Zayn podniósł wzrok i
spojrzał na moja twarz.
-Znamy się od dziecka. Gdyby ktoś zapytał mnie o to
kilkanaście lat temu to pewnie bym go wyśmiał, mówiąc, że jesteśmy jedynie
najlepszymi przyjaciółmi. Gdy zobaczyłem Chrisa… naszego idealnego synka zdałem
sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie żyć. Zwaliłem wszystko po całej linii
zostawiając Cię kilka lat temu, ale jestem tu teraz. Żałuję tak bardzo, że nie
umiem wyrazić tego słowami a moje czyny nawet w połowie nie wynagradzają tego co
przeszłaś przeze mnie…
Przełknęłam gulę w gardle i starałam się odgonić myśli,
które nakazywały mi płakać jak małe dziecko, ryczeć jak nie wiadomo co.
- Chcę żyć z Tobą wiecznie i każdego dnia móc kochać Cię jeszcze
bardziej niż poprzedniego. Tego, jakie dajesz mi szczęście nie opiszą żadne
słowa. Stałaś się częścią mojego życia… mojego serca… mojego świata… moich słów
i snów… wszystkich gestów, planów i najskrytszych marzeń a twoje nawet najmniejsze
gesty dają mi największa radość. Nie wyobrażam sobie, że mogę się obudzić a
Ciebie nie będzie obok. Dlatego pytam. Czy ty, Rosalio McLaughter, zostaniesz
moją żoną i uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi i
wszechświecie?
Z kieszeni spodni powoli wyciągnął małe czerwone pudełeczko.
Podnosząc je do góry i otworzył. Jego oczy szkliły się drobinkami łez, ale
udało mu się je powstrzymać. Moje natomiast nie były takie posłuszne. W głowie
przeszło stado różnych myśli i wspomnień. Serce krzyczało i wyrywało się by
powiedzieć TAK, ale rozum nie chciał na to pozwolić. Pokazywał mi wszystkie złe
wspomnienia jakie doświadczyłam przez tego mężczyznę, który właśnie klęczy
przede mną z cudownym pierścionkiem w ręku. Srebro i małymi diamencikami, które
biegło po całej długości pierścionka, w środku łącząc się i tworząc idealne
serce. Zabrakło mi powietrza w płucach i żadne słowa nie chciały mnie opuścić. W
głowie powinien mieścić się przycisk DELETE, aby usunąć niepotrzebne myśli.
-Nie wiem, Zayn…
-Dlaczego?
Odwróciłam wzrok, a Zayn podniósł się i palcem
wskazującym nakierował moją twarz abym na niego spojrzała.
- Nic. Nie zrozumiesz.
- Postaram się spróbować.
- A bolały Cię kiedyś wspomnienia…?
________________________________________________
No, więc jestem kochani!
Co tam u was?
Przepraszam, że tak długo, ale sprawy prywatne
a do tego jeszcze nauka.
Od razu wyjaśniam, że usunęłam komentarz pod
rozdziałem, który był spamem i to w
dodatku anonima.
Tak na przyszłość, proszę myślcie trochę.
Mam do was pytanie...
Znudziło się wam moje opowiadanie?
Tylko szczerze. Mam 35 (bodajże) obserwatorów
a komentarzy zaledwie 10. Jak to tak?
No nwm może nie zasługuje na więcej,
albo po prostu jest ciężko wam (niektórym oczywiście)
nabazgrolić parę słów na odczepnego, żebym się
cieszyła jak idiota, że chociaż z 15 osób
czyta to coś co niektórzy mogą nazwać opowiadaniem.
I jeszcze jedno. (tak wiem dużo narzekam)
Anonimy. Proszę o podpis. Nwm imię czy
jakąś nazwę tylko. Cokolwiek, proszę?
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D
Suchar dnia:
Młode małżeństwo je zupę. Przez przypadek kobieta oblała się zupą.
-No nie, wyglądam jak świnia!
-No nie, wyglądam jak świnia!
Mąż na to:
-No i jeszcze się zupą oblałaś.
Ugh! Kocham ten rozdział!
OdpowiedzUsuńZ początku myślałam, że będzie to jakieś nudne, ale ty zawsze zaskakujesz! Kocham twoje rozdziały, kocham jak piszesz, kocham ciebie!
Dlaczego przerwałaś w takim momencie!? No proszę cie, chcesz, żebyśmy tu wszyscy poumierali z ciekawości?!
Czekam na nexta :*
Kocham :}
Weny Xxx
Wow! Nie spodziewałam się,że bd się wahać,myślałam,że powie tak... I jeszcze ta sprawa z Niallem... Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńTo... Ty przerosłaś samą siebie ! <3 Tego rozdziału nie można opisać słowami więc chyba krzyknę AAAA ! Kocham Cię Jejku jakie to słodkie te zaręczyny. Dziewczyno przyjmij je, przed Tobą klęczy najcudowniejszy, najprzystojniejszy i najukochańszy chłopak na ziemi w dodatku żałuje wszystkiego co wcześniej zrobił ahhh ideał *.* Takiego to ze świecą szukać ! Ehhh... i przypomniał mi się Niall co to do diabła było się pytam ?! o.O Ja nie wiem to chyba hormony albo inne świństwo ! Mam nadzieję, że jakoś to sprostujesz, albo wiem ! Udajmy, że tego nie było xd Rozdział cudowny i niech spróbuje się ktoś czegoś doczepić to... no ! Ma ode mnie gwarantowane obicie mordy xd
OdpowiedzUsuńWiesz co ? Masz racje ostatnio przynudzasz kochana weź się ogarnij i napisz coś sensownego i żeby się coś działo...
Ja pitole ! Jak można pomyśleć, że to jest nudne przecież tutaj się tyle dzieje ! Nie przejmuj się tym mam to samo, a po za tym gadałyśmy ostatnio o tym, wiem że boli takie coś, ale pisz dalej dla Mnie dla Nas dla reszty czytelników, które komentują cały czas :)
Dobra czas skończyć to dziadostwo, bo chyba uśniesz przy moim wywodzie ! Kocham Cię, życzę duużo weny i czasu do pisania :* pozdrawiam <3
http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/
Co ma Niall do Rose?! Popsuł nastrój :P
OdpowiedzUsuńA Rose co ma do Zayn'a? Ile można wybaczać i być niepewnym... Po takim czymś, po tylu trudach jakie Zayn włożył w przygotowanie tego wszystkiego, ona mówi, że nie wie! FOCH dla Rose :D
teraz to z jeszcze większą niecierpliwością czekam na nexta :*
Buziaki ^^
:O
OdpowiedzUsuńOd sytuacji z Niallem mam szeroko otwartą buzię...i wyobrażam sobie jak Cię wale w policzek Kochanie :*
Rozdział jest przepiękny, idealny i śliczny ♥
Zaręczyny wyszły pięknie, ten zamek, ten klimat...i wszystko zepsuła Rose. Ale też ją rozumiem, wspomnienia z Zaynem ma w połowie bolesne.
Opowiadanie się Nam nie nudzi, ponieważ jest wspaaaaaniałe! :**
~Twoja Mikołajka.
O kurde, ta akcja z Niallerem i to c'nie wiem' omg !!!!! /J
OdpowiedzUsuńei.. no przecież ona musi się zgodzić ! *_*
OdpowiedzUsuńświeetny. <3
Ś W I E T N Y!!!!!!!!!! Rose musi się zgodzić<3
OdpowiedzUsuńWika ;*