czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 40 ♥


-Niall zaraz przyjedzie.
-Po co?
-Zabrać małego.
Spojrzałam na Zayna pytającym wzrokiem, który doskonale ukazywał moja niewiedzą o czymkolwiek.
-Po co ma go zabierać?
-Moja niespodzianka? Dzisiaj? Nie pamiętasz? Mówiłem Ci przy kolacji…
-A no tak, ale myślałam…
-Nie martw się, Eleanor będzie z nimi.
Podszedł do mnie i pocałował.
-Przyjadę po ciebie o 17. Ubierz się ładnie, dobrze?
-Ładnie czyli?
-Załóż tą nową czerwoną sukienkę, którą Ci dzisiaj dałem.
-Ale ja dalej uważam, że była za droga i powinieneś ją zwrócić…
Stanęłam przed nim z założonymi rękami. Sukienka była prześliczna. Czerwona, przed kolano z dużym wycięciem na plecach i lekko odsłaniała ramiona, ale cena jaką zobaczyłam przy metce spowodowała wypadnięcie moich oczu z orbit. Nie ma szans żebym ją włożyła. Zanim Zayn zdążył odpowiedzieć, po domu rozszedł się dźwięk dzwonka do drzwi.
-To pewnie Niall.
Ruszyłam, żeby otworzyć chłopakowi.
-Heej!
-No cześć!
Przywitaliśmy się niedźwiedzim uściskiem i ruszyliśmy do salonu.
-O Niall, dobrze, że jesteś. Rose powiedziała, że nie założy sukienki…
-Jak to?! To my się tyle oszukaliśmy po sklepach z tobą, żeby teraz to poszło na marne?!
-„My” czyli kto?
Wtrąciłam się w ich jakże cudowną rozmowę.
-No ja, Zayn, Louis i Eleanor.
-Boże… większej ekipy nie było.
Złapałam się za nasadę nosa i poszłam do pokoju Christophera, gdzie się bawił.
-Kochanie wujek Niall przyszedł.
-Wujek Niall!
Mały krzyknął radośnie i popędził do salonu. Wywróciłam oczami i wzięłam niedużą walizkę na rzeczy dla synka, skoro ma jechać na całą noc. Spakowałam mu pidżamy, ubrania na jutro, jego szczoteczkę do zębów i pastę dla dzieci. Płyn do kąpieli i kilka zabawek do wody. Obowiązkowo wszystkie leki oraz inhalator. Wrzuciłam jeszcze jego ulubioną książeczkę na dobranoc i kilka zabawek. Zasunęłam torbę i wróciłam do reszty. Niall i Chris bawili się na dywanie a Zayna już nie było. Blondyn był taki wciągnięty zabawą, że nawet nie zauważył, ze stoję w progu. Miał lekko zmierzwione włosy co nadawało mu takiego chłopięcego uroku, ale kiedy mówił do Chrisa lekko zachrypniętym głosem po moich plecach przechodziły ciarki. Po chwili chłopak odwrócił głowę w moją stronę z wielkim uśmiechem. W policzkach ukazały się bardzo słabo widoczne dołeczki. Przygryzłam wargę i odchrząknęłam.
-Um, to są jego rzeczy. Jak by coś to zadzwoń.
Chłopak wstał i ruszył w moją stronę stając bardzo blisko.
-Nie martw się tyle.
Delikatnie założył jedno pasemko moich włosów za ucho. Niall? Zalałam się rumieńcem i spuściłam głowę, po czym spojrzałam na niego zakłopotana. Nic nie powiedział a jedynie podszedł do małego i zaczął zakładać mu kurtkę i buciki  po czym sam się ubrał. Podeszłam do synka mocno go przytuliłam i pocałowałam w czoło.
-Zobaczymy się jutro skarbie.
-Wieem mamo.
Zaśmiał się radośnie.
-Um, pamiętajcie żeby go nie przemęczać i nie zapominajcie o lek achach i…
-Rose.
Przyłożył palec do moich ust, ale po chwili go zabrał.
-Nie martw się. Zayn zdążył nas już o wszystkim poinformować a nawet zapisaliśmy to na kartce.
Uśmiechnął się szeroko. Czy on musi być taki… hipnotyzujący? Od kiedy… Niall? Blondyn przysunął się do mnie i szepnął na ucho.
-Załóż tą sukienkę. Jak nie dla niego, to chociaż dla mnie.
Po czym pocałował mnie delikatnie w kącik ust i wyszedł zabierając małego.
BOŻE.
Stałam kilka minut w osłupieniu i wszystko dokładnie analizowałam. Nie. Odgoniłam wszystkie myśli jakie miałam w głowie i zdałam sobie sprawę, ze została mi zaledwie godzina na przygotowanie. Wzięłam długą kąpiel i posmarowałam ciało balsamem. Wysuszyłam włosy i poszłam do pokoju. Na łóżku leżała rozłożona sukienka. Kurczę, powiedziałam, że jej nie założę. Chociaż… nie chcę zrobić przykrości Zayn’owi. Podniosłam delikatnie materiał jakby był najcenniejszym kryształem na świecie. Wsunęłam ją na siebie i zasunęłam długi suwak z boku. Pasowała idealnie. Przejrzałam się w lusterku i wygładziłam materiał na brzuchu. Zrobiło mi się nie dobrze, więc uchyliłam odrobinkę okno, żeby wpadło do mieszkania trochę chłodnego powietrza. Głęboko odetchnęłam i zabrałam się za lekki make-up. Podkreśliłam oczy kredką i lekko przypudrowałam twarz. Nałożyłam lekkiego różu na kości policzkowe i słodki błyszczyk na usta. A włosy? Podkręciłam lekko ich końce i podniosłam do koka. Pojedyncze pasemka włosów wypuściłam po obu stronach. Założyłam czarne wysokie szpilki, które od spodu były czerwone. Popryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami. Wzięłam do ręki czarną kopertówkę i wrzuciłam niezbędne rzeczy oraz telefon. Wzięłam jeszcze płaszcz do ręki a po chwili usłyszałam otwierające się drzwi. Poszłam w kierunku przedsionka i zobaczyłam Zayna. Idealnie skrojony garnitur opinający jego wyrzeźbione ciało. Biała koszula i czarna muszka a do tego mała czerwona róża w butonierce. Włosy ułożone w nieładzie jak przystało na prawdziwego Bad Boya i ten błysk w oku. Zmierzyłam go wzrokiem z dołu do góry i przygryzłam wargę. Może zostaniemy tutaj?
-Wyglądasz nieziemsko Rose.
Podszedł i wręczył mi cudowny bukiet czerwonych frezji. Cicho zamruczałam z przyjemnego zapachu kwiatów.
-Dziękuję.
Odniosłam kwiaty do kuchni i wstawiłam w wazon.
-Możemy już ruszać?
-Tak.
Uśmiechnęłam się szeroko a Zayn objął mnie w pasie, po czym ruszyliśmy do samochodu, uprzednio zamykając dom. Moim oczom przedstawiła się czarna limuzyna. Pokręciłam lekko głową z niedowierzaniem i przewróciłam oczami. Chłopak podbiegł do pojazdu i otworzył drzwi przede mną po czym sam wszedł do środka. Jego dłoń odnalazła moją i splótł nasze palce. Kierowca siedział za czarną zasłoną, więc nie widziałam kto to.
-A więc gdzie jedziemy?
-Zobaczysz.
Zaśmiał się zawadiacko, ponieważ wiedział, że nie przepadam za niespodziankami. Nie wiem ile dokładnie czasu zajęło nam dojechanie na miejsce bo spędziliśmy go  na miłej rozmowie. Kiedy limuzyna się zatrzymała, Zayn szybko wysiadł i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Niepewnie ją chwyciłam i z jego pomocą wysiadłam z pojazdu. Kiedy podniosłam wzrok ujrzałam przepiękny i wielki gotycki zamek z czerwonej cegły. Cała posesja była ogrodzona wysokim płotem. Stałam tam z uchylonymi ustami z wrażenia, kiedy chłopak lekko pociągnął mnie w kierunku bramy. Stanęliśmy na szerokim chodniku, przy którym paliły się nieduże lampy wsadzone w ziemię. Iskrzyły się delikatnie a jednocześnie dawały sporo światła. W około rosły różne drzewa a po prawej stronie znajdowała się duża, oświetlona fontanna z figurką kupidyna. Zayn objął mnie w pasie i ruszyliśmy do drzwi. Ciągle nie mogłam nic z siebie wydusić, ale ciekawość wzięła górę.
-Zayn?
-Tak?
-To jest sen?
-Nie kochanie.
-Co to jest?
-Zamek.
-Ale… to takie nieprawdziwe…
-Dzisiaj jest tylko dla nas.
-Ale… to pewnie dużo kosztowało…
-Nic dla mnie nie jest droższe od ciebie. Widzieć twój cudowny uśmiech i to, że jesteś szczęśliwa jest najważniejsze.
Zarumieniłam się lekko a on namiętnie mnie pocałował, dalej prowadząc do drzwi. Otworzył z gracją mahoniowe drzwi i przepuścił mnie jak prawdziwy dżentelmen. Znaleźliśmy się w ogromnym holu. Na podłodze rozciągały się setki płytek w kolorze beżu a ściany pokryte były jakby złotem z dużą ilością drzwi z każdej strony. Wysokie marmurowe kolumny optycznie powiększały pomieszczenie. Na środku znajdował się szklany stolik a wokół niego dostojne czerwone kanapy. Nad stołem wisiał ogromy diamentowy żyrandol. Wyszeptałam ciche wow, a Zayn ruchem głowy wskazał na ogromne schody po środku, prowadzące na kolejne piętro. Ruszyliśmy dalej i dotarliśmy na korytarz. Dalej na wprost znajdowały się drzwi zza, których dobiegała spokojna i cicha muzyka. Chłopak ponownie otworzył przede mną drzwi i ruchem ręki wskazał abym weszła. Pomieszczenie było trochę mniejsze od holu, ale wykonane w podobnym stylu. Od drzwi rozłożony był długi, czerwony dywan prowadzący do nakrytego stolika na samym środku pokoju. Z tyłu były duże drzwi balkonowe a za nimi taras. Po sali rozchodziła się przyjemna muzyka zachęcająca do tańca. Podeszliśmy do stolika a Zayn odsunął dla mnie krzesło. Od kiedy stał się taki… szarmancki? Z gracją usiadłam na bardzo wygodnym krześle i czekałam aż chłopak zajmie miejsce naprzeciw mnie. Kilka minut później przyszedł do nas kelner z posiłkiem. Siedziałam tam z niedowierzaniem, kiedy drobny mężczyzna pokłonił się przed nami i podał posiłek. Grzecznie podziękowałam i odprowadziłam go wzrokiem z powrotem.
-Zayn?
-Tak?
Spytał ciągle przyglądając się swojemu jakże pysznemu posiłkowi.
-Po co to całe zamieszanie?
-Słucham?
-No ta droga sukienka, piękny zamek – rozejrzałam się po jego wnętrzu – i kelner. Po co to wszystko?
-Proszę Cię nie psuj takiego wieczoru teraz a wszystkiego się dowiesz.
Uśmiechnął się nikle ze skruchą w oczach. Wzięłam jedynie głęboki wdech i kiwnęłam przytakująco głową. Zjedliśmy pyszne danie i wypiliśmy po lampce wina. Chłopak wstał i podszedł do mnie.
-Mogę prosić do tańca?
Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam jego zdenerwowanie.
-Oczywiście.
Ujął moja dłoń i oddaliliśmy się trochę od stolika. Muzyka zrobiła się odrobinę głośniejsza. Jedną rękę położył mi na biodrze a drugą złapał w swoja dłoń. Objęłam go za ramię i zaczęliśmy poruszać się w takt muzyki.  
-Um, od razu mówię, że nie jestem dobra tancerką…
-Dla mnie jesteś perfekcyjna.
Pocałował mnie delikatnie i dalej tańczyliśmy kilkanaście minut ciągle wpatrzeni w swoje oczy. Po chwili muzyka znowu ucichła a zmieszany Zayn zaczął uporczywie szukać czegoś po kieszeniach. Odetchnął z ulgą kiedy najwidoczniej to „coś” odnalazł i uśmiechnął się. Odsunął się na dosłownie parę milimetrów i… uklęknął na jedno kolano.
-Cos się stało?
Spytałam go z niepokojem bo nie miałam pojęcia co się stało wnioskując po jego dziwnej reakcji. Chłopak wziął głęboki wdech i wypuścił go ze świstem ciągle patrząc w podłogę. O MÓJ BOŻE! Zayn podniósł wzrok i spojrzał na moja twarz.
-Znamy się od dziecka. Gdyby ktoś zapytał mnie o to kilkanaście lat temu to pewnie bym go wyśmiał, mówiąc, że jesteśmy jedynie najlepszymi przyjaciółmi. Gdy zobaczyłem Chrisa… naszego idealnego synka zdałem sobie sprawę, że nie potrafię bez ciebie żyć. Zwaliłem wszystko po całej linii zostawiając Cię kilka lat temu, ale jestem tu teraz. Żałuję tak bardzo, że nie umiem wyrazić tego słowami a moje czyny nawet w połowie nie wynagradzają tego co przeszłaś przeze mnie…
Przełknęłam gulę w gardle i starałam się odgonić myśli, które nakazywały mi płakać jak małe dziecko, ryczeć jak nie wiadomo co.
- Chcę żyć z Tobą wiecznie i każdego dnia móc kochać Cię jeszcze bardziej niż poprzedniego. Tego, jakie dajesz mi szczęście nie opiszą żadne słowa. Stałaś się częścią mojego życia… mojego serca… mojego świata… moich słów i snów… wszystkich gestów, planów i najskrytszych marzeń a twoje nawet najmniejsze gesty dają mi największa radość. Nie wyobrażam sobie, że mogę się obudzić a Ciebie nie będzie obok. Dlatego pytam. Czy ty, Rosalio McLaughter, zostaniesz moją żoną i uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na całej ziemi i wszechświecie?
Z kieszeni spodni powoli wyciągnął małe czerwone pudełeczko. Podnosząc je do góry i otworzył. Jego oczy szkliły się drobinkami łez, ale udało mu się je powstrzymać. Moje natomiast nie były takie posłuszne. W głowie przeszło stado różnych myśli i wspomnień. Serce krzyczało i wyrywało się by powiedzieć TAK, ale rozum nie chciał na to pozwolić. Pokazywał mi wszystkie złe wspomnienia jakie doświadczyłam przez tego mężczyznę, który właśnie klęczy przede mną z cudownym pierścionkiem w ręku. Srebro i małymi diamencikami, które biegło po całej długości pierścionka, w środku łącząc się i tworząc idealne serce. Zabrakło mi powietrza w płucach i żadne słowa nie chciały mnie opuścić. W głowie powinien mieścić się przycisk DELETE, aby usunąć niepotrzebne myśli.
-Nie wiem, Zayn…
-Dlaczego?
Odwróciłam wzrok, a Zayn podniósł się i palcem wskazującym nakierował moją twarz abym na niego spojrzała.
- Nic. Nie zrozumiesz.
- Postaram się spróbować.
- A bolały Cię kiedyś wspomnienia…?
________________________________________________
No, więc jestem kochani! 
Co tam u was?
Przepraszam, że tak długo, ale sprawy prywatne
a do tego jeszcze nauka.
Od razu wyjaśniam, że usunęłam komentarz pod
rozdziałem, który był spamem i to w
dodatku anonima.
Tak na przyszłość, proszę myślcie trochę.
Mam do was pytanie...
Znudziło się wam moje opowiadanie?
Tylko szczerze. Mam 35 (bodajże) obserwatorów
a komentarzy zaledwie 10. Jak to tak?
No nwm może nie zasługuje na więcej,
albo po prostu jest ciężko wam (niektórym oczywiście)
nabazgrolić parę słów na odczepnego, żebym się
cieszyła jak idiota, że chociaż z 15 osób
czyta to coś co niektórzy mogą nazwać opowiadaniem.
I jeszcze jedno. (tak wiem dużo narzekam)
Anonimy. Proszę o podpis. Nwm imię czy
jakąś nazwę tylko. Cokolwiek, proszę? 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :D 


Suchar dnia:
Młode małżeństwo je zupę. Przez przypadek kobieta oblała się zupą.
-No nie, wyglądam jak świnia!
Mąż na to:
-No i jeszcze się zupą oblałaś.

8 komentarzy:

  1. Ugh! Kocham ten rozdział!
    Z początku myślałam, że będzie to jakieś nudne, ale ty zawsze zaskakujesz! Kocham twoje rozdziały, kocham jak piszesz, kocham ciebie!
    Dlaczego przerwałaś w takim momencie!? No proszę cie, chcesz, żebyśmy tu wszyscy poumierali z ciekawości?!
    Czekam na nexta :*
    Kocham :}
    Weny Xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! Nie spodziewałam się,że bd się wahać,myślałam,że powie tak... I jeszcze ta sprawa z Niallem... Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  3. To... Ty przerosłaś samą siebie ! <3 Tego rozdziału nie można opisać słowami więc chyba krzyknę AAAA ! Kocham Cię Jejku jakie to słodkie te zaręczyny. Dziewczyno przyjmij je, przed Tobą klęczy najcudowniejszy, najprzystojniejszy i najukochańszy chłopak na ziemi w dodatku żałuje wszystkiego co wcześniej zrobił ahhh ideał *.* Takiego to ze świecą szukać ! Ehhh... i przypomniał mi się Niall co to do diabła było się pytam ?! o.O Ja nie wiem to chyba hormony albo inne świństwo ! Mam nadzieję, że jakoś to sprostujesz, albo wiem ! Udajmy, że tego nie było xd Rozdział cudowny i niech spróbuje się ktoś czegoś doczepić to... no ! Ma ode mnie gwarantowane obicie mordy xd
    Wiesz co ? Masz racje ostatnio przynudzasz kochana weź się ogarnij i napisz coś sensownego i żeby się coś działo...
    Ja pitole ! Jak można pomyśleć, że to jest nudne przecież tutaj się tyle dzieje ! Nie przejmuj się tym mam to samo, a po za tym gadałyśmy ostatnio o tym, wiem że boli takie coś, ale pisz dalej dla Mnie dla Nas dla reszty czytelników, które komentują cały czas :)
    Dobra czas skończyć to dziadostwo, bo chyba uśniesz przy moim wywodzie ! Kocham Cię, życzę duużo weny i czasu do pisania :* pozdrawiam <3

    http://all-to-make-the-shelter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ma Niall do Rose?! Popsuł nastrój :P
    A Rose co ma do Zayn'a? Ile można wybaczać i być niepewnym... Po takim czymś, po tylu trudach jakie Zayn włożył w przygotowanie tego wszystkiego, ona mówi, że nie wie! FOCH dla Rose :D
    teraz to z jeszcze większą niecierpliwością czekam na nexta :*
    Buziaki ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. :O
    Od sytuacji z Niallem mam szeroko otwartą buzię...i wyobrażam sobie jak Cię wale w policzek Kochanie :*
    Rozdział jest przepiękny, idealny i śliczny ♥
    Zaręczyny wyszły pięknie, ten zamek, ten klimat...i wszystko zepsuła Rose. Ale też ją rozumiem, wspomnienia z Zaynem ma w połowie bolesne.
    Opowiadanie się Nam nie nudzi, ponieważ jest wspaaaaaniałe! :**
    ~Twoja Mikołajka.

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurde, ta akcja z Niallerem i to c'nie wiem' omg !!!!! /J

    OdpowiedzUsuń
  7. ei.. no przecież ona musi się zgodzić ! *_*
    świeetny. <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ś W I E T N Y!!!!!!!!!! Rose musi się zgodzić<3

    Wika ;*

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz! To ważne dla mnie :*****